piątek, 21 września 2012

Marzy mi się gamingowy konwent...

Board game Backgammon, fot. Lansmusset Gavleborg, 
licencja CC BY-NC-ND 2.0
Marzy mi się gamingowy konwent. Konwent o grach i tylko o grach. Konwent, na który przychodzi się nie tylko dla znajomych, ale także (a może - przede wszystkim) aby pograć. Konwent o grach wszelkiego rodzaju, tych "bez prądu" i "z prądem".

Oczywiście można znaleźć pojedyczne rodzynki wśród festiwali fantastyki (choćby warszawska ZjAva), albo konwenty i konwenciki gier planszowych. Jednak mam na myśli krok dalej - większy konwent (500+ uczestników) poświęcony tylko grom oraz graniu. Coś w rodzaju "festiwalu gier".

Konwent gier, oferujący jednocześnie sporo sesji RPG, makiet na bitwy figurkowe, Games Roomy, a także sale z konsolami gier czy PC-towymi stanowiskami. I także wiele innych atrakcji związanych z graniem w "gry bez prądu", jak i tych gier wymagających instalacji elektrycznej. Brzmi to jak koncepcja zunifikowania - lub przynajmniej zebrania w jednym miejscu - możliwie wielu środowisk związanymi z grami różnego rodzaju. Taką w istocie jest. Uczestnicy przychodziliby nie tylko aby pograć i poznać nowych znajomych, ale także aby miękko zaznajomić się z innymi rodzajami gier. Nie tylko na płaszczyźnie teoretycznej (ach, te tradycyjne prelekcje...), ale głównie w praktyce - siadasz i grasz. Albo: siadasz, uczysz się i grasz.

Co poza samymi stanowiskami do grania? Prelekcje jako prezentacje wprowadzające do danego hobby, panele dyskusyjne na dany (gamingowy) temat, prelekcje-poradniki na temat konkretnej gry (jak grać? jakie strategie są warte uwagi?). Warsztaty dotyczące grania, specjalne strefy i stanowiska, gdzie zainteresowany może poznać jakąś grę i rozegrać parę partyjek (coś podobnego widziałem na Avangardzie, w ramach Munchkin Quest). Nie zapominając także o turniejach i konkursach. Na pograniczu prelekcyjnym znajdowałyby się prezentacje konkretnych gier, konkursy wiedzy na temat danej gry oraz zagadnienia dotyczące grywalizacji.

Ogólnie, prelekcje byłyby "przerwami" w graniu, ewentualnie miejscem, gdzie można byłoby podyskutować "na żywo" o danej grze czy o konkretnym sposobie gry. Dodatkiem do głównych, gamingowych atrakcji. Nie ukrywam, że w mej opinii bardziej odpowiednia mogłaby być tendencja stawiania na jakość, a nie ilość prelekcji. W końcu to byłby punkt programu, który w jakiś sposób konkurowałby z grami o uczestników. Dla uczestnika powinno być zadowalające, że przeznaczył godzinę na coś innego niż granie albo spożywanie posiłków.

Co do targów, to nie wypowiem się. Niemniej uważam, że "festiwal gier" powinien być przystępny także dla zwykłego szaraczka lubiącego pograć sobie w jakąś grę, nie tylko dla elitarnej, znającej się od 10-15 lat grupy. Tego typu konwent byłby także dobrą okazją, by jakąś grę kupić (jak teoretycznie każdy festiwal fantastyki).

Przychodzisz i grasz. Przychodzisz i możesz podyskutować z innymi na temat waszych wrażeń i spostrzeżeń w dane gry. Przychodzisz i poznajesz nowe rodzaje gier. Przychodzisz i kupujesz grę, tudzież akcesoria. Przychodzisz i wiesz, że praktycznie wszystkie atrakcje są na temat grania.

Wydaje się, że albo napisałem o "utopii konwentowej", albo o czymś, co choćby częściowo już jest realizowane. Ale, własnie - częściowo. Moim marzeniem byłby konwent będący kwintesencją gamingu, gdzie ludzie zajmują tylko graniem się i poznawaniem się. Bez podziałów na to, że ktoś woli figurki, ktoś woli wczuwę, a kto inny woli własne 8 Mb/s w domu. Bez konieczności dodawania literatury fantastycznej, mangi, komiksów, aby "konwent stał się pełnoprawnym".

5 komentarzy:

  1. To się nazywa Łódzki Port Gier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym wiedział zawczasu, może nawet wybrałbym się. ;)

      Usuń
  2. Festiwalem fantastyki zjAva nie jest.

    Co sądzisz zatem o Kotle(kociol.waw.pl)?

    MaWro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZjAva także zawiera tradycyjnie rozumiane prelekcje i to nie tylko na temat gier.

      Być może będę na Kotle, o ile znajdę czas.

      Usuń
  3. Doskonale Cię rozumiem von Mansfeld. Mam podobne odczucia odnośnie konwentów. Stąd też mój wielki sentyment do zjAvy i Lajconika. Kiedyś w Gliwicach był jeszcze Stary Port organizowany przez Ignacego Trzewiczka, ale wydaje mi się, że inicjatywa umarła. Na konwentach najchętniej grałbym w planszówki i RPGi. Cała reszta atrakcji jest dla mnie po prostu nudna. Nie interesują mnie LARPy, manga, turnieje M:tG, ekipa od Star Warsów itd.

    Tak swoją drogą wysłałem Ci maila. Sprawdź czy nie trafił do spamu.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.