Czy zastanawialiście się, co tak naprawdę tkwi pomiędzy uczestnikami gry a rozgrywką, kiedy gracze grają? Podczas rozgrywania sesji RPG, partyjki w planszówkę czy karciankę, nie wspominam nawet o grach komputerowych. Można to nazwać określeniem "interfejs (użytkownika)", zapożyczając to pojecie z programistyki.
Gry "bez prądu" to nisza. Tym bardziej RPG by pen and paper jest albo "niszą w niszy", albo bardzo wąską niszą rynkową. Można do tego dodać argumenty poszczególnych osób, że do RPG "trzeba mieć szczęście trafić". Tyle że z drugiej strony, bywa tak niemalże z każdym hobby, nawet nie związanym z grami. Do konkretnego hobby należy najzwyczajniej "dobrze trafić", aby z dnia na dzień czepać pełnię możliwości z rozwijania hobby.