W końcu zebraliśmy się w komplecie (1+4), dnia 24 października. Kilka rzeczy idzie nam lepiej, ale znów co najmniej dwóch graczy dopadł syndrom sapera. Jak wiecie, Blades in the Dark "nie jest grą dla saperów", to jest, jak pomylisz się raz, to gra daje ci szereg narzędzi jak się z tego wykaraskać. Ale niestety, Score trwał dłużej niż powinien właśnie dlatego, bo jeden z graczy (do czego się przyznał w feedbacku po sesji) zafiksował się w układaniu planu na bieżąco...
Dla mnie była to ciężka sesja. Nie tyle trudna, co odarta z satysfakcji dla mnie, wprost powiedziałem graczom że "chyba najmniej bawiłem się spośród Nas". Więcej o tym w części z wnioskami i spostrzeżeniami.
Swoją drogą, odkryliśmy że formuła "dopinamy cały Free Play do końca sesji, zaczynamy sesję od razu ze Score" okazuje się być problematyczna jeśli do sesji dołącza ktoś poprzednio nieobecny. W rezultacie, jeden z graczy (G2, grający "Iskrą", Pijawką) praktycznie grał "cudzego Score'a" i jedną trzecią sesji zajęło mu odnalezienie się w tym wszystkim...