wtorek, 11 stycznia 2011

Wolsung na służbie #4 - Pierwsze przykazanie: Nie dobijaj!

Planowo, dzisiaj odbyła się piąta z kolei sesja. Przeszacowałem czas potrzebny do przybycia - z uwagi na trudne warunki atmosferyczne - wobec czego wsiadłem do autobusu o 9:00, zaś na miejscu (Al. Zieleniecka, po drugiej stronie Wisły) byłem... o 9:45, sprawiając niezręczność swojemu Mistrowi Gry. Dość szybko czas upłynął na różnotematycznych rozmowach, aż nadszedł czas pójścia po resztę graczy na przystanek. Planowo przybył Jacek (Cooperator Veritatis), Maciek (ten od Trolla Z Młotem), zaś graczka ostatecznie nie dotarła, nie dając żadnych znaków ni wieści o tym. Przez to czekaliśmy z kwadrans po 11-stej na mrozie.

W akcji wzięli więc udział: Arthur Lawrence Civilville (alfheimski Eksplorator/Odkrywca), Pol Will (purgatoryjski troll Ryzykant/Zabijaka) oraz Mathias Bernhard von Werth (wotański Eksplorator/Badacz).


---------------------------

Bohaterowie po wyjściu z portalu z Astralu natrafili do rozległego pomieszczenia pełnego sztabek i monet złotych oraz banknotów. [Tu dopiszę, że MG uznał, iż Troll nie został "ujęty w filmowe kadry" na poprzedniej sesji] Złoto niemalże uderzało z każdej strony, zaś portal zniknął. Wotański badacz wnet ocenił, gdzie Dżentelmeni się znajdują: 43 metry pod ziemią w skarbcu Banku Webster & Webster w Lyonesse; a także jak wydostać się na zewnątrz. BG zauważyli, że do jakiegoś portalu zakradają się pewni złodzieje, z naszywkami Wolsung GmbH. Któryś z rabusiów nacisnął na pułapkę w podłodze. Kradzieje wskoczyli prędko do zamykającego się portalu, zaś dwa Żywiołaki Mamony zaatakowały bohaterów. Po ciężkiej, acz szybkiej i intensywnej, walce udało się rozproszyć te "żywe" kupki banknotów oraz nabrać do worków pozostałości po strażnikach skarbca [Bogactwo +1], zapobiegając interwencji ochrony.

Udało się przekonać ochronie, że Dżentelmeni "pracują dla Uniwersytetu Thaumologii" oraz "przypadkowo zagubili się z powodu fluktuacji many i znaleźli się w miejscu pełnym metalu". Podczas rozmowy z prezesem Banku okazało się, że dochodziło do licznych kradzieży środków wartościowych z tego skarbca oraz nigdy nie doszło do choćby rozpoznania sprawcy mimo potrojenia patroli. Postacie graczy zgodziły się do zbadania sprawy oraz znalezienia winowajców "po cichu". W czasie ponownego - 10 minutowego - zjeżdzania z 50. piętra na 43-ci metr pod poziom ziemi, a następnie w samym skarbcu postacie nie odnalazły żadnych śladów. Dopiero gdy strażnik Johnson zaczął blokować dostęp do pewnego z korytarzy (pod pretekstem "poufności dostępu"), troll Pol przestawił doświadczonego ochroniarza - ryzykując uszczerbek na swojej reputacji - zaś potem BG odnaleźli ukrytego gremlina kombinującego śrubokrętem przy jakiejś ścianie.

Po krótkim przekomarzaniu się Johnsona z Gremlinem, ten drugi zaczął uciekać wspomnianym korytarzem (właściwie - tunelem), zaś reszta - bowiem z kolumn pełnych zlota wyskoczyło dziesięc małych gremlinków na samolocikach  - zaczęła przeszkadzać Dżentelmenom w pościgu. Troll swoim golemicznym koniem, Mathias strzelbą, zaś Arthur innymi metodami (w tym nasłuchiwaniem ściany i wyłapywaniem w odpowiednim momencie) starali się stawić czoła wszelkim przeszkadzajkom oraz złapać niesfornego Malca. Golemiczny wierzchowiec po drodze wysiadł, kilka samolotów eksplodowało bądź zderzyło się, Wotańczyk zaliczył sparzenie się maną podczas wsadzania jakiegoś samolocika do systemu obsługującego sekretne moduły tunelu [eliminacja z konfrontacji]. Jednakże udało się pochwycić Gremlina, unieszkodliwić połowę Statystów, ale Johnson oraz trzy małe gremliny zdołały umknąć (te ostatnie podbierając worki z pieniędzmi oraz czyniąc szkody przyczyniły się do utraty punktu Bogactwa każdego z BG). Cała sprawa została przedstawiona prezesowi Banku.

Rekonesans po odkrytym tunelu zatrzymał się po usłyszeniu wotańskiego języka nad sufitem, a później klapy na górę. Udało się bezszelestnie dostać na górę, a następnie w pomieszczeniu podjąć przydługawi spór o rozwiązanie sprawy trzech podejrzanych z naszywkami Wolsung GmbH rozmawiających między sobą; bowiem wspominali o tym, że "sierżant Johnson miał ostatnio problemy". Dżentelmeni podjęli decyzje o rozpoczęciu walki. Odkrywca zaszarżował z maczetą, Zabijaka z młotem, zaś moja postać ze swoim karabinem przeciwpancernym. Przeprawa okazała się o wiele cięższa niż z Mamonami, bowiem doszlo sześciu kamratów z pistoletami. Kule latały po trzech pokojach, lampy i meble się tłukły, Mathiasowi broń nie chciala dobrze służyć. Przeciwnicy sukcesywnie jednak padali, zaś Wotańczyk wybronił się od prób spektakularnego pokonania go poprzez popieszczenie maną z lampy poprzez sprzężenie instalacji dwóch lamp i - tym samym - sparzenie jednego z majstrujących przy bezpiecznikach. Aż cztery lampy, kredens, drzwi, dywan i inne elementy otoczenia zostały zużyte na pokonanie adwersarzy, zaś w pewnym momencie Pol zaczął bawić się w "golfa", bijąc części biurka młotem w odpowiednim stylu... Pokonani zdradzili, że wynajął ich sam Prezes, ku zdziwieniu BG.

Tuż przed konfrontacją finałową, postacie dostrzegły iż Prezesowi nie udalo się wcisnąć atmańskiego inwestora do szafy. Rozmowa toczyła się długo, głównie o honor oraz poczucie praworządności, bowiem stawką było: zaniechanie precederu oraz odkręcenie szkód [wygrana], a wejście w podejrzany interes "defraudowania" [przegrana]. Długo dominowali dwaj zamożni panowie, zaś jedynie herbata zaparzana przez asystenkę Odkrywcy - Stacy - potrzymala szansę na przywrócenie alfheimskiego zmysłu ekonomicznego. Badacz wkroczył do rozmowy po rozpoznaniu sztabek złota w otwartym sejwie (identyczne oznaczenia co u egzemplarzy w skarbcu), acz po szafowaniu się o relacje Alfheimu z Wotanią została wyparta z rozgrywki [eliminacja]. Dopiero trollowy Zabijaka zaczął działać młotem i - przekonując dobitnie Prezesa i Atmańczyka do drużynowych racji - przesądził o pozytywnym zakończeniu tego "Odcinka". Proceder został zaniechany przez inwestorów, zaś ci wręczyli Dżentelmenom zaproszenia do opery w Valen na najbliższe widowisko.

---------------

Sesja okazała się tym razem niezbyt porywająca oraz generalnie trudna (przez 2 konfronacje nie miałem juz żetonów, a zdobyty musiałem wydać na negację rany na Zręczności), a do tego po Pościgu ulegla mocnemu wyjałowieniu. Tego dowodem jest choćby pula PD za sesję (Jacek 5 PD, Maciek 3 PD, ja 4 PD) oraz to, że sam zdecydowałem się nie dobierać Osiągnięcia (bo i z czego?). Nie udało mi się aż 5 dobić z rzędu (testy Strzelania bądź Dostrzegania sekretnych znaków), zaś u innym próby dobijania także (jedyne istotne powodzenie tego manewru to ostateczne pokonanie dialogowe Atmańczyka). Natomiast o wiele bardziej efektywne (fart na kości) okazało się bicie znaczników osobno w każdym ataku bądź manewr zdjęcia dwóch znaczników za jednym zamachem. Mi kości szły kiepsko, acz nie fatalnie (potrafiłem mieć 2-3 przerzuty na teście Wiedzy - 10+10+10+8 oraz 9 z podstawy; przy zdejmowaniu 1 znacznika wyszedł mi wynik z którym spokojnie mógłbym dobijać nie-statystę; przy aktywnej obronie nie musiałem aktywować jednego z Osiągnięć, bo wynik 33 robił swoje). W rękach nie miałem ani razu czegoś wyższego od Damy, zaś MG w pewnym momencie trzymał aż dwa Jokery.

Przyznam, że w sesji trochę bardziej męczyłem się, bowiem niewiele rzeczy właściwie mi wychodziło. Moim zdaniem był to mój najgorszy występ (mechanicznie i fabularnie) w całej tej kampanii [5 sesji], zaś kolejna sesja w operze zanosi się na kolejną "miejską" (zupełnie niepreferowaną przeze mnie i - chyba także - przez Jacka). Grunt że sesja jednak odbyła się, mimo braku czwartego gracza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.