Jedna z sytuacji z mojej ostatniej - i w sumie pierwszej w życiu prowadzonej - sesji w Dogs in the Vineyard, czyli niecodzienna Konsekwencja jednego z Psów, a dokładnie to, że... postrzelił się sam z rewolweru i musieli go ratować. Rzut Kośćmi Konsekwencji (były d10) i wyszło 15. Graczowi nie udało się tego sprawdzić atrybutem Ciało.
Kontekst sytuacji: Psy kłócą się o to jak osądzić dwójkę młodych ludzi (kara biczowania czy pokuta): młodego chłopca który zabawiał się z młodą Kesją (kandydatką na Psów, której szkolenie już zafundowano w trakcie sesji) za pieniądze [Grzech], gdyż ta postawiła się pod presją rodziców którzy bardzo chcieli aby została Psem, ale mieli problem z zebraniem pieniędzy z powodu zaistniałej Niesprawiedliwości [handlarz mający monopol na skup wełny obniżył cenę skupu]. Oczywiście obaj sądzeni byli NPCami, tak więc konflikt był sporem pomiędzy postaciami graczy.
W rezultacie, jeden z Psów wyciągnął rewolwer i zadeklarował, że jest gotów rozstrzygnąć sprawę pojedynkiem na rewolwery [eskalacja do strzelaniny]. Co prawda do strzelaniny samej nie doszło, lecz ten Pies przegrał konflikt, zbierając po drodze 3d4+3d10 Kości Konsekwencji. W rezultacie wyszło mu 15, a potem Psy musiały go ratować - uratowały, gdyż i tak jako MG nie zdążyłem z Atakiem Demonów, stąd ich wpływ to było marne 1k10.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że gracz opisowo ani nie wystrzelił z broni (może to był błąd i powinienem jako prowadzący wymusić mu na tym w opisie), ani też reszta graczy nie eskalowała konfliktu do strzelaniny. Zostało mi więc opisać, że podczas chowania rewolweru do kabury, pocisk wystrzelił i zranił Psowi stopę - w ramach "sądu Bożego" kto ma rację.
Może coś zrobiłem źle, albo sama eskalacja do nowej areny wymagała bardziej ofensywnego opisu. Sytuacyjnie wyszło dziwnie.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że gracz opisowo ani nie wystrzelił z broni (może to był błąd i powinienem jako prowadzący wymusić mu na tym w opisie), ani też reszta graczy nie eskalowała konfliktu do strzelaniny. Zostało mi więc opisać, że podczas chowania rewolweru do kabury, pocisk wystrzelił i zranił Psowi stopę - w ramach "sądu Bożego" kto ma rację.
Może coś zrobiłem źle, albo sama eskalacja do nowej areny wymagała bardziej ofensywnego opisu. Sytuacyjnie wyszło dziwnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.