środa, 20 marca 2013

Pierwsza Dyrektywa nie działa

Pierwsza Dyrektywa nie działa. Nawet w Star Treku nie działała, choćby dlatego, ponieważ kapitanowie USS Enterprise za wszelką cenę omijali Prime Directive. Mowa oczywiście o Pierwszej Dyrektywie z Master Minda, a raczej osamym jej brzmieniu w kontekście rozmów o RPG.

Bo widzicie, każdy na kaźdego wywiera wpływ. Każda interakcja jest wywarciem wpływu na kogoś, nawet jeśli nie jest to zamiarem rozmówcy. Przeczytasz czyjś artykuł - nawet jeśli nie zgodzisz się z jego treścią, sam fakt skonfrontowania swoich opinii z artykułem pozostawi na tobie ślad. Dlatego uważam, że wszelkie "pierwsze dyrektywy" w praktyce nie mają racji bytu - nie da się prowadzić interakcji z kimś, jednocześnie nie przekazując mu komunikatu, który dotrze do rozmówcy. Rozmówca musi odebrać komunikat, czyli nie tylko zatwierdzić jego odebranie, ale także przyswoić, zrozumieć i odnieść się do niego.

A już tym bardziej Pierwsza Dyrektywa nie działa, jeśli chodzi o granie w RPG. Aby mogła zadziałać, jakaś grupa 3-5 osób musiałaby całkowicie niezależnie od erpegowego światka wypracować formę rozrywki, która wyglądałaby tak jak RPG. Osoby te nie mogłyby nawet przeczytać gdziekolwiek w mediach sformułowania "RPG - role-playing games", a co dopiero mowa o forach, portalach, artykułach poświęconych RPG, a także polskich tłumaczeniach terminów z "gier fabularnych". Przykładowa grupa nie mogłaby powstać poprzez "ktoś dowiedział się o RPG i zebrał paczkę znajomych", ponieważ również jest to wywieranie wpływu "z zewnątrz". Zero podręczników, instrukcji, rozmów ze sprzedawcą figurek i kostek do gry. Utopijne oderwanie od rzeczywistości.

Praktyka pokazuje za to coś zupełnie innego. Nawet jeśli na drodze jakiegoś erpegowca nie stanie jakiś samozwańczy erpegowy guru, klub fantastyki, bractwo rycerskie, fandom czy e-społeczność erpegowa, to i tak ów "kandydat na erpegowca" dowie się co to są erpegi od kolegi, znajomego, znajdzie coś w internecie, poczyta w gazetce (no, obecnie o to trudniej, ale patrz gazetka CD-Action z Roboticą). Twórca jakiegoś almanachu czy artykułu RPG może nawet nie zdawać sobie sprawy, że "łamie" pierwszą dyrektywę w momencie, kiedy jakiś erpegowiec przeczyta jego tekst.

Oczywiście, można pokusić się o przewrotne rozwiązanie - nie pisać czegokolwiek o RPG w jakimkolwiek ośrodku komunikacji. To jednak brzmi absurdalnie.

Ktoś może powiedzieć, że zainteresowanie się podręcznikiem gdzieś na skelpowej półce, zakupienie go i przeczytanie, a następnie zagranie ze znajomymi, kwalifikuje się pod "nie łamanie" PD. W praktyce, twórcy erpegów zamieszczają w podręcznikach porady jak grać i czym jest RPG, wykraczając poza funkcje instrukcji do gry. To już jest wywieranie wpływu "z zewnątrz", czyli "łamanie" Pierwszej Dyrektywy.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że ideą Pierwszej Dyrektywy Khakiego było co innego - zapobieżenie kłótniom i flejmom o "jedyne słuszne erpegowanie", poszanowanie drugiego rozmówcy.

Swoją drogą, zastanawiam się jak Pierwsza Dyrektywa wygląda w praktyce na spotkaniach Master Mind. Nie byłem na jakimkolwiek (Mumble nie chce się dogadać z moim Linuxem), nie wypowiem się co na nich może być, nie o tym jest ten tekst. Niemniej, mam wątpliwości dotyczące wdrażania PD w zycie, widząc choćby tę zakładkę prelekcji o munchkinizmie, w szczególności treść prezentacji. Każdy ma swoją opinię na zalinkowany przeze mnie temat, niemniej mieszanie ludzi lubiących grać zgodnie z regułami gry (pogardliwie nazywanych "rulelawyerami" w prezentacji) z ludźmi, którzy przychodzą na sesję po to, aby bawić czyimś kosztem (munchkinizm), jest dalekie od założeń PD Khaki'ego. Powiedziałbym wręcz, ze wstęp do prelekcji oraz jej prezentacja wywierają szkodliwy wpływ na postrzeganie tego fragmentu erpegowej rzeczywistości.

photo credit: adpal3180 via Flickr via cc by nc nd 2.0

13 komentarzy:

  1. OFF TOPIC
    Odnośnie Star Treka - Pierwszą Dyrektywę łamał głównie Kirk. Pickard, Sisko i Janeway zazwycza trzymali się prawa Federacji, więc nie łamali ani nie omijali PD "za wszelką cenę". Więcej, podejmowali bardzo niewygodne etycznie decyzje, cytując PD (np. podczas wojny domowej na Bajor albo odmawiając pomocy planetom zagrozonym kataklizmami). Odśwież sobie Star Trek. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie do końca Seji. W TNG wielokrotnie dochodziło do złamania pierwszej dyrektywy, i Picard kilkukrotnie łamał ją w następstwie tych wydarzeń by zapobiec szkodom, jakie mogłoby to wyrządzić. Janeway w Voyagerze złamała Dyrektywę kilkukrotnie, np przekazując obcej rasie technologię holodeku.

    Trzeba jednak brac pod uwagę, że w całym TOS nie wspomina się o Zjednoczonej Federacji Planet a w jednym odcinku Kirk przedstawiaja się jako kapitan statku Zjednoczonej Ziemii. Więc nalezy się zastanowić czy Pierwsza Dyrektya, będąca dopiero częscią traktatu Federacji go wtedy obowiązywała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PD obowiązywała w TOS (patrzę w Memory Alpha: np. odcinki Bread and Circuses i The Return of the Archons). Federacja jest wspominana np. w Amok Time i Journey to Babel (znów za Memory Alpha, ale musiałbym sobie odcinek puscić, żeby potwierdzić, czy mówią o niej wprost). I zgadzam się, że Pickard i Janeway łamali PD lub patrzyli w inna stronę, ale nie robili tego za każdym razem. Laveris za bardzo uogólnił moim zdaniem (inna rzecz, że PD to fajne narzędzie fabularne i raczej temu służyło, niz zachowaniu wewnetrznej spójności, bo wyjątków od działania tez jest trochę).

      Usuń
    2. Aż sprawdziłem transkrypty. Istotnie wspominają o "Federacji" m. in. w Arenie. Więc Kirk naruszał PD wielokrotnie. BTW, trafiłem też na ślad naruszenia PD przez Sisko. Ogółem scenarzyści traktowali ją bardzo wybiórczo wprowadzając ją lub zapominajac o niej kiedy im było wygodnie.

      Usuń
  3. Mansfeld, tu chodzi po prostu o to, żeby mówić:
    - "można grać tak" albo "granie na sposób A jest fajne"
    zamiast
    - "graj tak", albo "powinienieś grać tak", albo "granie na sposób B jest do dupy".
    Tylko tyle i aż tyle. To nie są kwestie wpływu lub jego braku, to są zasady owocnej komunikacji. Sprawdzalne empirycznie, nie wydumane przez teoretyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to rozumiem. Niemniej, skonfrontuj to co napisałeś choćby z podlinkowanym przeze mnie "Sądem nad munchkinem" (BTW, była o tym prelekcja na ostatniej ZjAvie), jeśli chodzi o sam MM

      Poza tym, tego typu "dyrektywę" można napisać praktyczniej, bez odwoływania się do czegos, czego nie da się (literalnie) wykonać. Może momentami bardzo idę w dosłowność treści, niemniej IMHO istnieje różnica pomiędzy "nie narzucaj" a "nie wywieraj wpływu na innych".

      Usuń
  4. paralaktyczny20 marca 2013 19:00

    "Pierwsza Dyrektywa nie działa. (...) Mowa oczywiście o Pierwszej Dyrektywie z Master Minda, a raczej osamym jej brzmieniu w kontekście rozmów o RPG."
    Byłem na MM od pierwszego spotkania, miałem swój wkład w ustanawianie zasad MM, w tym również Pierwszej Dyrektywy. W sumie brałem udział w ponad 80 spotkaniach. Pierwsza Dyrektywa zawsze działała. Twoje pseudofilozoficzne pierdololo w dalszej części tekstu tylko pokazuje, że nawet nie przeczytałeś dokładnie "Pierwszej Dyrektywy" w zasadach Master-Mind. A próba przełożenia Pierwszej Dyrektywy na rozwój "erpegowy" wskazuje, jak wynaturzoną interpretację stosujesz. Proponuję na początek lekturę oryginalnego tekstu ze Star Treka, może wtedy dostrzeżesz jak absurdalnie absolutnie postrzegasz Prime Directive oraz jak przez to nic niewnoszące są Twoje rozważania.
    A z "Sądem nad munchkinem" mógłbyś się zapoznać dokładniej, zanim zaczniesz pisać głupoty o tej prelekcji.
    I dałem się strollować ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Paralaktyczny dał się strolować. Błahahah.

    Mansfeld - jak zwykle zgadzasz się ze mną i nie zgadzasz. Rozumiesz ale nie rozumiesz.
    Ja tam się cieszę z tego że generalnie wiesz po co została "wprowadzona" ta zasada (wprowadzona to tak na wyrost).
    W pierwszej drektywnie nie chodzi o to aby wogole nie wywierać wpływu na otoczenie (swoją drogą ciekawie by wyglądał taki odcinek ST gdyby tak była rozumiana ta dyrektywa). MM wywiera wpływ i to wielki. No... na mnie przynajmniej ogromny. I ma wywierać wpływ. Wielu prelegentów to bardzo wpływowe osoby które zmieniły moje RPG (Piotr Skobel, Mareks, Mojzi, Azarin, Kosmit, Poziomka, Paralaktyczny... długo by wymieniać).
    Różnica jest taka, że nie jesteśmy jak amerykanie wciskający wszystkim swój demokratyczny kit. Nie skłaniamy nikogo do niczego. To od odbiorcy zależy czy chce aby na niego wpłynąć tak samo jak w ST to od planety zależy czy chce się przyłączyć do federacji.
    MM jest dla ludzi otwartych i chcących się uczyć, poznawać nowe sposoby robienia rzeczy i poszerzających horyzonty. Bez spiny i tupania nóżką.

    Dziwne, że nigdy do nas nie trafiłaś - spróbuj skontaktować się z właścicielką https://pwmumble.com/contact/ onajest super specem i na pewno Ci pomoże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na kogoś kto promuje tolerancję erpegową, wtręt o złych amerykanach był nietolerancyjny, rasistowski i narzucający odgórną wizję, że są (te amerykany znaczy się) be.

      Usuń
    2. Co do nie wciskania kitu a la Amerykanie, to mam powazne wątpliwości. Patrz przykład tego nieszczęsnego "Sądu nad munchkinizmem", gdzie w prezentacji nie dość że miłośnicy grania w grę (granie zgodnie z regułami gry) są jednoznacznie tępieni za to, że lubią w ten sposób, grać, to jeszcze są mieszani w jednym rzędzie ze szkodnikami sesyjnymi. Dodajmy do tego sprowadzanie masy błędnych stereotypów o powergamingu, najzwyczajniej pomylone z oszukiwaniem i szkodzeniem na sesji. Może to było zaledwie w prezentacji, ale jednak - ta przezentacja została opublikowana i to oficjalnie, na oficjalnej stronie MasterMinda.

      Zresztą, oficjalne inspirowanie się TEDem coś mówi a propos "amerykańskiego wciskania demokratycznego kitu".

      Usuń
    3. paralaktyczny21 marca 2013 11:42

      Chyba inną prezentację widziałeś. Ale spoko. Na podstawie prezentacji, będącej jedynie pomocą dla godzinnej rozmowy, a nie samodzielną treścią, oceniasz prelekcję. Zatem kontekst sobie wybierasz tak, jak Ci wygodnie. A następnie na podstawie domysłów co do prelekcji, na której nie byłeś, podważasz zasady na których zbudowano MM, w ramach którego prelekcji odbyła się już setka. I traktujesz to jako punkt wyjścia dla przedstawienia swoich przemyśleń o Prime Directive, z którą nawet się nie zapoznałeś.

      Stary dobry Laveris wrócił ;d

      Usuń
    4. Oceniam opublikowaną treść, czyli prezentację.

      Zapoznałem się z Prime Directive przed opublikowaniem tej notki blogowej. Radziłbym ci nie trollować jak Zigzak. próbując za wszelką cenę deprecjonując argumenty rozmówcy tak niskimi chwytami jak "nie przeczytałeś treści z odnośnika do którego odwołujesz się". Tak ogólnie, to od dawna tylko i wyłącznie stosujesz tego typu erystykę.

      Usuń
  6. Nie naprawiajcie Laverisa, ja bardzo proszę. To nasz lokalny Macierewicz. Nie chcę tracić regularnej, prostackiej rozrywki jaką jest walka Laverisa z urojonym wrogiem.
    Lavek coś tam sobie przeczyta, coś tam sobie wyobrazi a potem to opisze. I jest zabawa. A banda nudziarzy krzyczy o merytorycznych faktach. Wstydzajcie się.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.