Nie jestem w stanie przewidzieć tego jak rozwijać będę swoje erpegowe hobby dalej niż na trzy tygodnie. Serio. Ten lipiec szykował się na gęste granie Blades in the Dark, a raptem rozegrałem cztery sesje w tej grze. Zgodne z planem udało mi się wrócić do kampanii Burning Dwarven Fortress, lecz do drugiej sesji po wznowieniu dojdzie dopiero za parę dni. W międzyczasie mogłem zagrać w jeden weekend aż dwa jednostrzały w Monster of the Week, lecz do drugiego z nich w ogóle nie doszło...Niby mam zaplanowane następne 10 dni w erpegowanie, ale co z tego, skoro... sam nie jestem pewien w co będę grać we wrześniu...
Ale konkrety:
- 4 sesje w Blades in the Dark, głównie trzy sesje z grupą którą ostatecznie nazwaliśmy "Cinkciarzami". Dodatkowa czwarta sesja to z grupy "The Forks" (także Shadows) która ostatecznie rozleciała się z powodu niekompatybilności terminów. To znaczy i tak miała kampania miała w sierpniu się zakończyć, ale nie doszło do tych 2-4 dodatkowych sesji...
- 1 sesja w Burning Wheel, czyli BDF. Był plan aby dwa dni po pierwszej sesji zagrać kolejną, lecz nie wypaliło i oto dopiero 4 sierpnia wrócimy po raz kolejny.
- 1 sesja w Monster of the Week. Jeden z dwóch jednostrzałów z okazji jakiegoś drobnego konwentu online z 6 sesjami w 3 dni.
Teraz nie ma wymówki że CoViD-19. Wiecie, ciężko jest dalej ustalać terminy, kiedy nowy gracz (mający uratować jedną z grup do BitD) nagle proponuje że jemu to najlepiej zaczynać sesję o 21:30, kiedy to dotychczas konsensus stanowiło to, aby zaczynać o 20:00 (dla mnie to i tak absolutnie najpóźniejsza godzina..).
Poza tym, zdążyłem też rozstać się z grupą od Night Witches. Najpierw prowadzący w końcu uznał że wolałby sobie pograć, bo "nie lubi prowadzić online", więc padła propozycja na rotacyjnego prowadzącego (czyli aby ktoś inny poprowadził nowe lotnisko). Miałem być nim ja, lecz po przemyśleniu zwierzyłem uczestnikom to, że sadząc po komentarzach zaraz po poprzedniej sesji ja nie widziałem szansy na udaną komunikację. Wiecie, jeśli po sesji w PbtA ktoś wypala że "za dużo mówienia mechaniką, zwłaszcza ode mnie jako gracza", to zostaje załamać ręce. Jako MG "rzygałbym apokaliptyczno-drugowojenną mechaniką", to tylko kwestia godzin, albo nawet kwadransów, kiedy jakiś gracz wypaliłby że "mechanika wybija go z immersji".
Jak wtedy ująłem, "z sesjami jest bardziej jak z randkowaniem, a nie projektem w korpo". Oni chcą erpegie w którym "mechanika nie przerywa sesji", ja chciałem grać w NW.
Poza tym, efektywnie próba kampanii w Shadow of the Demon Lord okazała się zaledwie jedno-sesyjną próbą, skoro nikt się nie kwapi o ustalenie terminu drugiej sesji. Jak pisałem miesiąc temu, dwójka graczy ma mieszane uczucia co do SotDL. Czyżby gra współtwórcy D&D 5e i WFRP 2nd była za trudna?
* * *
Fajnie że nie spadam poniżej sześciu sesji na miesiąc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.