O ile w grudniu powróciłem do erpegowego hobby, to w styczniu poszerzyłem swoją erpegową praktykę o prowadzenie Dungeon World (ze zmiennym szczęściem) oraz uczestniczeniem jako gracz w kampanii w Forbidden Lands. Jeszcze daję radę znaleźć czas na do trzech w tygodniu, lecz choćby kilkudniowy pobyt w szpitalu, czyjeś inne wypadki losowe czy nadchodząca druga zmiana w korpo, wcale mi tego nie ułatwiają...
W rezultaci, zaliczyłem osiem sesji: trzy w Burning Wheel, dwie w Dungeon World, trzy w Forbidden Lands. Mogło być tego więcej, ale: jedna sesja w BW odpadła (nagła absencja gracza kawałek czasu przed sesją), zaś spośród trzech niedoszłych sesji w DW jedną odwołałem, zaś na pozostałe sesje któremuś z graczy coś wypadało...
Powinienem się w sumie cieszyć, że kampania w Burning Wheel idzie w zadowalającym tempie (3 sesje/miesiąc). Niżej po przysłowiowym akapicie na każdą z tych trzech kampanii (alfabetycznie wedle erpega):
Burning Wheel - czyli Burning Dwarven Fortress
Łącznie rozegraliśmy sześć sesji przez całe dwa miesiące. Zarówno pierwszy Trait Vote (głosowanie na przywary postaci) jak i oficjalna wizyta przedstawiciela królewskiego (jesienią) zbliżają się coraz cięższymi krokami. Kończy się lato w rozgrywce, a więc i większość inwestycji w osadzie Lielivarti zostało zrealizowanych (obwarowanie się palisadą, trzypiętrowa kamienica strażnicza, etc): bohaterowie stoją teraz głównie przed budową karczmy dla Tobula oraz realizacją rozmaitych swoich własnych celów...
Trochę też poznaliśmy swoje postacie. Grimm jest praktycznie "Szarobrodym Pacyfistą" (jako jedyny nie uczestniczył dotąd w żadnej scenie walki), nadgorliwym w załatwianiu spraw oraz przedsięwzięć dla Lielivarti, włącznie z ambicją posiadania własnej pasieki. Tobulowi zawsze zależy na tym aby uratować kogoś przed niechybną śmiercią: raz przygarnął do osady człowieczego starca, a raz chciał najpierw rozprawy czy ostatni z morderców rodziców Thermyr zasługuje na karę śmierci. Thermyr natomiast uczy się kompetencji społecznych (podobnie jak Tobul) jak i sztuki tworzenia zadziwiających krasnoludzkich oręży; w końcu przekształciła swoją grupkę osadników w organizację "wytwórców i dostawców" czyli Sprawców. Ostatecznie, społeczność Lielviarti od niedawna uznaje Komisję Trójstronną (strona wojskowa, królewska i Sprawców) reprezentowaną przez postaci graczy jako głowny organ decyzyjny.
Każda z postaci gracza zdążyła już coś rozwinąć (w Burning Wheel rozwój jest organiczny, to jest "co rzucasz, to rozwiniesz kiedyś"), a to dopiero początek...
Więcej przeczytacie tutaj w zbiorze raportów z sesji.
Dungeon World - Wokól Mrocznej Tajgi.
Swojego czasu postanowiłem którejś drużyn szukających MG poprowadzić jedną z zaproponowanych gier. Padło na Dungeon World. W sumie coś lżejszego. Czwórka graczy była, grali w DW po raz pierwszy. Okazało się, że w tej drużynie już jest jeden z graczy z kampanii w BW.
Playbooki to: Druid, Ranger, Witch oraz Wardancer. Postacie to trójka elfów oraz ludzka wiedźma. Na drodze improwizacji, w pierwszej sesji (dwie godziny raptem) zaimprowizowałem wejście w środku mrocznej puszczy w tajdze (czyli śnieg!) kiedy to budząc się jak to okazało pod drzewcem zmuszeni byli bronić siebie oraz drzewo przed orkami! Summa summarum, kampania jest o orkach zagrażających pobliskiej twierdzy krasnoludzkiej (jedno z wyjść na świat z podziemnego krasnoludzkiego królestwa) oraz o pewnej eterycznej istocie którą wstępnie Druid oraz Witch chcieli znaleźć i zniszczyć.
Rozegraliśmy dwie sesje, ale z trudem. Po pierwsze, po drugiej sesji odpadł nam jeden z graczy (grał Druidem) bo uznał że "to nie jego klimaty". Po drugie, najpierw jedną sesję odwołałem z powodu niezbyt dobrego samopoczucia w szpitalu, zaś kolejny termin poleciał z powodu braku możliwości gry jednego z graczy. Trzeci termin także nagle wypadł. Nie wiem czy kampania ta da radę zważywszy na to, że następna sesja odbędzie się znowu trzy tygodnie później (sześć tygodni przerwy!), tym razem - planowo...
Z drugiej strony, jednemu z graczowi podoba się Dungeon World, co cieszy...
Z drugiej strony, jednemu z graczowi podoba się Dungeon World, co cieszy...
Forbidden Lands - Ścigani przez Rdzawy Zakon.
Jeden z moich znajomych erpegowców zaprosił mnie do właśnie rozpoczynanej kampanii w Forbidden Lands. W drużynie jest jeszcze jeden ze sprawdzonych erpegówców, zaś reszta to uzupełnienia z rekrutacji. Zaś w fikcji, zaczęliśmy czterema postaciami: półelf Jeździec (ja), niziołczy minstrel, ork wojownik oraz człowiek łowca.
Nie powiem, jak na razie gra się dobrze. Ale już po niespełna godzinie pierwszej sesji zdążył nam zwiać gracz grający łowcą - bez słowa, tylko na Discordzie wyświetliło się że gra w Fallouta 3; za co został wywalony z grupy po sesji. Od drugiej sesji gra z nami jego zmiennik, czyli już lepszy gracz: zdecydował się na grę ludzkim handlarzem (klasa Peddler).
Niemal wszystkie postacie graczy (trójka, oprócz mojego półelfa) mają ujęte w swoich Dark Secret że albo uciekły od Rdzawego Zakonu, albo zalazły mu pod skórę. Mroczny sekret mojego bohatera zaś to uwielbienie do "stawiania rzeczy w ogniu". Od krawędziowości ratuje nas to, że relacje między postaciami w ogóle nie przypominają zgrai egdelordów. Ot, mamy wspólne powody aby podróżować i w tym wymęczonym niegdyś przez Krwawą Mgłę świecie wywalczyć dla siebie bogactwo i bezpieczeństwo...
Mam nadzieję, że ta kampania przetrwa przez następne dwie sesje beze mnie - wrócę dopiero na szósty termin (oby to była szósta sesja - trzymam kciuki za graczy i MG!). Mają enpecować mojego jeźdźca (jest drugim walczącym w drużynie!), ale w zamian jeśli moja postać przerwa moją nieobecność, exp będzie!
Prognoza na luty.
Pół miesiąca pracy na drugiej zmianie (godziny 14-22) sprawiają, że już z góry mogę planować że dla optymistycznych założeń rozegram maksymalnie 9 sesji w lutym (5 sobót dla BW, 2 wtorki dla Forbidden Lands oraz 2 możliwe czwartki/piątki dla DW).
Z tym, że na początku stycznia zakładałem aż pięć rozegranych terminów w Dungeon World oraz cztery w Burning Wheel: czyli szacowany potencjał na aż 12 sesji (doliczając jeszcze sesje w FL). Cóż, zobaczymy jak wyjdzie...
Z tym, że na początku stycznia zakładałem aż pięć rozegranych terminów w Dungeon World oraz cztery w Burning Wheel: czyli szacowany potencjał na aż 12 sesji (doliczając jeszcze sesje w FL). Cóż, zobaczymy jak wyjdzie...
Nie planuję zgłaszać się do innych drużyn, przynajmniej dopóki któraś z kampanii się wykruszy. A na tych wykruszeniach absolutnie mi nie zależy! Może także w lutym odnajdę powody aby pozostać w hobby na dłużej niż na długość bieżących kampanii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.