Sesja z 13 stycznia ("piątek trzynastego") w Burning Wheel edycji Gold. Graliśmy niespełna 4,5 godzin - co najmniej 250 minut - bez gracza grającego Lilian (nie mógł dotrzeć na czas).
Mimo początkowej zwiechy w związku z pytaniem "to kto może przebywać na dworze wicehrabiego w twierdzy?" (okazało się, że całkiem sporo przedstawicieli różnych zawodów), to sesja poszła całkiem sprawnie, płynnie, oczywiście dalej gęsta od interakcji w scenach. Nawet przez ostatnie 1,5 godziny nabrała emocjonującej i żwawej dynamiki (Duel of Wits, a później przeszukiwanie budynku sierocińca i drama z wiedźmą). Dość powiedzieć, że strukturalnie mieliśmy dwie bardzo długie sceny...
Przypomnienie co działo się dotąd w kampanii:
(poprzednie cztery sesje)
- [1 września 703 roku] Bohaterowie obronili warownię Vinclair przed niespodziewanym najazdem orków z trollami oblężniczymi. Uzgodniono iż następnego dnia po zwycięskiej uczcie bohaterowie zbadają podziemne przejście którędy część orków próbowała wyprowadzić szturm z zaskoczenia. Po drodze doszło: do utarczki słownej Ulfara z jego zaprzysiężonym wrogiem Braggiem Burobrodym, wypuszczenia na wolno szlachcica macCliefa oskarżonego przed szturmem o dezercję przed trollem.
- [2 września 703 roku] Dzień przyznania się publicznie Lilian do herezji, polowanie przed ucztą i uratowanie na niej barona Vinclair przed niedźwiedziem. Podczas uczty zaprezentowano elfkę Calithidien przed gościem wicehrabią Vedamem Drenem, zaś negocjacje o najęcie Pancernych Toporów na służbę u barona Vinclair spełzły na niczym.
- [3 września 703 roku] Eksploracja podziemi pod warownią Vinclair (w tym odkrycie kilku kluczowych tajemnic o ludziach i wiedźmach, wypędzenie z nich resztek orków). Na zewnątrz - jaskinia, droga do Ciernistego Lasu - uratowano ludzko-ptasią ofiarę eksperymentów wiedźm (Duel of Wits o jego los pomiędzy Calithidien a Lilian) i po drodze ratowano Orvasa przed większym pająkiem.
- [4-8 września 703 roku] Rajd Lilian i Ulfara na orki w Ciernistym Lesie - prawie zakończony klęską, lecz dzięki boskiemu wstawiennictwu z Lilian dowódca orków został przez bóstwo opętany (odtąd przebywa w niewoli). Podróż do twierdzy Koźlej Skały na dwór wicehr. Vedama Drena; tamże wszczęto śledztwo w sprawie domniemanej wiedźmy przełożonej sierocińca, a także przygotowano się do popołudniowo-wieczornej uczty. Ulfar i Bragg spotkali się w miasteczku pod zamkiem.
Podsumowanie sesji nr 5
(TL;DR dla kogoś kto nie czyta protokołów z sesji.)
(TL;DR dla kogoś kto nie czyta protokołów z sesji.)
Akcja działa się 8-9 września 703 roku, IV Ery Według Elfów.
Przede wszystkim uroczystość oraz uczta na dworze były okazją aby każda z postaci zrealizowała swoje oczekiwania od przebywania w twierdzy Koźlej Skały. Orvas odnalazł sir Konrada macKettlera jako przyszłego współorganizatora i dowódcę prywatnego oddziału pościgowego Lazurowych Smoków, w zamian przyjmując prośbę o rozwiązanie problemu jego przyjaciela (Wallace macCliefa) który uwiódł córkę macWallisa (dla pikanterii - baron Wallis posiada najlepsze konie w okolicy). Ulfarowi udało się dobić porozumienia z wicehrabią Vedamem Drenem o najęcie Pancernych Toporów (za cenę oddania rodowego topora, czyli postęp w krasnoludzkiej Chciwości), a także dokoptować dworskiego łowczego do sprawy odbicia krasnoludzkich towarzyszy w niewoli orczej. Calithidien szukała kogoś kto być może jest powiązany z elfami (nikogo takiego jednak nie było) i niestety jedynie honorowo została uznana częścią dworu Koźlej Skały.
Warte odnotowania: Orvas znalazł jakąś zdesperowaną pannę na wydaniu (Estrid macGwynn) i nawet do niej zagadał, lecz ktoś doniósł na niego i odtąd ojciec tej panny jest bardzo podejrzliwie nastawiony do justycjariusza.
Warte odnotowania nr 2: Etykieta Calithidien wzrosła do B3. Według fikcji, w końcu zna się przyzwoicie na stosownym zachowywaniu się wśród szlachetnie urodzonych.
Aczkolwiek i tak następnego dnia Calithidien odnalazła "kogoś kto zna elfy" - Orvas przyprowadził do niej giermka Waldena, którego brat Elvin jest nękany przez jakiegoś "długouchego". Okazał się nim Vaalyun, niezywkle skuteczny i morderczy elfi łowca.
9 września grupa wybrała się po domniemaną wiedźmę, przełożoną sierocińca. Przeszkodzili im w tym na miejscu sokolnik z jego młodocianym gangiem. Elfka chciała już wszcząć walkę (zamiar zastrzelenia sokoła NPCa), lecz Orvas oddalił ją od tego zamiaru. Doszło do drugiego Duel of Wits w kampanii (Orvas vs Jastrzębnik), wygranego (poprzez walkower) przez justycjariusza po pierwszych trzech przerzucaniach się na argumenty. Powiedzmy wprost - MG widząc startowe 11 "znaczników argumentów" postaci gracza (wobec sześciu NPCa), sytuacja 8/11 vs 3/6 na koniec pierwszej "Wymiany" oraz w fikcji MG widząc osamotnionego sokolnika uznał, iż ten "i tak nie ma szans przegadać królewskiego sędziego".
Sam budynek sierocińca to pełne ciał i krwi miejsce w którym wiedźma powyryznała napadających ją drabów od sokolnika. Zanim jednak dorwano wiedźmę, po drodze zaledwie odruchem Calithidien uratowała się od przerażającej opresji jaką był żywy trup (w Burning Wheel "testy na strach" wobec nieumarłych są wybitnie trudniejsze) - fartownie wyrzuciła tyle sukcesów na strzelanie, aby z miejsca ubić zombiaka. I tak sekundę później nie zdała "testu na strach" - gdyby trup nadal "żył", doszłoby do dramy w ratowanie elfki. Przed dalszą akcją elfka przejęła orczą księgę.
Ostatnim fragmentem sceny było wydobycie dwóch kobiet - obie "przełożone sierocińca", tylko jedna prawdziwa. Po kilku próbach kombinowania jak wykryć wiedźmę, graczka grająca elfką wpadła na wykorzystanie mechaniki śpiewu elfiego, mianowicie - im wyższa "Wola" postaci, tym dłużej wytrzymuje zanim zmuszona będzie testować czy nie zauroczy się od elfiego śpiewu. Oczywiście wiedźma wpadła - była kilka sekund bardziej wytrwała.
Koniec sesji był dramą. Orvas mógł posłać na stos wiedźmę Malicię za kolejno: mesmeryzm, nekromancję, zabicie ludzi Jastrzębnika i "samo bycie we frakcji Wiedźm". Zamiast tego odrzucił jej prośbę o "ochronę w zamian za współpracę" i najzwyczajniej puścił ją wolno, umawiając się z nią parę dni później na dłuższą rozmowę. Ulfar nie zdzierżał zaistniałego absurdu prawnego i już był gotów zamachnąć się toporem na Malicię, lecz w ostatniej chwili Calithidien zastawiła swoim ciałem wiedźmę (kładąc na szali swój Grief) - ta w końcu odleciała w postaci ptaka...
Uwagi co do sesji
Dlaczego Orvas Dren otrzymał Deed Arthę?
Prowadzący uznał, iż Orvas nie tylko zaprzeczył swojemu Beliefowi nr 3 ("Z mocy nadanej mi przez Króla, to ja jestem sprawiedliwością. Prawo to tylko poradnik") poprzez wypuszczenie wiedźmy Malicji którą miał wstępnie aresztować - Orvas pokazał iż prawo to tylko narzędzie, nawet nie podpora dla niego; przestał być człowiekiem prawa. Wprowadził także zasadniczą poważną zmianę w świecie - wypuścił tą która według elfiej przepowiedni na być "wichrem na Arianne", wpłynął na frakcję która chce poświęcić Arianne w ofierze dla "Przeznaczenia". Plus otrzymał wgląd na stronnictwa wewnątrz wiedźm.
* * *
Kampania dochodzi do punktu, w którym rzeczy zaczynają wrzeć. Calithidien zmienia swoje położenie w ludzkim świecie, Ulfar próbuje eskalować konflikt z orkami (i wiedźmami po drodze). Orvas zdążył zdradzić swoje ideały celem dojścia do Arianne. Dochodzi do stopniowej ewolucji, przeobrażania się dwójki bohaterów: Calithidien otwiera się na świat ludzi (i wynikające z niego możliwości), zaś Orvas staje się wpływowym intrygantem i przyszłym władcą.
Scena z uroczystością oraz ucztą zajeła nam dwie godziny - sporo odgrywania i sytuacji, nie bez konsekwencji w fikcji. Jak dla mnie postacie solidnie wyeksploatowały potencjał tej sceny. Prowadzący w końcu chyba spełnił swoje nadzieje na to, iż za pomocą Circles gracze sami wprowadzą postacie niezależne do kampanii...
Czuję lekki niedosyt po tym iż prowadzący po pierwszym Exchange w Duel of Wits poddał walkowerem ten konflikt społeczny. Niby postać wygrywała samym faktem iż "zdąży przeciwnikowi zdjąć trzy znaczniki, zanim on zdejmie Orvasowi osiem", niby zauważcie że właściwie to miałem lekko pechowe rzuty (trzy sukcesy na 9 kości i brak żadnej "6" do przerzucenia?), ale jednak. Inaczej czułbym się, gdybym uczciwie zredukował BoA przeciwnika do zera.
Wciąż jestem zdania iż "granie z dnia na dzień" to niekoniecznie sposób w jaki powinna wyglądać kampania w Burning Wheel, Pięć sesji, a minęło zaledwie dziewięć dni w fikcji. Najzwyczajniej obawiam się iż "Orvas zdąży ostatecznie dobrać się do drugiego Wybrańca Przeznaczenia" nim np.: spotka się z umówionymi osobami w sprawie przechowywanego rannego Człowieka-Ptaka. Z drugiej strony, dzisiejsze skupienie się na dwóch dniach okazało się bardzo ważne dla współtworzonej opowieści...
Zastanawiam się czy kiedykolwiek kampanii jako gracz odegram taką dramę, aby w końcu otrzymać Persona Artha za Embodiment. Właściwie to nie wiem jak tego dokonać poza "git gud, magicznie otrzymaj umiejętności aktorskie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.