środa, 19 października 2011

Eksploracja Północy w Greyhawk #10 - D&D 3.0

To była jedna z najgorszych sesji, jakie kiedykolwiek rozegrałem. Podczas rozgrywki czułem się nieobecny, a pod koniec sesji okazało się, że gracze lubują się w pełnym PvP. No, przynajmniej niektórzy. Może to i dobrze, że nastał koniec drugiej kampanii? Z tych trzech godzin wiele nie da się opisać, zresztą wiele nie wydarzyło się na ostatniej sesji RPG.

Lubię zliczać statystyki, lecz jeśli kiedykolwiek miałbym grać w RPG dla nabijania statystyk, na pewno odmówiłbym sesjom takim jak ta nawet, gdybym dzięki nim miał nabić kilka ładnych liczb. Przyjemność z gry jednak jest ważniejsza. Tym bardziej, kiedy drużyna lubi eliminować tych, którzy popełnili poważniejszą wpadkę.

Bohaterowie Graczy:
Amara, człowiek, Tropiciel 5
Argider Luken Eneko, człowiek, Łotrzyk 3/Wojownik 2
Hank, człowiek, Łotrzyk 6
Igła, człowiek, Barbarzyńca 3
Jorus Griffin, człowiek, Czarodziej 5
Khel-darin, krasnolud, Wojownik 4
Robur, półelf, Druid 4
Plus trzech BNów, Bezimienny, Ceran oraz Abra.


Jedna przepaść na drodze ku wiktorii

Drużyna chyżo uciekła od Przeklętej Wioski w siną dal, na dwóch saniach napędzanych niedźwiedziami polarnymi. W czasie podróży Jorus oraz Amara (ucząca się języka niebiańskiego od jakiegoś czasu) przeczytali pewien zwój, wyrwany przez Cerana z palisady Przeklętej Wioski. Ten zwój wspominał coś o róznych potęznych istotach, w tym o Arcykapłanie Ao i pochodzeniu kogoś tam innego z Aurory Borealis. Słowem: nudy, niewiele wnoszące do sesji. Główną ciekawostką jest to, że postacie wciąż nałożone były paskudztwami jak Zagłada czy Spowolnienie, a moja postać jakimś dodatkowym paskudnym efektem. Skutki batalii w Przeklętej Wiosce sesję temu.

Druga scena była ciekawsza: zjawienie się wilków na służbie giganta Tadiusa - które potem eskortowały podrózników - a później nagłe dostrzeżenie przepaści. Jedna z sań zatrzymała się nad progiem rozpadliny. Druga - na przedzie - nie zdążyła zahamować. Wszyscy podrózujący nią wyskoczyli w porę (Hank, Amara, Bezimienny i Abra), a Jorus zmuszony był ratować się Spadającym Piórkiem podczas upadania czterdzieści metrów w dół. Pechowa sania rozbiła się i zapłonęła ogniem mikstur które woziła... Drużyna postanowiła, że sześć najgorzej czujących się osób będzie wożonych przez niedźwiedzia i parę wilków na jednej sani, reszta postaci postanowiła przejśc pieszo w eskorcie pozostałych zwierząt.

Upadek Giganta Północy

Drużyna nie napotkała większych trudności w dotarciu pod Wieżę Tadiusa. W tle brzmiały melodie z wietrznych organek, a pierwsza częśc ekipy miała sporo czasu na rozejrzenie się w okolicznej jaskinii. Upłynęło trochę czasu, kiedy szóstka drużyny oczekiwała w wielkim pomieszczeniu skutym w skale - czyli sali audiencyjnej giganta Tadiusa - na resztę. Jedynym urozmaiceniem tego akapitu raportu jest fakt, że nawiązała się nawet jakaś nić znajomości pomiędzy Hankiem a Abrą. Pod pretekstem opatulenia w półnadpalonej kapłanki kocem przez łotra.

Wydawało się, że wszystko zostanie załatwione. Gdy Tadius zszedł z ogromnych schodów (każdy schodek o wysokości metra) i zasiadł na swoim mithrilowym stole, wyczarował ucztę w pomieszczeniu. Przesyłka od Lorda Praatora została przekazana. W tym miejscu sesja by się zakończyła, a bohaterowie zostaliby podleczeni ze swoich przekleństw. Niestety (albo i stety) moja postać postanowiła zobowiązać się z umowy jaką zawarła z gnomem Oswaldem: dostarczenie zwoju dla giganta w zamian za otrzymanie Poręcznego plecaka Howarda. Gdy Tadius otworzył i przeczytał zwój, został zaatakowany przez całe roje ofensywnych zaklęć.

Nic nie mogło uratować Strażnika Północy. Bezimienny przypłacił życiem próbę zniszczenia zwoju: zwój co prawda zniszczony, lecz nic to nie dało, a sam poległ od jednego z czarów. Widząc to, Jorus zaniechał tego typu prób pomocy gigantowi. Całe sklepienie zaczęło walić się od uderzeń eterycznego młota [dostrzegalnego tylko dla osób władających magią). Postacie skryły się za okolicznymi hełmami gigancimi oraz innymi kryjówkami. Wieża i okolice zostały zrujnowane.

Powrót do nowych czasów?

Cała drużyna ocknęła się pięćset lat w przód (teoretycznie w pierwotnej lokalizacji czasoprzestrzennej). Igła w celi z drewnianymi kratami w świątynii opanowanej przez gobliny, Amara nieopodal tej świątyni (dostrzegając oddział liczący 200 goblinów przechodzący szlakiem), a reszta drużyny w przedsionku dla magicznego wejścia do Labiryntu, czyli biblioteczce z golemem. Tak jakby wrócili na stare śmieci.

Igła rozbił drewniane kraty, wkroczył do głównego pomieszczenia. Amara zauważając wejście do świątynii również wkroczyła do tego samego miejsca. W przeciwieństwie do "pierwowzoru" z pierwszych sesji, całe nawy były zrujnowane, a twarz rzeżby na sarkofagu - rozmyta. Tymczasem reszta grupy zorientowała się, że tamte drzwi nie są już magiczne, a księgi rozsypują się w pył... Po jakimś czasie, wszyscy zebrali się w jednym miejscu.

Ostatnim akcentem sesji było to, że Igła ze znanych sobie obyczajów najzwyczajniej zaatakował z pięści Argidera, a gdy ten padł, chciał go ubić na śmierć. Na szczęście, w szale nie zdecydował się na zastosowanie czegoś innego niż własne pięści, a Hank (później - golem na rozkaz Jorusa) zdołali odciągnąć barbarzyńcę.

***

Obecnie nawet nie widzę większego sensu grać dalej swoją postacią. W drużynie ma juz przechlapane (jako prowodyr całego zajścia z Tadiusem), a brakuje już powodów by zostawać rasem. Klątwa nieklątwa, granie kimś takim to jak granie warzywem, jeśli gra się w konwencji heroicznej. Cóż, nie ma to jak "dark fantasy".

Przed rozegraniem tej sesji chciałem napisać raport bez narzekania na cokolwiek, a wręcz - raport z udanej rozgrywki. Szkoda, że po prostu nie jestem w stanie tego zrobić, w zgodzie z samym sobą. Jeśli z tego powodu wyjdzie kiepski raport - cóż, z kiepskiego materiału trudno wykuć dobry tekst.

Ilustracje:
1) Morning Nap Time, fot. Property#1, http://www.flickr.com/photos/manager_2000/5511222691/ licencja CC BY-NC-ND 2.0

2 komentarze:

  1. 1. Przeczytałem wszystkie raporty i nadal nie wiem jaka była główna oś fabuły.
    2. Zmień drużynę/zacznij sam prowadzić.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Krzemień:

    1) Osią tej kampanii jest dostarczenie przesyłki (worka z klejnotami) gigantowi Tadiusowi, zlecone przez Lorda Praatora.
    2) Zastanowię się nad tym. ;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.