Początek roku 2018 okazał się dla mnie bardzo owocny erpegowo. Jedenaście sesji - znacznie więcej niż w ubiegłym grudniu - w tym dwie regularne kampanie oraz zaliczony jeden warszawski konwent. Dużo. Na tapecie Blades in the Dark, Monster of the Week (prowadzę!), a także konwentowe The Quiet Year i (ku zaskoczeniu) początek kampanii w Burning Wheel. Mogę to wreszcie napisać: udało mi się wrócić do regularnego grania jako gracz, a nie prowadzący sesię. Co najmniej dwie sesje w tygodniu to jednak sporo...
Miałem za to napisać, iż zapowiada się rok w którym to nie jestem za bardzo zainteresowany poznawaniem nowych erpegów (jedynie powrotem do kilku już sprawdzonych, ewentualnie dalszym ciągiem "nadrabiania erpegowych zaległości" - one rosną!). Ale jednak jest szansa, że będzie inaczej. Zainteresowałem się grą Ironsworn, którą niedawno zrecenzował Ifryt. Nie wiem czy w ogóle poprowadzę, ale zawsze jakaś nowość jest pod ręką.
Blades in the Dark
Kontynuujemy kampanię, w styczniu rozegraliśmy kolejne pięć sesji. Minęło w sumie siedem sesji, kończymy kampanię w środku lutego na ostatniej, ósmej, finałowej sesji. Dlaczego? Albowiem przed szóstą sesją z przyczyn kondycji umysłowo-fizycznej (wyczerpująca praca) odpadł nam jeden z graczy. Postanowiliśmy w formacie "1+2" domknąć osobiste wątki postaci: po domknięciu wątku iruviańskiego (gang Red Sashes oraz pewna złodziejka z The Wraits), pozostał jeszcze wątek niejakiego zabójcy-złodzieja Jastrzębia (z The Wraiths) z przeszłości kochanki drugiej z postaci graczy...
(kliknij, aby powiększyć) |
(kliknij aby powiększyć) |
Udało mi się całkiem mocno podnieść kompetencje postaci Amira "Cinnabara" Roshana: o pięć kropek więcej w Akcjach, dwie dodatkowe zdolności specjalne. W siedem sesji. Jestem przekonany, że gdyby ta kampania miałaby trwać powyżej dziesiątej sesji, to albo musielibyśmy odblokować upgrade załogi "Mastery" (odblokowanie czwartej kropki w Akcji), albo pod "Prowess" praktycznie nie miałbym czego rozwijać...
Monster of the Week
Po Burning Wheelu podjąłem się wyzwania - poprowadzić minikampanię w Monster of the Week. Dlaczego wyzwanie? Po pierwsze, ta gra wymaga w praktyce tworzenia serii jednostrzałowych scenariuszy (śledztwo w sprawie potwora, którego łowcy Postacie Graczy mają dopaść), czyli przygotowywania się co sesję od podstaw, kto co i potencjalnie jak. Co prawda gra bazuje na improwizacji, mimo wszystko muszę przygotować konkretny, logiczny materiał na sesję. To nie przygotowywanie się na wyrywki, a także co takiego mieć na uwadze podczas jakiegoś sandboxa czy przygody otwartej...
A po drugie - powrót do silnika "Powered by the Apocalypse". Nie, BitD się nie liczy.
Wspólnie w piątkę (ja i czterech graczy) ustaliliśmy że gramy "licencjonowanymi myśliwymi od spraw nadzwyczajnych" w stanie Luizjana w USA, czyli oczywiście Łowcami Potworów. W praktyce, to playbooki: The Chosen (nastolatka z mieczem, wybraniec-czempion), The Monstrous (półreptilianin, przemieniony przez reptilianinkę czystej krwi), The Mundane (jakiś emerytowany szeryf murzyn) oraz The Spellsinger (wuj The Chosen, pochodzenia wschodnioeuropejskiego).
Póki co poprowadziłem cztery sesje, w tym trzy Mystery. W tej minikampanii (zakrojonej na 5-8 sesji) realizuję wątek aktywności Reptilianinów Czystej Krwi pragnących przejąć kontrolę nad południową częścią Luizjany (w tym mających pod swoją komendą gang Czarne Pelikany), przemieniających zwierzęta w potwory, zaś ludzi w ich pół-krwi sługi. Dodałem także wątek poboczny wybudzonego wampira w Lafayette (na życzenie jednego z graczy, abym wprowadził jakiegoś nieumarłego).
O tym, jak mi się prowadzi MotW napiszę za jakiś czas, w serii "Mansfeld Prowadzi" (jak zakończę tę kampanię). Wstępnie wyjawię, iż o ile z graczami gra mi się przyzwoicie, to sam borykam się głównie ze scenariuszową strukturą gry: dotychczas prowadzenie scenariuszy (jednostrzałowych) słabo mi wychodziło, zwłaszcza ich wymyślanie tak, aby przygotowywać ciekawą oraz wewnętrznie spójną dla nich zawartość. I to przy jednoczesnym zachowaniu miejsca dla graczy oraz na improwizację...
Poza tym czuję, że nie mam zbyt wielu pomysłów na potwory. Dość szybko zmierzam do eskalacji "Story Arc", aby wyczerpać koncept na kampanię póki jest on świeży. Planuję poprowadzić dwa Mystery i po sprawie.
Konwent ZjAva 9
The Quiet Year |
Opisując od końca: dzień na konwencie zakończyłem na 2,5 godzinnej grze w The Quiet Year - narracyjnej zabawie w opisywanie dziejów małej społeczności w realiach postapokaliptycznych, ze względu na pory roku (w zimie nadchodzą Pasterze Mrozu i zabawa się urywa). Udało nam się opowiedzieć i rozrysować na kartce A4 losy nadrzecznej wioski borykającej się z zapasem czystej wody (rzeka skażona) oraz brakiem innych zasobów, które udawało się nadrabiać w trakcie gry. We czwórkę w miarę udało nam się ogarnąć płynne opisywanie propozycji z tabel pór roku (co pociągnięcie z talii kart), co mogło się zdarzyć...
Pojawiłem się także na panelu dyskusyjnym "Porozmawiajmy o RPG". Fajnie było posłuchać merytorycznych dyskusji na kilka tematów (głównie sprawy wydawnicze oraz fandom), choć osobiście nie zabierałem głosu w sprawie. Powiem wprost: nie zajmuję się tworzeniem ani wydawaniem erpegów. Zaś do głowy nie przyszedł mi wtedy pomysł poruszenia wątku "tylu chętnych, szukających ciągle MG po internetach".
The Burning Wheel (edycja Gold)
Pod koniec stycznia udało się rozpocząć (miejmy nadzieję) kampanię w Burning Wheel. Gram w niej młodym wychowankiem szkoły szermierczej (3 LP - Born Noble -> City Guard -> Duelist). Startowa sytuacja oraz koncept na kampanię to podupadły ród szlachecki, który pragnie podnieść się z dołka oraz długów po rodzicach, dziadkach i przodkach, obecnie w rękach jednego z prominentnych gangsterów stolicy Valdell. Wszyscy bohaterowie graczy to bracia, plus elf tancerz (przyjaciel rodu i jednego z rodzeństwa). W tle - zasłużony kuzyn szuka spośród rodzeństwa z rodu de Hirondelle godnych zaproszenia na dwór królewski.
Doszło póki co do zaledwie jednej króciutkiej sesji, w przód nie ma co się rozpisywać. Natomiast jest to moje pierwsze podejście w BW do gry właśnie taką postacią "pierwszopoziomową", która dopiero zaczyna własne cele, ambicje i przygodę. Mój BG ma dopiero 18 lat (bracia - 22 i 23-letni), może umie bić mieczem (oraz machać jednocześnie dwoma kawałkami żelastwa), zwracać na siebie uwagę i inne drobnostki, ale nic ponadto...
Doszło póki co do zaledwie jednej króciutkiej sesji, w przód nie ma co się rozpisywać. Natomiast jest to moje pierwsze podejście w BW do gry właśnie taką postacią "pierwszopoziomową", która dopiero zaczyna własne cele, ambicje i przygodę. Mój BG ma dopiero 18 lat (bracia - 22 i 23-letni), może umie bić mieczem (oraz machać jednocześnie dwoma kawałkami żelastwa), zwracać na siebie uwagę i inne drobnostki, ale nic ponadto...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.