wtorek, 11 stycznia 2011

Wolsung na służbie #5 - Interwencja w Trójmonarchii

12 grudnia odbyła się szósta z rzędu sesja , bez większych zawieruch. Ot, ponownie Troll (BG Maćka) zapodział się, a niezbyt spodziewanie powrócił Orkijski Szaman (BG Kuby). Tym razem nie podjąłem zbyt szybkiego nawiedzania MG (na Al. Zielenieckiej wysiadłem z tramwaju o 10:37, zaś po przejściu przez skrzyżowanie napotkałem Arka). Niestety, ponieważ ktoś niespodziewanie dla nas o 15-stej zarezerwował salę gdzie prowadzona była sesja, to ostatni etap konfrontacji finałowej (walka) został rozegrany tydzień później; wraz z podsumowaniem przyznania Osiągnięć i PD.




Na wstępie nasze postacie uzyskały Wdzięczność Dzielnicy Stabletown i Lyonesse (osiągnięcie) , czyli możliwość powołania się na podarek od inżyniera ["paczuszka"], umożliwiający dodanie raz na sesję na okres całej sceny dodatkowej dowolnej cechy do istniejącego gadżetu. Tu mój zmysł "PD-kowego rozwoju" stawiał opór, bowiem obawiałem się gdyż zbyt malo PD zgarnę przed osiągnięciem statusu Sławnego u mojej postaci... A w sesji wystąpili: Wirtz "Furiat" (winlandzki ork Śledczy/Spirytysta), Mathias Bernhard von Werth (wotański Eksplorator/Badacz), Jacques de Mond (akwitański elf Salonowiec/Oficer) oraz Arthut Lawrence Civilville (alfheimski Eksplorator/Odkrywca).

---------------

Akcja rozpoczęła się od obejrzenia przez Dżentelmenów sztuki Pucciego w Cesarsko-Królewskiej Operze w Valen. Część z nich wnet spostrzegła, że Cienie podążają ku księżniczce na loży balkonowej. Winlandczyk po krótkiej rozmowie z resztą postaci donośnie wrzasnął, że "cienie zbliżają się do księżniczki", czyniąc spory niesmak wokół siebie oraz rozpoczynając pościg w celu uratowania kobiety. Dwóch BG pobiegło do loży, potrącając przy okazji parę ogrów (pracowników) oraz przekonując dwóch strażników podchodzących do Orka do zaniechania swoich działań, zaś reszta podjęła działania z parteru sali. Wotańczyk dzięki wykryciu sekretnego mechanizmu odsunął krzesła w loży księżniczki, gdy Cienie miały już ją dopaść, lecz niefortunnie poruszył wszystkie krzesła w CKO. Po balansowaniu pomiędzy reflektorami, latarkami, podpaloną gazetą (przez Akwitańczyka) a urokiem powodującym ciemność wokół napastnika, udało się zdestabilizować łącze magiczne między Cieniem i zaniechać próby jego działania.

Niebawem odbyła się rozmowa z jednym z ministrów Trójmonarchii. Dżentelmeni wywnioskowali, że należy szukać w Sudrii sprawcę, a konkretnie podążyć za poszlaką jednego z separatystycznych przywódców Lászla Beckowicsa. Dopiero rekonesans w Operze – opuszczonej po spektaklu – w połączeniu z wiedzą iż ten dysydent był na nią zaproszony wykazał, iż od miejsca posiedzenia Sudryjczyka aż do dworca kolejowego w Valen ciągnie się tajemniczy proszek. Metodą próbowania smakowego (przez Mathiasa, który tylko dzięki poradzie Wirtza i popitce likierem z manierki uratował się przed potężnymi zawrotami głowy) oraz analizie zielarsko-magicznej wywnioskowano, iż to jest proszek do rytuałów spirytystycznych. Ślad ciągnął się do Peronu 2, a szybki przegląd odjazdów oraz ciepłoty torów (przez Arthura) wykazał, że na rozpisce ostatni pociąg odjechał cztery godziny wcześniej, zaś ktoś musiał przejeżdżać niespełna dwie godziny uprzedzając Bohaterów. Po krótkiej – acz burzliwej – polemice z zarządzącą dworca (dopiero po haśle "zdrajca Trójmonarchii"), udało się uzyskać lokomotywę. Podjęto pościg za Sudryjczykiem, w celu przechwycenia go już w wagonie jego nowoczesnego pociągu.

Gdy pociąg Lászla znalazł się w polu widzenia, wyskoczyły dwa gryfy mające spowolnić poczynania Dżentelmenów. Na drodze szamotaniny, jeden gryf został szybko poturbowany przez parę buchającą z lokomotywy (a także z innych otworów po pociągnięciu z tajemnych wajch), szamotaniny i kule, lecz drugi omal nie oślepił de Mond'a i dopiero po posłaniu w niego pocisków pancernych kalibru 7,92x107 mm, rewolwerowych oraz przybycia gryfa-samicy ten został wyeliminowany ze starcia. Starcie z maszynistą prowadzącego cały "dziwnie wotańskonowoczesny" ciąg taborów kolejowy przeciągnęło się pod znakiem zwrotnic (rozbiegających na moment oba składy), zderzenia ostatniego z wagonów z lokomotywą BG oraz
wybuchu paczki z ładunkiem wybuchowym (na szczęście nad głównym kominem, a nie koło kabiny). Ork oraz elf coraz mocniej wsypywali węgiel do pieca, zaś Wotańczyk wpierw strzelił w trzecie koło lokomotywy przeciwnika (powtarzając swój popisowy numer jeszcze z metra Lyonesse), a później po strzale w stronę kabiny maszynisty (odbitego od lusterka, które okazało się być wolframowe) odległość między dwoma taborami zmalała. Wszyscy Dżentelmeni odpowiednio szybko przeskoczyli do skład Sudryjczyka, zaś wszelcy ochroniarze prawie że synchronicznie przeskoczyli do porzuconej przez BG lokomotywy.

Postacie dotarły do wagonu z Lászlem Beckowicsem, rozpoczynając z nim pogawędkę w celu udowodnienia mu winy w związku ze zorganizowaniem zamachu na k.u.k. księżniczkę. Jego sekretarz szybko przekonał się, że podesłany przez asystentkę Civilville'a bilet na inny pociąg jest doskonałą alternatywą, po uprzednim wykazaniu brzydkich interesów adiutanta Sudryjczyka od strony Wirtza. Wykryty portret ven Riera w wagonie oraz realna groźba rozpowiedzenia nowinki w świecie o "współpracy Beckowicsa z Nieumarłą Rzeszą" szybko zgasiły zapal separatysty, zaś po wmówieniu – ze strony Jacques'a – że „proszek spirytystyczny miesza z mąką”, Lászlo zagotował się do czerwoności i wezwał swoje dwa golemy i straże do ostatecznego (brutalnego) rozprawienia się z Dżentelmenami. Elfi salonowiec przypomniał sobie, że ma "ważną konferencję" i czmychnął na drezynie, zabierając ku sobie siedmiu ze statystów. W tej walce Szaman dzielnie okładał swoją laską oraz wykorzystywał swoją moc w celu wsparcia Mathiasa, któremu udało się postrzelić [i]shem[/i] w jednym golemie, a w drugim generator many. Natomiast Arthur gdzieś się zaszył po rozbrojeniu przez Lászla maczety i kierował nadawaniem wskazówek w obie strony. Wotańczykowi udało wyjść z opresji [dobicia] w wyniku ataku rozszalałych golemów, zaś Sudryjskiemu Złemu rewolwer kompletnie szwankował. Walka była wyczerpująca i kosztowała rozwalenie całego pokoju wagonowego, lecz finalnie Lászlo Beckowics przegrał i został doprowadzony do Valen i k.u.k. ministra "SW" przykuty do obrazu z podobizną ven Riera.

---------------

Mimo trudności technicznych udało się dokończyć wątek sesyjny, zaś Wirtz wręcz wzbogacił się, nakręcając ostrijskiego ministra na rzekome odszkodowania (lokomotywa, te sprawy). Niestety gracz odpowiadający za akwitańskiego oficera nie zjawił się z powodu "zaspania" (jak to zakomunikował telefonicznie do MG), zaś prowadzący po części domyślił się zwyczajnego olania spotkania. Rozegrano 2 pościgi, 2 dyskusje i 1 walkę. Cała trójka (bowiem ten czwarty gracz nie stawił się na dokończenie Finału) w ramach Świąt dostała po 6 PD, choć niemalże wszyscy zasługiwali i tak na co najmniej 5 PD.

I ja zauważyłem u siebie pewien progres, jak choćby urozmaicanie rozmowy podczas pierwszej części Finału, zagrywając same karty (w tym sporo Asów) co rundę. Szczęście w kartach i kościach miałem tym razem średnie, ze zbalansowaną różnicą w przydatności danej wartości testu/karty w konkretnych akcjach. Szkoda, że następna sesja dopiero w następnym roku. Sama rozgrywka trwała godzinę (odliczając sprawy organizacyjne), zaś do ok. 13:30 spędziłem z nimi czas na Neuroshimie Hex.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.