photo (1) from Tambako the Jaguar CC BY-ND 2.0 |
Zaledwie trzyosobowy skład, zabawa w uciekającego Corteza przed koboldami (i ich Namiestnikiem), parę przypadków zapominalstwa Referee. Tak poza tym, sesja nawet jakoś wyszła, w końcu bohaterom trafił się jakiś większy skarb i większe punkty doświadczenia. Mimo to, zaledwie odrobinę więcej zwiedzonego kawałka wyspy...
Z drugiej strony, kolejny spoiler - nawet małe kotki potrafią kogoś zabić. Sesja za to trwała krótko - z tego względu iż gracz po napotkaniu na limit xp do zdobycia na sesję przekonał innych iż "nie ma sensu dalej rozgrywać sesji".
Początkowy skład drużyny:
- Bonifacio, Cleric 3 (Lawful) hp 15; Cha 7, Con 10, Dex 10, Int 11, Str 15, Wis 13
- Grimnir, Dwarf 3 (Neutral) hp 24; Cha 11, Con 15, Dex 11, Int 12, Str 16, Wis 15
- Xard, Magic-User 1 (Chaotic) hp 5; Cha 11, Con 14, Dex 16, Int 18, Str 11, Wis 11
Bohaterowie odpoczywali aż 11 dni w Corriente de Plata - przede wszystkim Xard najpierw czekał na zwoje Sleep i Magic Missile (od wylosowanego 9. lvl Magic-User w mieście), a później je przepisywał do księgi. Po drodze zatrudnili Alchemista za 150% stawki, który odtąd miał im robić mikstury (pierwsza została naznaczona czarem Cure Wounds od Bonifacio w dniu przed wyruszeniem w drogę). Tym razem jedyny Teamster w mieście nie zgodził się na wyprawę [wciąż płacili mu per dzień], tak więc wyruszali w szóstkę (3 BG + 2 najemników + 1 Guide). Mieli 9 koni, i tak rozłożyli się na bazowe 24 mile eksploracji dziennie...
Przygoda rozpoczęła się 3 listopada 1515 roku:
- Podróż do "piramidy" [26,36] minęła bez większych problemów; nawet sprawdzenie czy dawno temu dwa lamparty (goniące koboldy) mogły natrafić na BG wskazało na brak spotkania. Jakiś heks za późno zorientowałem się iż powinienem rzucić na szanse na zgubienie się po lesie i wzgórzach ("retrospektywny" rzut i tak wskazał na brak "1" na d6).
- Jakieś ~150 metrów (losowane) przed grodem koboldów wypadło wydarzenie z tabeli abstraktów ("misjonarze", "cenne znalezisko", "pułapka"). Wymyśliłem iż jakiś dziwny zielony wielościenny foremny kryształ wpadł i zrobił mały krater, zaś wokół niego zebrało się 2d6 (9) koboldzich kapłanów. Wstępna reakcja koboldów na poszukiwaczy przygód (Xard odkrył iż zna smoczy język, którymi posługują się koboldy) - Unfriendly - to domaganie się przez nich, aby podróżnicy natychmiast odeszli z tego miejsca. Xard zablefował w ich języku iż jest "wysłannikiem ich ropuszego boga" i jakimś cudem (reakcja koboldów - Helpful) udało mu się zgromadzić wokół siebie wszystkie te koboldy i najzwyczajniej uśpić czarem Sleep. Reszta wędrowców w porę podobijała te koboldy.
- Kamulec-szmaragd został wyciągnięty z dołu (odtąd toczony przez dwa konie), zwłoki obgrabione i wrzucone do dołu z kartką mówiącą o "karze od Ropuchy". Tym razem bohaterowie nie dostali expa za zabicie koboldów; albowiem kapłani nie byli wrogo nastawieni (ani nie grozili bronią), to był casus "ataku na niewinne osoby". W tym miejscu zapomniałem iż miałem na myśli jakąś pułapkę po dotknięciu tego "meteorytu", lecz w ferworze akcji i ucieczki od koboldów wyleciało mi to z głowy. Czytając to chyba odnosicie wrażenie jakobym "dał mnóstwo pieniędzy i expa za darmo"...
- Drużyna sforsowała konie, cofając się o jeden heks [26,37] i tamże po szybkim zachodzie słońca odpoczywając. Niestety, tuż po rozpaleniu ogniska i rozbiciu obozu, zaatakowało ich osiem względnie dużych rysi (długości krasnoluda) - wylosowałem spotkanie losowe po wejściu na heks. Sama walka trwała krótko i skończyła się po jednej rundzie i odpaleniu arkebuza. Jednak cztery zauważone rysie zdążyły zabić Guide'a Bento i unieszkodliwić tymczasowo jednego z najemników. Co z pozostałymi czterema rysiami w ukryciu? Postanowiły wpierw okrążyć podróżników, lecz zdążyły się wystraszyć wypału z broni palnej. Ostatecznie tylko jeden zabity ryś i jeden zabity Retainer, Tu popełniłem kolejny błąd - rozdałem 150 xp na grupę (najemnicy także mają swoją niewielką dolę), powinienem 200 (25 x 8) xp [parę dni po sesji żwróciłem graczom brakującą różnicę].
- Cała noc była spokojna, jedynie tuż przed świtem zaczęło lekko padać, zerwał się porywisty wiatr. Za to rankiem (4 listopada) bohaterowie w oddali dostrzegli 20 (3d6+2) koboldów wraz z ich namiestnikiem, którzy wędrowali za śladami koni. Awanturnicy zdołali uciec od pogoni, zajęło im to jednak całe dwa heksy (pierwszy test był remisem, zarządziłem drugi rzut).
- Ostatni heks przed osadą [24,38] to wylosowanie ataku 12 koboldów atakujących posiadłość farmera który zdążył już wydrzeć pole uprawne z lasu (tabela abstraktów: "uprawy", "powietrze", "zbrojni", "walka" - przyznam, drugiego hasła nie wykorzystałem). Nie schodząc z koni, bohaterowie wypłoszyli koboldy wystrzałem z dwóch arkebuzów - pierwszy okazał się niewypałem w deszczowej pogodzie. Swoją drogą, pierwszy raz widzę dopalanie się czarem Bless do zredukowania szans na niewypał... Bohaterowie później wrócili do Corriente de Plata.
Meteoryt de facto "nieoszlifowany szmaragd" był tak duży, iż po prostu autorytarnie zarządziłem 10 000 sp jego wartości. Po odliczeniu działki dla ocalałych najemników, wyszło po 3200 xp dla każdego z trzech BG. Xard przekroczył limit punktów doświadczenia za sesję (maksymalnie 1/2 drogi do następnego poziomu), na 2. poziomie wylosował zaledwie 2 hp z d4+1. Bonifacio awansował na 4. poziom (+4 hp), Grimnirowi brakuje jeszcze koło tysiąca xp...
Wylosowałem iż czar drugiego poziomu który Xard może "odkryć" za darmo w ramach zdobycia poziomu, zajmie mu 14 dni do wynalezienia i wpisania.
Z wylosowanej zawartości heksów jednoznacznie wynika, iż lokalna "frakcja koboldów" będzie wroga względem kolonistów, w szczególności grupki szwędających się awanturników. Czyżby w końcu jakiś "wątek fabularny"?
Cmentarz Lamentacji imienia Płomiennej Księżniczki:
- Finn, Specialist 1 - Sesja I (osłabiająca trucizna pająka)
- Agwin, Elf 1 - Sesja II (upolowany przez tygrysa)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.