Nie pamiętam, kiedy ostatnio spotkał mnie sytuacja opisana w tej notce. Grałem w jednostrzał w Apocalypse World. Mój udział w niej trwał pół godziny, może czterdzieści minut. Dwójka graczy postanowiła pobawić się w jak najszybsze wyeliminowanie gracza sesji, poprzez przejęcie wszystkich zasobów jego postaci i ostatecznie zabicie BG. Po to, aby przez następne parę godzin świetnie bawić się (jak na realia AW) niemal jak zgrana żżyta drużyna. Trafiło na mnie, grałem Gubernatorem.
Tu nawet nie chodzi o PvP, kooperację, Apocalypse World czy osobę Mansfelda. Ta dwójka popaprańców z premedytacją pozbawiła kogoś możliwości zabawy, postanowiła pobawić się kosztem osoby siedzącej metr obok.
Oczywiście umowy społecznej dotyczącej natury rywalizacji pomiędzy graczami nie było. Jednak nie jest to aż tak istotne - wszak gdyby faktycznie każdy eliminowałby każdego i byłaby to naprawdę krótka sesja, nadal sytuacja oraz jej kontekst byłby odmienny. Po prostu uczestnicy poprzez fikcję uznali, że potrzebują jedynie zasobów czwartego gracza.
Oczywiście umowy społecznej dotyczącej natury rywalizacji pomiędzy graczami nie było. Jednak nie jest to aż tak istotne - wszak gdyby faktycznie każdy eliminowałby każdego i byłaby to naprawdę krótka sesja, nadal sytuacja oraz jej kontekst byłby odmienny. Po prostu uczestnicy poprzez fikcję uznali, że potrzebują jedynie zasobów czwartego gracza.
Z tamtą dwójką nie zamierzam zagrać jakiejkolwiek sesji RPG. Z opowieści paru osób słyszałem, że między innymi tamte osoby zbudowały wokół siebie i grona znajomych "zwyczaj" grania jednostrzałów w AW polegający albo na wipe out postaci graczy, albo na eliminowaniu poszczególnych graczy z rozgrywki od samego początku.
Co do Apocalypse World, to mam odczucie, iż w ogóle w AW nie zagrałem. Hx'y mogłem wsadzić sobie w Psychiczny Wir, a turlanie 2d6 z trzema rodzajami konsekwencji doświadczyłem wcześniej w Dungeon World. Oczekiwałem gry w relację pomiędzy postaciami graczy, nawet spodziewałem się PvP gdzieś pod koniec sesji (albo w jej środku, po np.: dwóch godzinach gry). Co więcej liczyłem na choćby wprowadzenie Potrzeb mojej Posiadłości do fikcji. Co dostałem? Dwóch popaprańców bawiących się kosztem osoby trzeciej, przy milczącej akceptacji MC. Nicków z uprzejmości nie wymienię, z pewnością jeden z tych dwóch może być znany niektórym osobom grających sesje online...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.