czwartek, 26 marca 2015

Nowy rekord długości kampanii (Pathfinder)

Jak wspomniałem półtora tygodnia temu odnośnie zakończonej kampanii w Dungeon World, właśnie ziściło się zapowiadane ponowne pobicie mojego rekordu w długości rozgrywania kampanii. Kampania w Pathfindera, gram elfim Alchemist od 22 sesji. Świeżo wbiliśmy 7. poziom postaci. Wiele wskazuje na to, iż rekord będzie dalej śrubowany; w tym momencie uwierzę to, że kampania dojdzie do przynajmniej trzydziestej sesji.

Dla części z was, około dwadzieścia sesji w jednej kampanii może wydawać się niczym nadzwyczajnym. Osobiscie przywykłem jednak do kampanii, które jeśli się udają, to na 8-12 sesji, a przed rozpoczęciem epopei w DW i Pathfindera uczestniczyłem w zaledwie trzech kampaniach trwających po kilkanaście sesji. Inną sprawą jest to, iż Pathfinder RPG po prostu sprzyja nabijaniu sesji do licznika (jedna przygoda w kilka sesji po kilka encounterów każda, krok po kroku). Dla tempa rozwoju Medium potrzeba średnio 20 spotkań na poziom - czyli średnio 1140 encounterów (o CR równym poziomowi bieżącemu drużyny) różnego rodzaju od 1. do 20. poziomu... Sami sobie policzcie ile to jest sesji, oczwiście wbrew pozorom da się w cztery godziny zmieścić więcej niż 3-4 encountery, jeśli nie są to wyłącznie walki.

Ta kampania w Pathfindera pierwotnie była o poszukiwaniu mitycznego artefaktu Wiecznego Płomienia (aby z niego zaczerpnąć Mythic Rank 1), przeplatana zleceniem zlikwidowania spaczonego wynaturzonego druida. Aktualnie szykuje się powstanie zbrojne pewnego znaczącego miasta w królestwie, które chce się usamodzielnić na przekór dominującym systemom politycznym Lawful różnego rodzaju. W tym momencie kampanii bohaterowie zbierają własne siły militarne u dzikich czarnoskórych elfów i barbarzyńców na północy, po drodze pozbywając się orczych najeźdźców oraz zboru okolicznych potężnych wiedźm. W międzyczasie mam nadzieję, że prędzej czy później minie 200 dni do końca budowy włości mojego alchemika (renowacja opuszczonych krypt po jakimś złym chaotycznym kulcie wraz z nadbudówką na powierzchni).

Drużyna BG to (wszyscy mają Mythic Rank 1, skonstruowani na PB 20):
  • Ilmari Partalan, Elf Alchemist 7, TN [drugi dps obok Thonara]
  • Marco, Human Fighter (Phalanx 6), LN [chodzi z gizarmą i pełną płytówką]
  • Mezuwiusz, Human Theurge 6, NE [fluffowo ma ze sobą 2-3 szkielety, czyli wygląda na nekromantę]
  • Sentinder, Half-elf Inquisitor (of Gozreh) 7, TN
  • Thonar Iron-Border, Human Fighter 7, TN [chodzi z fauchardem i pełną piekielną płytówką]
  • Van Carlos, Human Brawler 7, CN
Teurg i wojownik nie awansowali, ponieważ nie byli na ostatniej sesji (są ~3000 xp w plecy).

Gramy od początku września 2014 roku, czyli już 6,5 miesiąca. Pan inkwizytor, pan rozbrajacz oraz pan z faucharem są od kilkunastu sesji, wcześniej mieliśmy kilka sesji z Tiefling Gunslinger, a jedną sesję nawet z Sorcerer [rasy nie pamiętam, chyba człowiek]. Kampania rozpoczęła się od 2. poziomu postaci. Wbrew pozorom, drużyna raczej nie jest w typie "tych złych" (tylko teurg wyróżnia się), ale raczej miewa tendencję do podążania własną drogą i działania niekoniecznie zgodnie z dominującym w krainie [autorski setting] Ładem.

Mój Alchemist ma 53 hp na 7. poziomie. Jak? Na sześciu kostkach wytrzymałości wylosowałem ósemkę z k8 aż czterokrotnie, plus na 1-3 poziomach wziąłem +1 hp z Favoured Class. Constitution 10.

Wszystko wskazuje na to, że prędzej czy później Pathfinder stanie się moim drugim najczęściej granym erpegiem, wyprzedzając Wolsung, przed sobą mając jedynie D&D 3rd w które od dłuższego czasu nie gram...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.