wtorek, 8 listopada 2011

[KB #26] - Błędy w rzemiośle RPGowym

26. edycja Karnawału Blogowego pod opieką Sethariela jest dobrą okazją, by wspomnieć o błędach w trakcie grania czy tworzenia RPG. Nie do uniknięcia są wpadki w graniu czy prowadzeniu. Oczywiście dzielą się na drobne, zasadnicze oraz poważne. Głównie o tych trzecich będę pisać. 

Można podzielić błędy na te ze strony Gracza, Mistrza Gry, Fana i Twórcy Gry. Ze względu na specyfikę mojego ogrania w RPG, osobną sekcję tekstu przeznaczyłem na aspekt Gracza, a resztę aspektów w kolejnej. Wykluczyłem aspekt Twórcy Gry, gdyż jeszcze nie podjąłem żadnej publicznej próby tworzenia RPG. Zresztą, paradoksalnie nie miałem wielu naprawdę poważnych moich błędów w prowadzeniu gry. Albo były to podstawowe wpadki do nieproblematycznego uniknęcia, albo drobnostki wynikające ze specyfiki konkretnej sesji.

Ten tekst jest o moich błędach. Niczyich innych.

Grzechy główne Gracza

Pierwszy z moich, w dużej mierze wyeliminowany na obecną chwilę. Tworzenie postaci będących mną samym w innym osadzonym świecie, oczywiście z pewną dozą retuszu i samoidealizmu. Innymi słowy: tworzenie niedojrzałych postaci bez specjalnej troski o oddzielenie świata gry i świata sesji. Od czasu, kiedy - de facto udana, na 18 sesji w D&D 3.0 pełnych heroicznych czynów i epickich osiągnięć - cykl rozgrywek rozpadł się z powodu przeciągnięcia przeze mnie struny, tworzę postaci będące zupełnie kimś innym niż ja. Stąd jedno z moich zdań definiujących, czym jest RPG: osoba gracza nie jest osobą postaci, osoba postaci nie jest osobą gracza. W przeciągu tego roku nie dostrzegłem żadnych większych nieprawidłowości pod tym względem, czyli (choćby mimowolnego) przekształcania osobowości postaci pod moją osobowość.

Innym błędem - który za błąd uznaję od niedawna - jest tworzenie postaci umiejących dobrze wykonywać tylko jedną rzecz/element/aspekt czy pelnić jedną wąską rolę.  Jako gracz czuję dyskomfort, gdy - poza "tym konkretnym rodzajem scen" - mojemu BG najczęściej wychodzi kiepsko wykonanie czegoś trudniejszego od błahostki. Od jakiegoś czasu większą przyjemność z gry sprawia tworzenie postaci, które naprawdę dobrze umieją przynajmniej dwie rzeczy (lub na poziomie "dobrym" umieją ich kilka).

Zdarzały się również drobne i mniej drobne wpadki, po których wstydzę się do dzisiaj. O wpadkach kapłańskich można wiele pisać: zapominalstwo [moje] o konieczności dodania kropli wody święconej do Konsekracji, brak wykorzystania okazji do jednoczesnego fabularnego wypełnienia wymagań do klasy prestiżowej Egzorcysta i zdecydowanego ułatwienia sprawy drużynie, tudzież w pewnym PBFie przypadek złożenia modłów Lathanderowi przez Lathandera... późną nocą. Inną wpadką jest "wprowadzenie żyrafy" w ramach zagrania Jokerem.

Do czego zmierzam w drugim akapicie tej części tekstu? Błąd zwany nieprzygotowywaniem się do szczególnych sytuacji na sesji. Często miałem zamiar przygotowywania kilku modeli działania mojej postaci, w oparciu o sytuacje najczęstsze do przewidzenia oraz docelowe (preferowane) do napotkania przez moją postać. Rezygnowałem zarówno z przyczyn praktycznych ("i tak sytuacja będzie inaczej wyglądać"), jak i swojego lenistwa. Później na sesjach nierzadko okazywało się, że wystarczy zmienić zasadniczy detal w danej scenie, bym jako gracz popadł w konsternację. Posiadanie tego typu szablonów zachowań mogłoby mi dać przynajmniej wskazówki, jak w ogóle podjąć decyzję bez minutowych rozważań... Ten przykład jeszcze lepiej widoczny jest przy zagrywaniu przeze mnie kart w Wolsungu: nie bez powodu zacząłem zbierać informacje o tym jak warto zagrywać karty, napisałem ten artykuł oraz współprowadziłem prelekcję "Wolsung - graj konwencją".

Kolejnym błędem, pojawiającym się od kilku miesięcy, jest niestanowcze trzymanie się swoich preferencji RPG podczas rozwiązywania problemów w grupie. Ten przypadek można dobudować o to, że nie bez powodu napisałem stronę w swoim blogu zwaną "Preferencje RPG". Gdybym za każdym ostatnim przypadkiem grania drużynowego, w kluczowym momencie rozwiązywania sporów postawiłbym mocniej na swoich preferencjach, albo sesje wyglądałyby lepiej, albo rozstałbym się bez szczególnych nieprzyjemności. Od ostatniego przypadku z 7 listopada tego roku, uważam że powinienem już przy rozmowach o dołączeniu do czyjejś drużyny przedstawiać formalnie swoje preferencje RPG. Jeśli zgoda będzie na 2/3 zawartych elementów - będzie dobrze. Dopiero od akceptacji przynajmniej połowy kryteriów przez drugą stronę mam zamiar dalej negocjować przyłączenie do drużyny.

Prawie wszystkie z wymienionych błędów można sprowadzić do konkluzji: rozpoznania graczy, postaci, charakteru rozgrywki możliwie przed jej właściwym rozpoczęciem lub w przeciągu 1-2 sesji. Jeśli najpóźniej po kampanii lub jej części (4-5 sesji) rozgrywka wciąż mi nie będzie odpowiadać - a szans na wspólne naprawienie tego brak - powinienem "zadecydować twardo" i odejść ekipy. Zbyt często miewam nadzieję na to, że da się coś naprawić nawet, gdy jest już zepsute do stanu zniszczenia.

Pozostałe grzechy główne

Jeśli chodzi o prowadzenie gry, popełniałem głównie dwa zasadnicze błędy. Pierwszym jest brak stanowczego postawienia deklaracji, że albo gracze robią własne postacie (przed spotkaniem, szybko i sprawnie tuż przed rozpoczęciem gry), albo biorą jedną z przygotowanych przeze mnie. Szczególnie dotyczy to jednostrzałów. W ostatnim jednostrzale z Wolsunga zmarnowałem prawie 1,5 godzin dla stworzenia postaci czterem graczom nie znającym lub ledwie znającym mechanikę Wolsunga. 

Drugi błąd dotyczy głównie organizacji przedsesyjnej. Opieranie się na niepewnych osobach przy budowie ekipy do gry. Kiedyś (jeszcze na Polterblogu) wspominałem o tym, jak bardzo zdenerwowałem się, gdy w przeciągu dnia z grupki trzech graczy żaden się nie ostał: pierwszy kulturalnie poinformował mnie rano, drugi SMSem "bo nie ma nastroju", trzeci miał w ogóle zapomnieć o tym że jest sesja. Niemniej, zdaję sobie z tego sprawę, że moim błędem było głównie zaufanie tymże osobom.

Od tego czasu nie zamierzam budować drużyny - poza jednostrzałami na konwentach - wyłącznie z osób, co do których nie mam pewności, czy będą stawiać się na spotkania. Co więcej, jeden z testów mojego jednostrzału to potwierdził: z puli 5 osób (2 dobrze znanych mi graczy + 2 słabo znanych + 1 nieznany, polecany przez jednego ze słabiej mi znanych), przybyło tylko dwóch moich znajomych z innych kampanii w Wolsunga oraz gospodarz lokum w którym sesja odbywała się. Innymi słowy, jeśli kiedykolwiek będę zbierać drużynę do gry, będę dążyć do tego, aby przynajmniej 2-3 osoby były tymi, które na pewno stawią się na umówiony czas.

O moich relacjach z fanami RPG nie będę rozpowiadać się. Wspomnę tylko o tym, co niejako jest kwintesencją moich wcześniejszych akapitów: stawiać bardzo stanowczo swoje stanowisko na temat gry RPG. Dotyczy to szczególnie rozmów pozasesyjnych z członkami drużyny, tych prowadzonych po zakończeniu sesji. Do tej pory byłem zbyt ugodowy, a moim zdaniem zbyt mało podkreślałem o tym, że moje postulaty wynikają z moich wewnętrznych preferencji RPG (tego, co lubię w RPG). Na Herbatkach poprzedniego typu przyjazna postawa działa, niestety w drużynie RPGowej - nie zawsze.

Ilustracje:
1) Santa Hat Fail Whale, fot. Ben Terrett, http://www.flickr.com/photos/benterrett/3019639323/ licencja CC BY-NC-ND 2.0

11 komentarzy:

  1. Dzięki za wpis.

    Preferencje preferencjami, nie ma grupy idealnej pod tym względem. Najważniejsze to się dogadać i sobie zaufać. RPG to gra przede wszystkim TOWARZYSKA. Czytając czasem twoje notki mam wrażenie, że o tym zapominasz. Może warto o tym pomyśleć przy okazji zbierania kolejnej drużyny?

    OdpowiedzUsuń
  2. @Sethariel

    Z tego względu nie deklaruję, że moja lista z preferencjami musi zostać w 100% spełniona. ;) Aby dobrze się bawić, nie musi to być np.: "epic high fantasy", ale równie dobrze zwyczajne "fantasy" czy zwyczajne "epic".

    Domyślnie pewną dozą zaufania obdarzam każdego uczestnika sesji RPG. W tamtym feralnym przypadku z Madaleną, poczułem że uczestnicy zawiedli mnie w pokładanym przeze mnie zaufaniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przejrzyj jeszcze raz tekst, masz sporo błędów gramatycznych albo niewłaściwie używasz niektórych słów (np: "Od czasu, kiedy - pro forma udana, na 18 sesji w D&D 3.0 pełnych heroicznych czynów...", co tam robi ta pro forma)?

    OdpowiedzUsuń
  4. I jeszcze jedna rzecz. Cieszę się, że masz zamiar rozmawiać o preferencjach RPGowych przed graniem. Mam nadzieję, że będziesz się tego trzymał. Masz kontrowersyjny styl gry, więc z góry oszczędzisz sobie masę problemów.

    OdpowiedzUsuń
  5. @kbender

    Poprawione na "de facto".

    Kontrowersyjny? Wiele pisało się o mojej postawie jako człowieka czy użytkownika internetu, ale sama moja postawa w prowadzeniu postaci bardzo rzadko (jeśli w ogóle) była opisywana przez kogokolwiek innego niż ja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawda, nikt się nie wdawał w polemiki z Tobą... ale metodą na oko... z tekstów publikowanych na poltku (reszty internetu nie śledzę), około 20% tekstów o stylu grania dotyczy różnie zaawansowanej psychodramy, 70% to gracze w mniejszym lub większym stopniu stosujący się do mechaniki (nie porzucający jej, ani nie trzymający się sztywno), a tylko 10% to zdecydowani fani trzymania się podręcznika. Z czego mam wrażenie, jesteś jednym z trzech najbardziej zagorzałych fanów tego stanowiska (a przynajmniej najaktywniejszych).

    Jeśli chodzi o kontrowersyjność poglądów, to raz czy dwa wyskakiwały flejmy wokół Twoich poglądów na temat RPG. Trochę przesadziłem. Może lepsze byłoby "ortodoksyjne"?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie żebym Laverisa bronił ale moim zdaniem problem z poprzednią drużyną polegał na tym, że on chciał grać w D&D a nie Smęty&Żale D20 z jakimś kółeczkiem wzajemnej adoracji.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Krzemień.

    Planuję niebawem napisać obszerną notkę, będącą po części sprostowaniem w związku z tamtym flejmem. ;) Będzie wyjaśnione co i jak, odnośnie mojej postawy wobec tamtej drużyny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Do powyżej opisanych błędów dorzuciłbym "nadmierne emocjonowanie się prowadzące do wrzasków jakie musieli słyszeć sąsiedzi przynajmniej trzy piętra niżej" oraz "obrażanie innych graczy przez obrzucanie ich bezpodstawnymi oskarżeniami".

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja bym dorzucił brak innego życia niż RPG,

    OdpowiedzUsuń
  11. Ok, przeczytane i zaliczone.

    Z częścią się zgadzam, z częścią nie. Część błędów w niektórych grupach po prostu błędami nie będzie. Tekst więc nie trafi do każdego, i dlatego nie oddam tutaj mojego głosu.

    Z ciekawostek, masz coś do dodania lub zweryfikowania po dwóch latach od napisania tego?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.