Wczoraj rozegrałem jednostrzał w Warhammera (drugą edycję). Nie napisałbym o tym ani piksela, gdyby nie to, że doznałem pewnego... hm... olśnienia? O tym, czym różni się Role Play od Role Playing Game. Na tym jednostrzale trójka graczy po prostu LARPowała. Na początku, ichnie wstawki fabularne były ciekawe i budujące, lecz tamte grono przez całą rozgrywkę zajmowało się wyłącznie prześciganiem się w tym, kto, co i jak fabularnie odegra w odpowiedzi wobec kogoś. Odgrywanie na dobrym poziomie, lecz ciagłe rozłażenie się, wpakowywanie się w kłopoty i brak zainteresowania popchnięciem akcji (niekoniecznie wg scenariusza), a także robienie sobie jak największych jaj to niekoniecznie zbiór czynności, jakie chciałbym wykonywać grając w RPG.
Przechodząc do sedna. Czym różni się RP od RPG? Nie chodzi tu o nadrzędność mechaniki, istnienie mechaniki czy inne tego typu zagadnienia, tudzież różnicę między "grą fabularną" a "grą w odgrywanie ról". Zasadnicza różnica tkwi poza zbiorem usystematyzowanych reguł.
Role Play: Główną metodą odgrywnia postaci jest możliwie jak najbogatsze i najciekawsze opisywanie i wprowadzanie dekoracji sytuacyjnej między postaciami (potencjalnie Bohaterami Niezależnymi). Przebieg wydarzeń i ich kreowanie nie jest najistotniejsze; równie dobrze akcja może stanąć w miejscu, co wcale nie musi być szkodliwe dla rozgrywki. Najważniejsze jest ubarwianie sesji klimatycznymi wstawkami, by stworzyć jakąś opowiastkę, gawędę czy po prostu interaktywną towarzyską zabawę.
Role Playing Game: Odgrywanie postaci poprzez podejmowanie nią decyzji oraz wykonywanie działań. Liczy się zarówno skuteczność, jak i styl. Odgrywanie może zawierać liczne ubarwienia i dekoracje, lecz te rzeczy są dodatkiem. Najważniejsze jest tworzenie opowieści (lub po prostu rozgrywki) poprzez ciąg kolejnych zdarzeń, powstałych za inicjatywą postaci. Fabularnie postać poznajemy i kreujemy poprzez czyny.
Można wysunąć wniosek, że "gra" jest "zabawą" polegającą głównie na podejmowaniu konkretnych decyzji oraz ich wykonywanie w konkretny sposób.
Są to moje prywatne przemyślenia. Pewnie taran trafił w powietrze (czytaj: otwarte drzwi), niemniej może ta notka dla kogoś będzie interesująca. Wychodzi na to, że moim zdaniem storytelling może być w pewnych przypadkach RPGiem, jeśli w nim Bohaterowie Graczy piszą opowieść głównie poprzez podejmowanie i realizowanie działań. Może, ale wciąż to nie jest dla mnie jedyne wystarczające kryterium, by rozgrywkę nazwać mianem "RPG".
No bo taka jest prawda że tylko ty w fandomie chcesz czegoś innego wszystkim wystarczy odgrywanie. Demokratyczna większość cię Laveris przegłosowała nie ty decydujesz co to jest RPG.
OdpowiedzUsuńA mi się nigdy nie chciało definiować. ;)
OdpowiedzUsuńDyżurny Satyryk Fandomu na fali.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
OdpowiedzUsuńZgodnie z drugą zasadą tego bloga, jedyną obowiązującą teorią RPG jest ta w tekstach na tym blogu.
@Darcane
Warto wiedzieć, w co się gra i przed jakimi graczami się ustrzec. ;)
Ja wiem przed jakimi się ustrzec. Przed takimi jak ty.
OdpowiedzUsuńZabawa w definiowanie niesie ze sobą jedno bardzo poważne ryzyko: nagle może się okazać, że wpadasz w przeintelektualizowany żargon, którego nikt nie bardzo rozumie i który tak naprawdę na dłuższą metę nie ma sensu. No i żaden to mega-splendor. Musisz być z tym ostrożny, Laveris.
OdpowiedzUsuńLaveris odgrywanie to RPG i tego nie zmienisz. Wszyscy tak grają tylko ty jesteś inny.
OdpowiedzUsuńNie wszyscy.
OdpowiedzUsuńDla mnie w RPG istotne jest konstruktywne ruszenie fabuły do przodu, konsekwentne dążenie bohaterów do jakiegoś celu a odgrywanie-ubarwianie to fajny dodatek.
Czy celem jest rozwiązanie zagadki kryminalnej, czy przedarcie się z punktu A do punktu B, czy udupienie jakiegośtam bossa - nie ważne ;-) byleby był jakiś cel. I jako DM/gracza bardziej mnie interesuje czy to co się dzieje na sesji jest związane z celem (czy głównym czy nawet ad hoc wymyślonym alternatywnym/drugorzędnym) niż jak barwnie jest to co się dzieje odegrane.
W szczególności: deklaracja "to wypytuję podejrzanego co robił wtedy, kiedy przestępstwo miało miejsce" (nie poparta nawet odgrywaniem) jest dobra; odgrywanie jakiegokolwiek "small talku" jest w większości (chociaż może być zabawne) marnowaniem czasu ;-)
Pozdro, Maciek
(rdo)
ale guwno o co w tym chodzi
OdpowiedzUsuń