Minął rok 2016, kolejny rok erpegowo udany dla mnie. Może nie nabiłem do licznika tylu sesji co poprzednio (prawie setka w porównaniu do 122 sesji w 2015 roku), lecz nie o to mi chodziło w ubiegłym roku. W międzyczasie zdążyłem porzucić prowadzenie bloga (w maju) i mimowolnie do niego wrócić (przełom października/listopada) jednak średnio dbając o niego.
Wciąż poznaję kolejne erpegi, nadrabiam zaległości (¿que Burning Wheel?). Rekordów nie było, albowiem wcześniej rok 2015 wyśrubował ich aż nadto. Nadal prowadzę kampanie które są kończone i domykane jakimś zakończeniem, nadal jako gracz uczestniczę w rozgrywkach które nie rozsypują się po zaledwie paru sesjach.
Jednak najpierw zacytuję sam siebie z ubiegłorocznego wpisu:
- Rozegraj długą sagę w dedekach, z biciem potworów i przeciwników w tle (patrz inspiracje grami z serii Icewind Dale), z wbijaniem wielu poziomów rozwoju postaci: CHECKED (kampania w Pathfindera, droga od 2. do 11. poziomu wraz z Mythic Tier 2)
- Rozegraj co najmniej drugą rzeczywiście długą kampanię (20+ sesji): CHECKED (Dungeon World 21 sesji, plus kampania w Maga: Wstąpienie).
- Poprowadź więcej niż jedną kampanię na co najmniej 8-10 sesji: CHECKED (już w 2014 roku dwukrotnie)
- Przekrocz granicę 12 sesji poprowadzonych w jednej kampanii: CHECKED (sandbox w LotFP i 17 sesji)
- Przez co najmniej drugi rok pod rząd regularnie prowadzić sesje RPG: CHECKED
- Zagraj w Burning Wheel: [nope]
Wiecie co?
No właśnie. Czuję się spełniony erpegowo.
- Zagraj w Burning Wheel: CHECKED
Konsekwentnie zaliczam to co chcę poprowadzić i jedynie czasami ta ambicja mi nie wychodzi (przypadek z Iron Kingdoms, brak jednostrzału w Tunnels & Trolls). Mam w głowie powrót do takich gier jak Dungeon World czy Dogs in the Vineyard. Czekam aż Blades in the Dark w końcu oficjalnie wyjdzie. Zastanawiam się nad poprowadzeniem Monster of the Week. Ktoś mnie namawiał do poprowadzenia TSoYa...
Jednak nawet gdyby grupa do Burning Wheel miałaby się rozpaść w pół godziny po publikacji tego wpisu, to i tak po kilku sesjach czuję że spróbowałem i nawet trochę pograłem w BW.
No właśnie. Czuję się spełniony erpegowo. I am complete.
Rok 2017 będzie rokiem w którym prawdopodobnie zrewiduję to, co jeszcze chcę od erpegowego hobby, To nie tak iż "już nic się nie nauczę w RPG"; żadne z tych bzdur. Najzwyczajniej zamierzam na nowo ustalić sobie swoje cele, aspiracje erpegowe, Stwierdzenie "dobiję do setki rozegranych gier fabularnych w życiu" brzmi zbyt abstrakcyjnie - przy moim bieżącym tempie poznawania nieznanych mi tytułów wątpię abym dobił "setkę" przed rokiem 2025. Swoich rekordów nie zamierzam śrubować; nawiązując do charakteru rozwoju postaci w Burning Wheel "niech postępy idą organicznie". Jak wbije się 123 sesji w jeden rok, niech tak wyjdzie przypadkiem - nie zamierzam ścigać się ku temu kosztem jakości zabawy swojej oraz uczestników sesji na których bywam. Podobnie z progiem 42 poprowadzonych sesji na rok - nie zamierzam prowadzić czegokolwiek na siłę (hej, między innymi dlatego niedawno porzuciłem prowadzenie Iron Kingdoms!).
Co mi zostaje? Grać i grać.
Miałem chyba podsumować rok 2016, prawda?
Rok 2016 był porównywalnie stabilny co rok 2015, jeśli chodzi o granie. Po prostu rzadziej zdarzało mi się mieć okazję grać trzy kampanie w tygodniu. Z planowanych 3-4 kampanii do poprowadzenia w tamtym roku wyszły trzy (DW, AW, Wolsung), ale nie ostatnia (Iron Kingdoms). Ubiegły rok mógł się stać rokiem "zmarnowanych okazji". Trochę żałuję iż niewiele wyszło z ciekawie zapowiadającej się kampanii w Mutant: Year Zero. Zaledwie jedna sesja, a szykowałem się na rozwój i problemy Arki. Druga ze zmarnowanych okazji to Klanarchia (liczyłem na zabawę socjotechnikami); po mało odpowiedzialnym prowadzącym, który po pierwszej lichej sesji zastosował marną wymówkę do wycofania się z sesji. W zasadzie SW: Egde of the Empire to także dwie nieudane próby zagrania kampanii (kolejno jedna i dwie sesje), z przyczyn czysto ludzkich.
Ale z drugiej strony, zaliczyłem dwie kampanie w Dungeon World (jako gracz i MG), dwie kampanie w Apocalypse World (analogicznie jak poprzednio), po jednej kampanii w SotDL, w Wolsunga i w Stars Without Number. Z sukcesem dokończyłem kampanię w SW: Age of Rebellion w roli gracza. Jak tutaj narzekać? K4 niewykorzystane okazje na rok po prostu się zdarzają...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.