Tym razem nie zgłaszałem jakichkolwiek prelekcji, zaledwie dwie sesje (TSoY, Wolsung 1.5) do poprowadzenia. Zacznę od pozytywnej części tekstu (chociaż ta negatywna i tak nie ma mocnego wydźwięku).
Tyle wygrać zagrać.
Ta moja połowa czasu konwentowego - cały piątek i połowa soboty - przesiedzona w zakątku Orient Expressu to aż cztery sesje RPG w trzy indiasy. Rozgrywki w Nanoworld (nanogra, gdzie gra się identycznymi klonami celem zrekostruowania czym jest otaczający ich świat) oraz w White Books (5-cio osobowy indias GM-less inspirowany OSR, o eksploracji lochu), a także dwa jednostrzały w Dogs in the Vineyard.
Znajoma stwierdziła, że DitV jest trudne na jednostrzały na nowych graczy. Nie podzielam tej opinii, mimo iż rzeczywiście na pierwszej sesji miałem problem z kreatywnym opisaniem Cech na karcie postaci. Każda gra ma swój learning curve, Pieski w Winnicy ładnie to przedstawiają, lecz gry da się nauczyć już po pierwszej sesji pełnej konfliktów. Etap Inicjacji ułatwia nauczenia się rozgrywania konfliktów. Dla porównania, Wolsung bywa bardziej abstrakcyjny i optymalne rozgrywanie w nim konfrontacji (a także barwne i płynne opisywanie zagrywanych kart) wymaga rozegrania minimum paru sesji po 2-3 konfrontacje każda.
Pzed konwentem miałem nadzieję, iż oprócz poprowadzenia wspomnianych dwóch sesji, uda mi się uczestniczyć jako gracz na choćby jednej. Tymczasem były to cztery, czyli 400% planu minimalnego. Nigdy dotąd nie rozegrałem tylu sesji w tak krótkim - bo zaledwie w 33 h - czasie, nawet biorąc pod poprawkę kilkudziesięciominutową partyjkę w nanogrę. Dorzucam poprowadzone w niedzielę wieczorem InSpectres (poza i bez związku z konwentem) i o to rekord "5 sesji w niespełna 60 h".
Ogólnie konwenty chyba są dla mnie miejscem "zaliczania" sesji z ładnym numerkiem. Na ZjAvie 5 partyjka we Fiasco była 200. sesją ogólnie w życiu. Na Avangardzie 9, drugi jednostrzał w DitV stał się 200. sesją w roli gracza.
Wybory moralne, a raczej klęska prowadzenia.
Nie rozegrałbym tych dwóch sesji w Pieski, gdybym w tym czasie miał komu prowadzić sesje w TSoYa oraz Wolsunga. Do pierwszej, w piątek, nikt się nie zgłosił, zaledwie jedna wykreślona pozycja. Do drugiej, w sobotę... Piątek wieczorem było czterech zapisanych, w sobotę rano poprawka gdyż dodatkowo piąty. Szybko jednak okazało się, że czterej gracze wypisali się, podobno trzech z nich z powodu jakiegoś LARPa. Zostało mi jedynego wolnego strzelca (a raczej, wolną strzelczynię) zaprosić do Piesków.
Bywa i tak. Ostatnio nie poprowadziłem sesji na konwencie dwa lata temu na poprzedniej Avangardzie, kiedy nikt nie chciał zgłosić się do Labyrinths & Lycanthropes. Wtedy jednak mogłem spodziewać się, że raczej nikt nie zgłosi się do gry którą w Polsce zna moze kilkanaście osób. Podobno doszły do mnie plotki, że przy tym tegorocznym "szale na Wolsunga" na konwencie. część sesji wolsungowych na Avangardzie 9 została poprowadzona wyłącznie na Jeździe Próbnej. No cóż, ironia losu, że ludzie najzwyczajniej preferują sesje "starterowców"...
Plan prowadzenia sesji - dwie w dwa różne systemy RPG. Wykonanie - 0%.
Coś poza sesjami RPG, Maniek?
Nie poświęcałem większej uwagi innym atrakcjom. Raz ze znajomymi rozegrałem partię w Carcassonne (swoją drogą, dawno nie grałem, nie było instrukcji w pudełku, okazało się, że przed następnym razem powinienem odświeżyć sobie zasady), byłem na dwóch prelekcjach (na temat Dobrych Graczy oraz prezentacja "powrotu legendy Kryształów Czasu"). O dziewiątej rano w piątek kupiłem Psy w Winnicy, świezo rozłożone na stanowisku Fajnych RPG. Plus oczywiście standardowa "rundka" w odświeżanie (internetowych) znajomości.
Mimo iż nie udało mi się poprowadzić jakiekolwiek sesji, to pobyt na konwencie oceniam całkiem dobrze. No i powinienem poważnie zastanowić się nad Funtem Kości, gdyż Pieski są pierwszą grą do której moja kolekcja kilkudziesięciu w sumie stu kości jest czymś skromnym... Zwłaszcza kostek sześciościennych mam zbyt mało, gdyż ledwie powyżej dwudziestu...
Co każdy większy (1000+ uczestników) konwent mam sobie zadawać pytanie, czy widzę sens w przychodzeniu na teog typu imprezy. Avangarda 9 przekonała mnie do tego, aby przyjść przynajmniej na następną, za rok. Mam nadzieję, że za rok uda mi się poprowadzić choćby jedną sesję - i być może tylko jedną zgłoszę...
Co każdy większy (1000+ uczestników) konwent mam sobie zadawać pytanie, czy widzę sens w przychodzeniu na teog typu imprezy. Avangarda 9 przekonała mnie do tego, aby przyjść przynajmniej na następną, za rok. Mam nadzieję, że za rok uda mi się poprowadzić choćby jedną sesję - i być może tylko jedną zgłoszę...
von Mansfeld
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.