czwartek, 26 marca 2015

Nowy rekord długości kampanii (Pathfinder)

Jak wspomniałem półtora tygodnia temu odnośnie zakończonej kampanii w Dungeon World, właśnie ziściło się zapowiadane ponowne pobicie mojego rekordu w długości rozgrywania kampanii. Kampania w Pathfindera, gram elfim Alchemist od 22 sesji. Świeżo wbiliśmy 7. poziom postaci. Wiele wskazuje na to, iż rekord będzie dalej śrubowany; w tym momencie uwierzę to, że kampania dojdzie do przynajmniej trzydziestej sesji.

czwartek, 19 marca 2015

Nijakie Sesje

Przypuszczam iż każdy grał (albo prędzej czy później zagra) w tego typu sesje. Albo nawet w kilka, albo całe mnóstwo. Kampanie składające się z sesji bez jednoznacznej struktury, sposobu rozgrywania cyklicznej rozgrywki. Takie "kampanie we wszystko co się nawinie", "w żywy świat". Gdzie wszystko jest wszystkiego "po trochu" - trochę walk, trochę czystego odgrywania, trochę śledztwa, trochę interakcji ze światem, trochę przygód niebojowych, nierzadko także trochę nudy...

Oczywiście nie mylić z sandboxem (rozgrywka polegająca na otwartej eksploracji świata przedstawionego) ani też z modułem w którym mamy postawione zadania, cele i przeszkody na ich drodze. Mowa tu o tradycyjnych sesjach "we wszystko co się nawinie".

niedziela, 8 marca 2015

Najbardziej rozczarowujący koniec kampanii (Dungeon World)

Wszystko się kiedyś skończy. Niedawno zakończona została - a właściwie urwana z finału - kampania w Dungeon World, licząca 21 sesji, której byłem uczesntikiem jako gracz. Rozczarowującym końcem tej rozgrywki było to, iż przypadłości życiowe ostatecznie pogrzebały możliwość grania we czterech (1+3), zaś dalsze kontynuownie kampanii w różnych składach trzyosobowych byłoby jak wyproszenie tej czwartej osoby z regularnego grania kampanii. A właśnie przystępowaliśmy do zakończenia (fabularnego) tych tasiemicznych zmagań... 

21 sesji w niespełna 6,5 miesięcy.

środa, 4 marca 2015

Mansfeld prowadzi #4: Wolsung

Gram w Wolsunga od jesieni 2010 roku, pierwszą sesję poprowadziłem latem 2011 roku. Mimo to, dopiero niedawno wziąłem się za napisanie tej notki blogowej - najzwyczajniej przez długi czas udawało mi się jedynie poprowadzić jednostrzały w Wolsungu. Dopiero od niedawna z jakimś sukcesem prowadzę kampanię.

Jest to gra którą darzę sentymentem i nadal lubię w nią grać. Przez te parę lat szukałem odpowiedzi na pytanie, czy wyłącznie lubię grać jako gracz w Wolsunga, czy także prowadzić sesje w tym erpegu...

Mimo iż prowadziłem zarówno Wolsunga 1.0, jak i 1.5, ostatecznie w tekście odwołuję się do drugiej, najnowszej edycji (podobno zgodnej z anglojęzycznym wydaniem).