Od zawsze mam "problem", iż podczas rozgrywania kampanii erpegowej rzadko kiedy mój BG zużywa wszelkie cenniejsze (albo po prostu cenne) przedmioty jednorazowego użycia. Specjalna amunicja, zwoje, eliksiry & mikstury, i tym podobne. Podobny problem miewam także grając w cRPG, lecz tam przynajmniej interfejs czasem pozwala przypomnieć, że posiadasz wspomniane zasoby. Tej nadprzyrodzonej zdolności kartka postaci nie posiada...
Uważam to za problem, ponieważ: z jednej strony dobrze, że nie marnuję w trakcie gry cennych flakonów i strzał. Z drugiej strony, po coś jednak tego typu zasoby są i zdarzają się sytuacje, w których przez całe przygody nie zużywam Eliksiru Innego Niż Leczenia, ponieważ "zawsze znajdzie się lepsza okazja", "po co marnować akcję, kiedy mogę zaatakować". A wtedy kolekcja zapasów rośnie. A "lepsza okazja" nie okazuje się lepsza od poprzednich...
Zauwazyłem to przy ostatniej kampanii w Pathfindera. Grając przedstawicielem klasy Alchemist przed wyruszeniem nim z miasta przygotowałem kilka mikstur, specjalne strzały alchemiczne. W przeciągu sześciu sesji (1,5 poziomu postaci), czyli długiego krążenia po leśno-górskiej dziczy w pewnym określonym celu plus wątki poboczne, zużyłem zaledwie jedną trzecią tychże strzał alchemicznych i dosłownie jedną miksturę nie-leczniczą (te lecznicze oczywiście były częściej zużywane). Na te 6 sesji składało się przynajmniej kilkanaście spotkań bojowych plus parę pułapek oraz roleplaying encounters. Tego nie usprawiedliwia fakt, iż obecnie jesteśmy w połowie drogi do 5. poziomu postaci, a te specjalne strzały kosztują (cena kupna, nie wytworzenia) odpowiednio 100 i 25 gp, czyli nie tak znowu tanio dla low-levelowca.
Jest gdzieś obawa w tle, że jak nie trafi się z tej specjalnej strzały, to 25 lub 100 gp zostanie zmarnowane. (w zasadzie jedna trzecia tego, ponieważ własnoręcznie zrobione, ale mniejsza z tym)
Już spostrzegłem to nawet przy alchemicznych bombach per day. Zaczynam traktować je jako "darmową dzienną amunicję" (czyli As Intended), czyli te "8/dzień" rzucanej amunicji właśnie jest po to, aby przez cały dzień "zmarnować" je. Bo i tak będę mieć nowe. A jak bombki się wyczerpią, to albo odpoczynek, albo mój alchemik zaczyna strzelać z łuku/szarżować z mieczem.
Podobnego
problemu nie miałem dwa lata temu podczas krótkiej kampanii w Iron
Kingdoms, gdzie także grając alchemikiem nie chomikowałem zbytnio bomb mimo, iż
te najtańsze w IK nie są i nie ma się zdolności "za darmo na dzień". Chociaż, w tamtej kampanii rozgrywaliśmy nie więcej walk aniżeli jedną czy dwie na sesję... Zresztą, i tak tamten Alchemist/Pistoleer głównie strzelał z obu klamek, a bombki rzucał średnio raz na walkę.
* * *
To jest pewien paradoks - kupuje się/zdobywa się tego typu zasoby po to, aby zużyć na trudniejszych przeciwników (albo na przysłowiową czarną godzinę), lecz w sytuacjach kiedy te przedmioty okazałyby się użyteczne, po prostu zapomina się o nich. Poza tym, łyknięcie potka czy uzycie zwoju to tak, jakby się w tym czasie nie wykonało ataku. Nierzadko opłaca się po prostu zaatakować i tym samym kogoś dobić. Same walki dość rzadko kiedy dochodzą do piątej rundy, a co dopiero ciągną się dłużej...
Nie zawsze jest okazja na przygotowanie się, aby eliksir łyknąć czy zwój rzucić tuż przed walką. Ale to już trochę inne zagadnienie.
A jak jest z tym u Was, w trakcie sesji RPG? Oczywiście pytanie nie ogranicza się wyłącznie do trzeciej edycji D&D oraz gier inspirowanych nią.
photo (1) by: MIKI Yoshihito, CC BY 2.0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.