czwartek, 19 kwietnia 2012

[KB #30] Wszyscy jesteśmy zbrodniarzami

Wpis z okazji 30. edycji Karnawału Blogowego.

Karnawał Blogowy RPG
Wszyscy jesteśmy zbrodniarzami w RPG. Hekatomby goblinów i orków, niszczycielskie efekty zaklęć, decyzje które wpływają na istnienie i nieistnienie wiosek oraz miast. Zresztą, nawet nie o ludobójstwa chodzi. W świetle dzisiejszego wydelikaconego świata nawet pojedynek z zabijaką w karczmie to zbrodnia. Jeśli ktoś umrze w wyniku siniaków po tawernianej zadymie - zbrodnia. Omyłkowo postrzelimy przechodnia w strzelaninie - zbrodnia (zwłaszcza w Savage Worlds, gdy wyrzucimy "1" na kości Strzelania). Posłanie popleczników na ryzykowny manewr w walce - zbrodnia. Nawet nie wspomnę o "hordach henchmenów" wysyłanych w staroszkolnych dedekach do "rozbrajania pułapek i niebezpieczeństw"...

Oczywiście, RPG to tylko gra. Fikcyjne zbrodnie.

Oczywiście, RPG to gra, gdzie wręcz promuje się tworzenie postaci, które popełniają zbrodnie. Zdecydowana większość systemów RPG zakłada (a nierzadko wspiera), że wiele efektywnych mechanicznie postaci będzie potrafiło w jakiś sposób zabić czy mocno uszkodzić przeciwnika (popełnić zbrodnię). To przeszczepione z gier bitewnych, gdzie zbrodnia na zbrodni kuje krwawy bruk: dziesiątki żołnierzy ginie tylko dlatego, ponieważ dwa Boskie Awatary (gracze) postanowiły zagrać partyjkę. Nawet uwzględniając kwestię relatywizmu, zabicie napastnika w obronie własnej będzie zbrodnią - przynajmniej dla jego matki. Jedną z bardziej wyrafinowanych wymówek ze strony graczy może być stwierdzenie "to dla realizmu, w przeszłości toczono krwawe wojny, a wojna jest w ludzkiej naturze".

crime scene - 3, fot. macwagen, licencja CC BY-NC-ND 2.0
Podobnie jest jednak w wielu innych grach - choćby bitewnych czy niektórych planszowych i komputerowych. Rozbite armie i okręty, kolejni przeciwnicy padający pod pikselem celownika lub w wyniku LPM/PPM oraz kilku klawiszy. Pentakille i inne zbrodnie. Nawet strategie komputerowe nie są niewinne. Zdajecie sobie sprawę, że w pierwszej odsłonie "Kozaków" wojsko nie uciekało same - przegrany był wyrzynany co do jednego. Co za niehumanitaryzm!

Oczywiście, są systemy RPG, gdzie się nie zabija. Najczęściej jednak te systemy RPG zakładają, że częściej postacie graczy będą zabijane, na nich zostanie popełniona zbrodnia (fizycznie lub psychicznie). W RPG nie uciekniemy od zbrodni. Zbrodnia spowszedniała. Z drugiej strony, ta zbrodnia to tylko zbiór sygnałów elektrochemicznych pomiędzy neuronami u uczestnika rozgrywki. Dzięki RPG można popełnić zbrodnię nie realizując jej fizycznie. Ponoć popełniając zbrodnię w RPG ratujemy jakiegoś kotka w świecie rzeczywistym...

Nie zamierzam ani zachęcać, ani odwieść od popełniania zbrodni w RPG. Zresztą, jestem jednym z tych, którzy popełniają zbrodnie w RPG. W kampanii w Pathfindera - kilku zabitych goblinów, trolle, ghule, strażnicy Złego Kultu. W rozgrywce w WFRP 1st - "przypadkowy" pożar, porwanie pewnej młodziutkiej szlachcianki dla okupu (to także zbrodnia - na psychice!), zabicie pewnego kapłana (co prawda złego kapłana, ale jednak). Pierwsza kampania w D&D 3rd to niemalże zliczanie "fragów" do liczby grubo powyżej pięćdziesięciu (a to tylko 18 sesji, z których nie na każdej były walki). Nie wspomnę nawet o Labyrinths & Lycanthropes, gdzie wszelkie służby ludzkie i nieludzkie Wehrmachtu oraz SS padały jak muchy. Co z tego, że naziści - zbrodnia to zbrodnia.

Popełnianie zbrodni w RPG jest fajne. Po to przygotowujemy swoje pałasze, rapiery, topory i berdysze, łuki i kusze, pistolety i muszkiety, MG42, by ich używać zgodnie z przeznaczeniem - popełniać zbrodnie. Lepiej to robić w fikcyjnym świecie, niż w rzeczywistym, prawda? Dobrodziejstwo świata fikcyjnego pozwala na popełnianie fikcyjnych zbrodni. Człowiek jest zwierzęciem, drapieżnikiem wszystkożernym, obecnie na szczycie swojego łańcucha pokarmowego (pominąwszy lokalne zagrożenia w postaci rekinów czy tygrysów). Skoro nawet stada wilków popełniają zbrodnie (polują na mniejsze zwierzaczki), to dlaczego nie człowiek w zaciszu swojego wyimaginowanego świata bez uszczerbku na zdrowiu istoty żywej? Może to nawet lepiej wyżyć się choćby na tych nieszczęsnych goblinach...

Zaraz, zaraz, jest ratunek? Tak! Wolsung! Tam nie trzeba a nawet nie zabija się innych - nie popełnia się zbrodni. Przynajmniej nie robią to Damy oraz Dżentelmeni - przeciwnicy najczęściej są ogłuszani, poniewierani lub ośmieszani w walce, a statyści co najwyżej giną od własnych kul w wyniku zamieszania. To Antagoniści są zbrodniarzami. A celem postaci graczy jest powstrzymać oraz dopaść Antagonistę (no dobra, to tak w skrócie, nie każda sesja w Wolsungu jest śledztwem kryminalnym). Postać gracza popełnia zbrodnię tylko wtedy, kiedy w konfrontacji va banque pokona przeciwnika (przy stawce zakładającej zbrodnię na przeciwniku). Jest jednak po równo - postać gracza może zginąć lub być na zawsze utracona.

Jest jeszcze alternatywa. Postacie gracza nie są graczem, jak i gracz nie jest postacią gracza. Owszem, postacie gracza są tworem od gracza. Jednakże popełnianie zbrodni przez Bohatera Gracza nie jest tożsame z popełniamiem zbrodni przez gracza. Dlatego gracz co najwyżej wciela się w (fikcyjnego) zbrodniarza, ale nim nie pozostaje. Dzięki temu zbrodnia nie przenosi się do świata rzeczywistego.

Za tydzień drugi z planowanych wpisów na Karnawał Blogowy.