niedziela, 18 lutego 2018

W erpegie jest co wygrać

Wielokrotnie spotkałem się ze zdaniem, że "gracz nie ma nic do wygrania na sesji RPG". Frazesy o tym, iż sesja RPG nie polega na wygrywaniu czy przegrywaniu (albo "wszyscy wygrywają, bo fabuła"), a na przeżywaniu historii, dramy. To nie do końca słuszne argumenty. 

Jednak zamiast tłumaczyć rozwlekle o teorii gier, o tym co składa się na sesję RPG, co jest sukcesem/porażką in-game oraz o innych zbyt trudnych teoretycznych rozważaniach, wytłumaczę przykład z ostatniej sesji w Burning Wheel. Grałem młodym szermierzem Renardem, którego jeden z Beliefów (przekonanie, cel, dążenie) polegało na wygraniu turnieju szermierczego.

Na początek oczywistość. Belief o staraniu się o wygranie turnieju szermierczego aby zarobić na randkę z pewną damą, czyli gracz deklaruje iż dla jego postaci (oraz w sumie jego samego) "zwycięstwem" na tej sesji będzie wygranie tego turnieju.

To proste, klarowne. Jednak nie tylko postać może wygrać lub przegrać turniej. Gracz także gra o to, czy zdobędzie kolejną Personal Arthę (drugi ważniejszy narratywistyczny punkt dopałki) za zrealizowanie osobistego celu postaci wynikającego z "Przekonania". Nie tylko Fate Arthę (pierwsza, drobna waluta-bonus), aby w ogóle się starać... Stawka zahacza już nie tylko o obszar "In-Character".

Ponadto gracz swoją postacią "do wygrania" ma nie tylko turniej. W Burning Wheel, postać rozwija się poprzez testowanie odpowiednio trudnych i łatwych testów. Gracz (w tym przypadku ja) chciał, wykorzystać ten turniej jako okazję do zdobycia brakujących dwóch "Routine Checks", aby awansować umiejętność machania mieczem "Sword" z B4 na B5 (bazowo z czterech kości na pięć). W fikcji to skok jakościowy pomiędzy dobrze wykwalifikowanym zawodowym miecznikiem a ekspertem od miecza.

Ponadto byłoby miło dla gracza, gdyby jego postaci udało się przetestować także inne umiejętności czy współczynniki...

Finalnie, Renard (BG) przegrał finałową walkę, lecz "wygrał" rozwój postaci (Sword z B4 na B5, kolejne "checki" do władania toporem, zachowywania zimnej krwi czyli "Steel" oraz do bycia zwinnym), z czego większość z nich poprzez rozegranie finałowej walki na subsystemie "Fight". Drobną Fate Arthę i tak Renard/Mansfeld zdobył za podjęcie wyzwania oraz pozostałe sceny na sesji.

Dodajmy jeszcze komplikację. Przed finałową walką prowadzący uderzył w inny Belief Renarda, o braku troski nad tym skąd pochodzić będą pieniądze na spłatę rodowego długu. W fikcji, jeden z oprychów (od pośrednika pomiędzy właścicielem długu a braćmi z rodu) zaproponował Renardowi pękatą sakiewkę w zamian za to, aby bohater gracza uwalił finałową walkę, zaś Pośrednik zarobił na ustawionych zakładach. Jako gracz wcielający się w swoją postać odmówiłem wtedy, mimo iż "nagroda" była dokładnie taka, jak za wygranie turnieju (2D Cash, jak ktoś by pytał) ...

Wydaje się więc, że postać "przegrała podwójnie". Niekoniecznie, po sesji gracz otrzymał Moldbreaker za złamanie tego drugiego wspomnianego Beliefu - poprzez podkreślenie, że wygranie turnieju jest ważne samo w sobie dla Renarda. Czyli jednak Persona Artha, ale z innego źródła. 

Zapewne opcja odwrotna wyglądałaby tak: podczas finału Renard błaźni się i daje się pokonać przeciwnikowi, po tym jak fizycznie otrzymał pękaty hajs od oprycha. Nie byłoby rozmaitych testów w subsystemie "Fight", nie byłoby żadnej "Persony", a notabene postać nie miałaby lewej nogawicy (skóra wzmocniona metalowymi płytkami) do naprawienia...

 * * *

Jak widzicie, na tych paru płaszczyznach jako gracz miałem wiele do wygrania na sesji. Turniej szermierczy, łatwe i niełatwe pieniądze, rozwój postaci. Było co wygrać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.