Ktoś w krytyce gier indie między innymi napisał, iż rzekomo "gry indie dzielą". Na resztę tekstu zdążyłem odpowiedzieć na swoim fanpage'u. W tej notce blogowej zamierzam skupiać się przedostatnim akapicie poddawanego krytyce tekstu.
Przede wszystkim nie zgadzam się z samym wrzucaniem do worka erpegów indie jako "te dziwne, nienormalne". Obecnie wór "indiasów" jest pękaty i właściwie powinien on nazywać się "non-pure traditional". Znaczenie pierwotne określenia "indie" (wydawanie garażowe, a nie przez firmy/korpotacje) także uległo zatarciu - mimo iż spora część wydawanych erpegów to praca nie więcej niż kilku osób plus pojedynczy zleceniobiorcy (np.: oprawa graficzna).