Wpisu za poprzedni miesiąc (październik) nie było, bo nie było grania. Ale w listopadzie już tak. Cztery sesje, dwóch różnych ekipach, w trzech różnych systemach. Do tego całkiem realna szansa na to, aby kontynuować rozgrywkę u co najmniej jednej z tych drużyn.
Chyba powtarza się moja obserwacja, że okres częstszego grania w roku zaczyna się od jesieni (szczególnie listopad), a kończy po wiośnie bądź tuż przed latem. I mimo to, że od jakiegoś czasu liceum mam za sobą...
Zacznę chronologicznie, czyli początek mojego grania (10.11) w New World of Darkness w kampanii śmiertelników, w konwencji śledztw Biura E, oddziału ABW zajmującego się sprawami archiwizacyjnymi oraz związanymi z nadnaturalnymi. Jak na razie tylko jedna sesja, na początku grudnia powinienem mieć kolejną za sobą. Zacząłem grać byłym przemytnikiem i (byłym) handlarzem bronią, który przed wejsciem do Biura E zajmował się wykrywaniem działalności przemytniczej w kraju. Ciekawostka, pierwszą dwusesyjną przygodę prowadzi kobieta. Jak na razie, pierwsze śledztwo to tajemnicza śmierć kogoś tam w parku praskim.
Potem rozpocząłem kampanię Wolsung Goldendragon w Wolsungu, czyli dwie sesje (11.11 oraz 18.11) w tym miesiącu (do raportu z tych sesji odsyłam tutaj), jako gracz. Sesja z mocno zarysowanym wątkiem kotła politycznonarodowościowego w tle, postacie jako "tajni" agenci od Ligi Narodów, w tym moja postać, awangardowy artysta sztuki improwizowanej, krasnoludzki Westryjczyk.
Na koniec jednostrzał (17.11) w amatorskim settingu jednego z członków ekipu od nWoDa, na mechanice Savage Worlds z paroma homebrew wyjętymi z Almanachu Superbohaterów. Konwencja to nasz świat po jakiejś tajemniczej katastrofie, kiedy najeźdźcy z upiorną w skutkach magią i średniowieczną technologią zaczynają niszczyć świat, a Polska dzięki odkryciu magii w wiarę w tradycje narodowe jak na razie jako de facto mocarstwo skutecznie broni się. Sama sesja to działania stricte frontowe, czyli obrona strażnicy, która okazuje się najważniejszym miejscem w regionie pod względem wiatrów magii. Ostatecznie trójka bohaterów Weteranów obroniła przyczółek przed atakami dywersyjnymi wroga. Zagrałem sierżantem Feliksem Erykowskim, dotąd służącym w formacjach zwiadowczych.
Ogółem, cieszę się, że tym razem było całkiem sporo grania (jak na moją statystyczną nieimponującą średnią "dwóch sesji na miesiąc"), na poziomie nie niższym niż przeciętnym. Pierwszą sesję w "Goldendragonie" oraz jednostrzał w SW uważam za przyzwoite rozgrywki. Mam nadzieję, że w grudniu uda mi się rozegrać co najmniej tyle sesji, a może i nawet zbliżyć się do 5-6 (potem jest weekend przed Wigilią, nie uwzględniam go w rozważaniach). Po drodze stuknęła moja 150-ta sesja w życiu, trzecia sesja w "Goldendragonie" będzie moją 30-tą w Wolsungu.
Mogę zapowiedzieć, że niebawem pojawi się raport z dwóch sesji z nWoDa śmiertelnikami. Tak, dwóch, druga rozegrana 1 grudnia.
Mogę zapowiedzieć, że niebawem pojawi się raport z dwóch sesji z nWoDa śmiertelnikami. Tak, dwóch, druga rozegrana 1 grudnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.