Wszystko się kiedyś skończy. Niedawno zakończona została - a właściwie urwana z finału - kampania w Dungeon World, licząca 21 sesji, której byłem uczesntikiem jako gracz. Rozczarowującym końcem tej rozgrywki było to, iż przypadłości życiowe ostatecznie pogrzebały możliwość grania we czterech (1+3), zaś dalsze kontynuownie kampanii w różnych składach trzyosobowych byłoby jak wyproszenie tej czwartej osoby z regularnego grania kampanii. A właśnie przystępowaliśmy do zakończenia (fabularnego) tych tasiemicznych zmagań...
21 sesji w niespełna 6,5 miesięcy.
Ze stabilnością składu tej kampanii bywało różnie. Na początku ruszyło ładnie w czterech graczy (Bard, Monk, Paladin, MG), tylko pojedyncze sesje rozgrywane były we trójkę. Nawet nastała stabilizacja na kilka sesji, wraz z dojściem czwartego BG (Thief). Ale właśnie, tylko na kilka sesji: po kilkunastu sesjach coraz gorzej było z uczestnictwem Paladyna, aż w końcu tymczasowo zawiesił swoje uczestnictwo. Zmiany wolnych terminów MG od lutego '15 prawie co zniszczyły kampanię; ostał się jedyny wolny termin, wtorkowy. Ostatecznie, mimo szczerych chęci do gry, życie uderzyło w Złodzieja i wtorki stały się dla niego niedostępne.
21 sesji to i tak dużo jak na Dungeon World. Trochę nawet za dużo, kampania stawała się tasiemcem. Wystarczająco wiele sesji, aby dobić bohaterem na 10. poziom, a później podjąć decyzję o zagraniu kimś nowym, zmianie klasy (i koncepcji całej postaci) starego bohatera, albo po prostu zagraniu drugim BG ze wsparciem poprzedniego. Akurat rozpoczęliśmy konkretne działania mające na celu pokonanie Złego Państwa (eliminacja sabotażystów w Przyjaznym Mieście, później w planach pozyskanie wsparcia żaboludzi z bagien oraz koboldów z ich kryształowym smokiem celem zaskoczenia Złego Państwa chcącego oblegać Przyjazne Miasto, poprzez kontrofensywę na ich ziemie) i rzeczywiście kampania mogłaby dojść do około ~25 sesji. Przynajmniej pobawiłbym się nową klasą/wcieleniem mojego BG, Arcane Duelist.
Tak czy owak, ta rozgrywka w Dungeon World jest moim sukcesem sama w sobie. Nie przypominam sobie, bym żałował niezrobienia czegoś (ani popełnienia czegoś) w jej trakcie i jako gracz czuję się spełniony. Właściwie to ta kampania jest moją pierwszą w karierze erpegowca, w której przerobiłem cały rozwój bohatera od startu do apogeum jego możliwości. Co prawda w grze nie wymagającej rozegrania 50+k50 sesji w tym celu, ale z drugiej strony to nie jest TSoY, w którym można przewidywać czyjąś Transcendencje już w trakcie drugiej sesji...
Ta kampania (21 sesji) w Dungeon World pobiła parę moich erpegowych rekordów:
Ta kampania (21 sesji) w Dungeon World pobiła parę moich erpegowych rekordów:
- Najdłużej sesyjnie trwająca kampania (poprzedni rekord to 19 należący do kampanii w Wolsunga)
- Najwięcej sesji rozegranych jednym bohaterem (poprzedni rekord to 18 sesji Wojownikiem 9 w D&D 3.0)
- [To nie rekord, ale...] Druga kampania rozgrywana postacią żeńską i to drugi raz kiedy kampania rozgrywana jest z powodzeniem (poprzednia próba to 13 sesji w Labyrinths & Lycanthropes). Kobiece Bohaterki Gracza, 2 sukcesy na 2 podejscia.
Aczkolwiek powyższe dwa rekordy i tak zostaną pobite, być może już za dwa tygodnie. Kampania w Pathfindera (rozgrywana od września '14) już liczy dwadzieścia sesji i prawie nic nie wskazuje na to, iż miałaby urwać się przed końcem tego miesiąca. Szczególnie, iż w końcu nadałem swojemu Alchemist 6 (z Mythic Rank 1) długoterminowy cel - wybudowanie własnej rezydencji, zarazem pracownii alchemicznej i kamienia węgielnego pod własną frakcję alchemików, nad dawno wcześniej splądrowanymi zapomnianymi kryptami pełnymi przydatnych pomieszczeń. Będzie dziwnie z pozyskiwaniem wszystkich czterech rodzajów zasobów stosując wyłącznie Craft (alchemy), ale na takie rzeczy pozwalają zasady Downtime...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.