Jeśli chodzi o erpegowanie, rok 2012 mogę zaliczyć do udanych. Może nie udało mi się rozegrać kampanii na 15+ sesji, ale przynajmniej było w co pograć. Mniej sesji niż rok temu (48, wobec 54 w 2011 roku), ale i tak było syto. Zdarzyły się miesiące bez grania (lipiec, październik), z drugiej strony mogę zliczyć parę rekordów.
Tym razem udało mi się zmieścić w jednej notce całe podsumowanie (rok temu, zajęło mi to dwie dłuższe notki blogowe). Bez zbędnej pisaniny, podsumowań fandomowych i wydawniczych (inni blogerzy robią to lepiej). Podsumowanie roku na Allgemeine Festung będzie wtedy, kiedy minie dwanaście miesięcy aktywności AF (czyli 1 marca 2013 roku). Wtenczas zostaje podsumować blogowy rok 2012 tym odnośnikiem oraz paroma zdaniami gdzieś w tym tekście.
Gaming
Rok 2012 to 48 sesji RPG w dwanaście róznych systemów RPG, z czego tylko (albo "aż") dwie poprowadzone (końcówka stalingradzkiego labiryntu w Labyrinths & Lycanthropes, jednostrzał w Wolsunga na Kotle 2012). To był kolejny rok, w którym wypróbowałem kolejne, wcześniej mi nieznane systemy. Nie są to wyłącznie nówki-sztuki, ale to zawsze coś: Głębia Przestrzeni, Lamentations of the Flame Princess, Pathfinder RPG, The Shadow of Yesterday, Usagi Yojimbo RPG, World of Darkness (jako "old" - Mage: the Ascension, jako "new" - śmiertelnikami). 150. sesja stuknęła gdzieś w listopadzie, szkoda że nie doczekałem się 30-tej rozegranej sesji w Wolsungu.
Rekordy:
- Rozegranie czterech sesji w 7 dni, z czego poprowadzenie trzech (Labyrinths & Lycanthropes jako MG, czwarta sesja to WFRP 1st jako gracz) - swoją drogą, to rekord z przełomu 2011/2012.
- Najwięcej sesji w miesiącu - 13 (luty '12)
- Liczba systemów w które zagrałem - 12 (rok 2011 - 9)
Jesli chodzi o "odkrycia i najlepsze kampanie roku", to w tym roku miałem ciężki wybór. Przede wszystkim, z braku porządnych kandydatów. Jesli chodzi o "Odkrycia", to L&L zajęło już ten tytuł w 2011 roku, dlatego na roku 2012 odpada. Jako kandydaci ostali się tylko Pathfinder RPG oraz Mage: the Ascension (nie cały WoD, żeby nie było), reszty kandydatur nie rozpatruję z różnych przyczyn (za mało zachwycające, za mało rozegranych sesji, "gierki w nie moim typie"). Zdecydowałem się na "Maga: Wstąpienie". Dlaczego? Zadecydowały dwie rzeczy: Pathfinder jednak jest podobny do tego, co mieliłem przez te parę lat (D&D 3rd), poza tym wyczynem jest przekonanie mnie do konkretnej odmiany wodziarskiego fluffu.
"Odkrycia"
- 2010: Wolsung: Magia Wieku Pary
- 2011: Labyrinths & Lycanthropes
- 2012: Mage: the Ascension
"Najlepsze kampanie"
- 2010: Wolsung: Magia Wieku Pary ("Pierwsi Dżentelmeni Urdy")
- 2011: Warhammer Fantasy Role Play 1st ("Ponury Świat Niebezpiecznych Przygód")
- 2012: Labyrinths & Lycanthropes ("Wolfenpunch")
Spokojnie, w 2013 roku nie będzie Maga, chyba że jakimś cudem uda mi się zagrać świetną kampanię w nim. ;-)
Gwoli wyjaśnienia - "Odkrycie" to gra erpegowa, w którą zagrałem po raz pierwszy i zachwyciła mnie najbardziej spośród nowości w danym roku. "Najlepsza kampania roku" to po prostu kampania/dłuższa przygoda, w którą najlepiej mi się grało i jednocześnie zachowywała najbardziej równy, dobry poziom rozgrywki.
Gwoli wyjaśnienia - "Odkrycie" to gra erpegowa, w którą zagrałem po raz pierwszy i zachwyciła mnie najbardziej spośród nowości w danym roku. "Najlepsza kampania roku" to po prostu kampania/dłuższa przygoda, w którą najlepiej mi się grało i jednocześnie zachowywała najbardziej równy, dobry poziom rozgrywki.
Najlepsze rozgrywki
"Wolfenpunch" (L&L) - Osadzona w pulpowych realiach rozwałḱi z "Sucker Punch" oraz gier komputerowych o "Zamku Wolfenstein", plus parę innych inspiracji, czyli po prostu grupka bohaterów na sterowcu z żaglami słonecznymi, niczym komandosi plądrująca kolejne nazistowskie posterunki w trakcie II wojny światowe (labirynty: Krwawy Nazistowski Statek Kosmiczny, Arktyczne Wrota Valhalli, Mroczna Cytadela Stalingradu, Zaginiona Atlantyda, Zamek Wolfenstein). 13 sesji w 5 labiryntach (grudzień '11 - luty '12), ostatecznie bohaterom udało się pokonać Hitlera w Zamku. Kto w gronie pięciu bohaterów graczy (MG w trybie rotującym)? Trzy pannice (poszukiwaczka kamienia filozoficznego, panna z dobrego kolonialnego domu z karabinem ppanc w ręku, gunzerker-lady), tytułowy Blaskowitz oraz niemieckojęzyczny szpieg absolwent renomowanego niemieckiego uniwersytetu.
Ten system przekonał mnie, że jednak nadaję się do prowadzenia jakiejkolwiek sesji RPG, przynajmniej labiryntu w L&L. Albo jest to kwestia dobrania odpowiedniego systemu RPG oraz podejścia do samego prowadzenia.
"Rozbitkowie" (LotFP, nieformalna nazwa kampanii, na potrzeby tego tekstu) - czyli po prostu retrogranie w "Lamenty Płomiennej Księżniczki".W telegraficznym skrócie, bohaterowie rozbili się na nieznanym lądzie i przez pierwszy dungeon, weszli do właściwego Nowego Świata w poszukiwaniu jakiejkolwiek cywilizacji. Siedem sesji, przynajmniej z moim udziałem (nie grałem dalej, bo sama idea "staroszkolnego" grania mi średnio odpowiada). Wspominam o tej kampanii głównie dlatego, ponieważ o ile sam gameplay podobał mi się na poziomie pomiędzy "średnio" a "przyzwoicie", to przekonałem się do jakości tego retroklonu. Prawie udało mi się w cztery sesje awansować kapłanem na 2. poziom, ale wylosowane wilki zjadły drużynę (wcześniej poturbowaną przez matkę małych łosi).
"Concrete Entropia" (M:tA) - 8 sesji w "Maga", czyli nowoutworzona Kabała na zlecenie Rady Fundacji w Toronto ma wykonywać rózne zadania w metropolii, głównie rozpoznawcze. Z tego "rozpoznania" wyszło: zabicie Tancerza Czarnej Spirali w Penumbrze, rozgardiasz (w tym sklepanie HIT Marka III) wokół katastrofy kolejowej, zabicie dra Krokuty, 1k3+1 wampirów po drodze oraz zaniechania zamachu na ważnego Nawigatora w iście ułański sposób (na hurra pod działko przeciwpancerne w jednym z pokoi). Co by tu nie mówić, drużyna prawie uderzeniowa: tybetański Brat Akashic, Opustoszały nawiedzany przez mezopotamskiego demona, inżynier dżwięku jako Kultysta Ekstazy oraz jakiś włóczęga z magycznym rakiem ("syfem") na twarzy. A tak szczerze, to zajebiście używało się Sfer. Szkoda, że ograniczyłem się do Czasu (3), Sił (2) i Entropii (1), potem dodając do arsenału Korespondencję (1).
Wnioski i spostrzeżenia
Osobiście, to brakuje mi naprawdę długich rozgrywek w jednym cyklu (takich po 10+ sesji, można je nazwać "prawdziwie długimi kampaniami"). No dobra, takową rozegrałem niespełna rok temu ("Wolfenpunch" w L&L, 13 sesji), ale to dawno i tylko wyjątek od mojego grania. Odnoszę wrażenie, że mam trochę pecha z graniem w tym roku przez dłużej niż parę sesji - albo pewna mistrzyni gry w PF okazuje się nieprzyjemnym typem erpegowca (w przeciwieństwie do reszty drużyny), albo szumnie przygotowywana przez 3-4 tygodnie kampania w SW (w settingu "Gry o Tron") zalicza jedynie pierwszą wstępną sesję i rozpada się na późniejszych dyskusjach mailowych, albo przez lato rozlatuje się częstość grania w Maga i ostatecznie również kampania się rozpada. Ewentualnie, powrót do Wolsunga okazuje się dwusesyjnym niewypałem, mimo że same sesje były strawne. Jak ktoś mi dziś powie, że rozegram kiedyś kampanię dużo dłuższą niż na 7-8 sesji, to mu nie uwierzę.
Tyle marudzenia z roku 2012, czas na konkrety i pozytywne zdania. Potwierdza się mój przesąd, że najwięcej grania miewam od listopada do maja/czerwca. Co prawda rok 2011 był wyjątkiem od tej dopiero raczkującej reguły (kilka sesji w D&D 3rd przez lipiec i sierpień, plus Avangarda i Zlot Poltergeista), niemniej pozostałe lata mojego erpegowania potwierdzają tę hipotezę. Dodam do tego obserwacje z moich pierwszych sesji w RPG - od grudnia 2007 do czerwca 2008 rozegrałem zarówno pierwszą kampanię w D&D 3rd, jak i jednostrzały po drodze. Wynika z tego prognoza, że przynajmniej do końca zimy będę mieć w co pograć.
Z roku 2011 wyciągnąłem więcej pozytywnych wrażeń niż 2012, jeśli chodzi o erpegowanie - głównie z tego powodu, że bywały i świetne kampanie, i te beznadziejne. Rok 2012 zawierał mniej skrajności, za to w przeciwieństwie do roku wcześniejszego, bilans wychodzi na plus (w 2011 roku zbliżony do zera). Ogólnie w minionym roku grało mi się lepiej, tylko po prostu zagrałem mniej naprawdę dobrych sesji. Mniej eksperymentowałem z graniem, za to przekonałem się, że Facebook jednak jest lepszym miejscem do szukania ekip grających niż WMiG (m.in. dołączyłem się do ekipy grającej w nWoDa oraz do Wolsunga/róznych jednostrzałów).
Jeszcze latem minionego roku nie spodziewałem się, że dwukrotnie zagram w Głębię Przestrzeni, u autora tej gry.
Jeszcze latem minionego roku nie spodziewałem się, że dwukrotnie zagram w Głębię Przestrzeni, u autora tej gry.
Jakoś przyszła mi chęć poprowadzenia czegoś. Może w końcu zajrzę do Roll20?
Jeśli rok 2011 nazwałem "rokiem okrzepienia erpegowego", to jak nazwę ten rok? "Rokiem Kontynuacji"? Mam nadzieję, że rok 2013 tym razem przyniesie jakąś dłuższą, sytą rozgrywkę.
Poza Gamingiem
Jeśli chodzi o blogowanie, to w 2012 roku udało mi się wytrwać w regularnym blogowaniu przez 10 miesięcy i nadal mieć pomysły na blogowanie przez co najmniej miesiąc następny. W roku 2011 ta sztuka się nie udała, już w listopadzie GzNF był półmartwy jeśli chodzi o świeże merytoryczne treści. Przy okazji, z Allgemeine Festung wyszedł blog, który nawet "bez Poltera" radzi sobie przyzwoicie jesli chodzi o atencję. Tym razem udaje mi się *j a k o ś* trzymać się tego, o czym ma być blog - o graniu w RPG i rozważaniach na temat grania w RPG. Co prawda bywały teksty rozmiające się z tym, ale nie zdominowały trwale treści na AF. Dla porównania, GzNF przechodziło przez różne "fazy", od celowania w Wolsunga, po raporty z sesji, aż po "blog z flejmami Laverisa".
Od pewnego czasu postanowiłem nie pisać na AF wrażeń z odwiedzonych z konwentów. Tutaj wspomnę tylko tyle, że udało mi się odwiedzić w 2012 roku trzy nie-miniaturowe (ZjaVa 3, Avangarda 8, Kocioł 2012) i i ze dwa Rzuty Kością.
W sumie, dobrze na tym wyszedłem, że jednak w styczniu '12 (albo lutym, dokładnie nie pamiętam) zrezygnowałem ze Współpracy z działem RPG Ogólnie na Polterze. Jak na którymś blogu skomentował imć Pan Borejko: ""Robienie pod siebie" daje Tobie to (...) że budujesz swój kapitał społeczny (w cudzysłowiu). Robienie pod Poltera to Twój kapitał oddawany im. Wybór jest prosty, bo korekta raczej do najwyższych lotów nie należy." Zresztą, konkretne sekcje działu erpegowego (D&D, WFRP) po prostu padają równie efektownie, jak nie tak znowu dawno sekcja LARPów. Pafnucy udowadnia, że regularnie prowadzona strona fanowska (i to zaledwie przez jedną osobę) potrafi zjeść na śniadanie dział na rzekomo dużym polskim portalu internetowym o fantastyce. Przynajmniej w konkretnej specjalizacji RPGowej.
Na koniec, lista rozegranych sesji:
Jako Gracz (46 sesji)
8 x Mage: the Ascension
8 x Pathfinder RPG
7 x Labyrinths & Lycanthropes
7 x Lamentations of the Flame Princess
4 x New World of Darkness (śmiertelnicy)
3 x Savage Worlds
3 x Wolsung: Magia Wieku Pary
2 x Głębia Przestrzeni
2 x Głębia Przestrzeni
1 x Dungeons & Dragons 3rd Revised
1 x The Shadow of Yesterday
1 x Usagi Yojimbo RPG
1 x Warhammer Fantasy Role Play 1st
Jako Prowadzący Grę (2 sesje)
1 x Labyrinths & Lycanthropes
1 x Wolsung
Tak swoją drogą, zmieniło się logo Allgemeine Festung. :-)
Tak swoją drogą, zmieniło się logo Allgemeine Festung. :-)
Dużo się dzieje z tego co widzę. Można tylko pozazdrościć liczby rozegranych sesji. 48 to moim zdaniem naprawdę wiele.
OdpowiedzUsuńGrywasz głównie twarzą w twarz czy za pomocą narzędzi online?
Czemu rezygnujesz z relacji konwentowych? W związku, że np. też bywam na zjAvie, zawsze miło jest coś o danym konwencie przeczytać.
Tzn, większość sesji ze stycznia-marca '12 to były na Skype/VASSAL. Obecnie jednak gram tylko sesje w "tradycyjnym formacie" Face-to-Face.
UsuńRezygnuję z relacji konwentowych głównie dlatego, bo polegają one na tym, że "podobało mi się towarzystwo i parę atrakcji, było super", a każda - choćby konstruktywna - krytyka konwentu kończy się flejmem, szczególnie jeśli organizator przeczyta wpis. Zresztą, IMHO to mało "gamingowe" rozpisywać się o samym stricte konwencie. Wolę od tego pisać już o sesjach rozegranych na konwencie (tego akurat nie wykluczam, jeśli chodzi o temat na teksty blogowe).