Ktoś mnie podziwiał za to, że na Czas na Przygodę Online poprowadziłem jednostrzał w grę, tu cytując - "jedna z najbardziej wymagających gier na oneshota z nieznajomymi" - czyli Burning Wheel na oficjalnym scenariuszu "Trouble in Hochen". Nominalnie, ten scenariusz jest pierwszą z trzech części przygody "Twilight in the Duchy of Verdorben". ale też jest poniekąd zalecany jako wersja demonstracyjna, obok "The Sword" czy "Words Remain Below".
Ochotników nie zabrakło. Nawet przygarnąłem piątego rezerwowego gracza, co okazało się zbawienne gdy chwilę po rozpoczęciu sesji właściwej, jakiś inny odpadł z powodów technicznych (niestabilne łącze). Płciowo to 1 kobieta + mężczyźni. Ten tekst to niekoniecznie raport z tej sesji, a raczej przemyślenia, feedback zebrany oraz wrażenia z niej. Bez spoilerów, samą sesję podsumowałbym krótko: odparto atak kultystów, przegoniono demona - a następne zabito go w jego pieczarze - po drodze odkryto znamiona nekromantów.
Samo spotkanie trwało ponad 5,5 godzin, nie licząc feedbacku udzielonego mi przez co najmniej następne pól godziny. 1,5 h trwał nam prep: czyli wyjaśnienie podstaw mechaniki Burning Wheel, tworzenie dwóch brakujących Beliefów u każdego z pięciu bohaterów (odnoszące się do Sytuacji oraz relacja z innym bohaterem gracza) plus pytania dodatkowe. Spodziewałem się że zajmie mi to godzinę, zajęło więcej. Nie ułatwiało mi zadania to, że w drużynie był Elf (czyli wyjaśnić pokrótce jego Elfie Pieśni, Grief i traity), Czarodziejka (czyli podstawy magii czarnoksięskiej) oraz Kapłan z atrybutem Faith (że może modlić się o cuda).
Dalej spoilery, tylko ostrzegam.