Na Grocie Gacoperza, Gacoperz wspominał o traktowaniu sesji online jako "nieprawdziwe"; z powodu braku rzekomo najistotniejszego element sesji RPG, czyli towarzystwa ludzi twarzą w twarz. Tak jakby chodziło o spotkanie towarzyskie, a nie o wspólne tworznie opowieści.
Jestem zdania, że całe przerzucanie się na "prawdziwości" i "nieprawdziwości" sesji RPG jest bezcelowe. Każde doświadczenie jakie człowiek doświadcza - no, może poza snami i innymi zaburzenaimi psychicznymi podobnymi do psychozy - jest na swój sposób prawdziwe, "rzeczywiste", autentyczne. Jak i też sesja online na wirtualnym stole gry ma identyczne sposoby prowadzenia narracji i zastosowania reguł gry, co rozgrywka przy stole drewnianym.
Jestem zdania, że całe przerzucanie się na "prawdziwości" i "nieprawdziwości" sesji RPG jest bezcelowe. Każde doświadczenie jakie człowiek doświadcza - no, może poza snami i innymi zaburzenaimi psychicznymi podobnymi do psychozy - jest na swój sposób prawdziwe, "rzeczywiste", autentyczne. Jak i też sesja online na wirtualnym stole gry ma identyczne sposoby prowadzenia narracji i zastosowania reguł gry, co rozgrywka przy stole drewnianym.
A towarzystwo? Podam trochę tendencyjny przykład z własnego erpegowania. Dwa lata temu grałem z ludźmi kilka sesji w ramach serialowej krótkiej kampanii w nWoDa, plus pojedyncze sesje w inne erpegi. Towarzystwo było świetne, chciało mi się godzinami z nimi offtopować, rozmawiać. Jednak same sesje były co najwyżej średnie, przeciętne. Raz nawet poczułem, że wolałbym z tamtymi ludźmi te 4-6 godzin porozmawiać o wszystkim (w tym o erpegach), zamiast rozpoczynać trochę nijakiej sesji RPG. Dla rozwiania wątpliwości, graliśmy "face to face".
Wspominam o aspekcie towarzystwa na sesji RPG, ponieważ jestem zdania, że sesja RPG "twarzą w twarz" różni się tylko jedną rzeczą od tych online. W zamian za "dojazd", dostajesz "interakcję z ludźmi twarzą w twarz". Taka jakby "sesja z większym kosztem, ale z bonusem*". Ten oto idylliczny obraz rozbija jednak to, iż sesje online także są towarzyską rozrywką. Ludzie czasem zapominają, iż po drugiej stronie łącza i ekranu monitora siedzą autentyczne żywe osoby. Rozmowa głosowa w czasie rzeczywistym to także ważny komponent interakcji społecznej, na sesji RPG w zasadzie kluczowy i najważniejszy. Co więcej, zawsze można na Skype/Google Hangouts/jakimś virtual tabletop z odpowiednią opcją uruchomić kamerkę i także widzieć siebie nawzajem w czasie rzeczywistym. Okazuje się, że podczas sesji online wcale nie brakuje elementów spotkania towarzyskiego.
Poza tym, z towarzystwem można zagrać w różne gry, pobawić się w różne zabawy i pod tym względem sesje RPG nie wyrózniają się niczym szczególnym.
Dywagacje o "nieprawdziwości" sesji RPG biorą się także stąd, że ci którzy tematu nie znają ale ochoczo krytykują samą koncepcję "sesji online", najczęściej nie oddzielają rozmaitych form "rolplejowania" od siebie. PBFy, PBMy i sesje czatowe róznią się choćby tym, iż medium narracji to wyłącznie słowo pisane (tylko ten trzeci rodzaj zabawy jest niemal w czasie rzeczywistym). Dochodzą do tego wszelkie serwery roleplay'owe w grach MMO i trybach multiplayer cRPGów, a nawet przeglądarkowe odgrywanie przez silnik Valheru. Zbieranie tego wszystkego pod jeden homogeniczny mianownik - i traktowanie sesji online przez virtual tabletop jako identycznej (albo zbliżonej) formy zabawy, jest po prostu nietaktowne względem wszystkich miłosników wspomnianych w tej notce sposobów zabawy fabularyzowanej i odgrywanej. Ewentualnie przejawem ignorancji.
Parę miesięcy temu będąc na jednym ze spotkań Masterminda, podczas rozmowy o tym w jakie sesje RPG zebrani zagrali w ostatnim tygodniu, po tym jak ktoś stwierdził że "zagrał 3-4 sesje w tygodniu" padła insynuacja, a dokładniej zapytanie "czy te wszystkie sesje były na żywo?". Tak jakby - w miejscu promującym Pierwszą Dyrektywą - prominentni bywalcy z góry wartościowali sesje RPG ze względu na techniczne metody jej organizacji. Czułem się wtedy tak, jakbym grał "w mniej wartościowe sesje".
Warto spojrzeć z tej oto strony: sesje RPG "online" i "face to face" to te same sesje, jedynie rózniące się rozwiązaniami organizacyjnymi. Mają te same problemy prowadzenia narracji, opowieści i dostarczania funu innym. Mają tę samą strukturę (jeśli porównać jeden sposób grania i jeden system RPG), do pewnego stopnia nawet doświadczenia z samej gry są zbliżone...
* - Jeśli chodzi o ten bonus, to osobiście nie uważam iż z tego powodu sesje "face to face" są lepsze od tych online. Traktuję tamto słowo jako odpowiednik słowa "dodatek". Zresztą, niekiedy bardziej cenię sobie brak ponoszenia kosztu 1-2 h dojazdu oraz organizacji miejsca gry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.