Sierpniowy miesiąc to jednoznacznie "miesiąc Burning Wheela". Zorientowałem się już w połowie miesiąca, kiedy podliczyłem zagrane sesje: sześć sesji, wszystkie w Burning Wheela. Co prawda później udało mi się zagrać w jeszcze co innego, w dalszym ciągu BW dominował przez cały miesiąc...
Łącznię 9 sesji, aż 7 w Burning Wheela! Te dwie pojedyncze sesje w co innego to Blightburg oraz Thosand Years Old Vampire.
Lista okazji i kampanii (chronologicznie):
- Burning Dwarven Fortress [2 sesje - BW jako Prowadzący Grę]: Zapowiadał się powrót na długie miesiące, jednak w trakcie 17. sesji jeden z graczy stracił postać (w honorowym pojedynku) i kampania rozpadła się, bo zrezygnował z uczestnictwa w grupie. Miało nadejść coś co roboczo nazywam "aktem drugim" (po "prologu" przed przybyciem wysłannika królewskiego do osady, a potem "akcie pierwszym"): czyli zmiany polityczne odnośnie traktowania Śniących Wzgórz jako kolonii krasnoludzkiej w dobie ostatnich 6 miesięcy przygotowań przed najazdem jakiegoś ludzkiego barona z Zachodu. Bywa i tak. Ta kampania i tak została wskrzeszona po wiosennym CoViDzie, lecz ta rezurekcja nie przetrwała dalej niż łącznie trzy sesje...
- Burning Evil [2 sesje - BW jako Gracz; ENG]: Rozpoczęliśmy kampanię magokletami villainami: gram młodym ledwo legalnym czarodziejem z Kolegium pragnącym nieśmiertelności oraz bycia nadczłowiekiem, pozostałe postacie to starzejący się kapłan pragnący drugiej młodości oraz "pół-elf" (ktoś ze skazą elfiej długowieczności) specjalista od wywoływania dusz tego świata. Naszą trójkę łączy chęć odnalezienia tzw. Utraconego Starożytnego Miasta" i dobrania się do tamtejszych tajemnic oraz artefaktów, ponadto wstępnie relacje między naszymi postaciami (członkami sekretnej kabały) zaczęły zawiązywać się. Idzie to dość wolno, bo gramy do 3 h per sesję, ale fikcja idzie do przodu, a skoro co sesję lecą nagrody za Embodiment, Workhorse oraz MVP, to oznacza że rozgrywka faktycznie jest treściwa. No i gramy na 5 LP, czyli doświadczonymi postaciami. Co prawda zaliczyliśmy dwutygodniową przerwę, ale wszyscy dalej jesteśmy gotów zagrać ASAP w następną sobotę...
- Words Remain Below [1 sesja - BW jako Gracz, ENG]: Jakiś jednostrzał rozegrany późnym ranem mojego czasu (ach te strefy czasowe...) w oficjalny scenariusz Words Remain Below, który polega na odnalezieniu się w sytuacji w której inkwizytor najpierw sprowadza rzekomą wiedźmę (o magicznych mocach) do karczmy, a później tego samego dnia umiera od choroby. Jak na to, że dla prowadzącego był to pierwszy raz z Burning Wheelem, wyszło nie najgorzej, aczkolwiek jak to jeden z graczy po sesji określił: "there was too much quantum positioning". Nie zawsze było doprecyzowane gdzie postać faktycznie się znajduje, co wprowadzało trochę zamieszania...
- Mernua, drugi jednostrzał [1 sesja - BW jako Gracz; ENG]: Drugi jednostrzał, kontynuacja z poprzedniego na bazie dedekowego settingu Mistrza Gry, z wykorzystaniem oficjalnych przygód do AD&D. W skrócie: graliśmy NPCami ważnymi mieszkańcami miejscowości, a startową sytuacją był przyjazd rycerza i konstabla z górą skarbów po złupieniu niedalekiego dungeona. Sama sesja średnio się kleiła: miało być czterech graczy, było trzech, ten trzeci po 1,5 godzinie miał jazdy z komputerem, więc efektywnie graliśmy 1+2, a na dodatek dwaj ocalali gracze grali wcześniej w poprzedni jednostrzał. Natomiast to na tej sesji poczułem półgodzinną pełną wczuwę, kiedy to wszedłem postacią Leny Wyke w dramat z tym że chce raz na zawsze zamordować swojego brata Gerrita za "bycie nierobem i zgarnianie pochwał za prosperowanie karczmy", w scenie w starej farmie oblanej gęstym deszczem.
- Castoria [1 sesja, Blightburg jako Prowadzący Grę]: Rozpocząłem minikampanię w Blightburg, czyli grę na mocno przeobrażonym silniku PbtA w renesansowe realia intrygi o miasto w dobie ostatniego tragicznego wydarzenia. Na sesji zero ustaliliśmy, że Castorię dopadła plaga wywołana przez Starą Tradycję/Sabat na zlecenie wielce grzeszącego Kościoła Katolickiego, ale jakimś cudem Społeczność Arabska (i ci których zdążyli ująć pod opiekę) w większości przetrwała tak, że teraz stanowią aż 1/3 populacji. Przybywa na to wszystko Inkwizycja z Rzymu, która już zorientowała się że lokalny Kościół wymaga oczyszczenia, zaś Sabat - ostatecznego rozbicia... Po pierwszej sesji wychodzi na razie jakoś nieźle, biorąc pod poprawkę to ze tylko jeden z czwórki graczy przygotował się do sesji (przeczytał podręcznik i handouty), zaś dla pozostałej trójki compelowanie innych postaci graczy "przypomina planszówkę"...
- Bracia Witalijscy [1 sesja - BW jako Prowadzący Grę]: Wstępnie podjąłem się wskrzeszenia upadłego wcześniej konceptu na kampanię piratami bałtyckimi pod koniec XIV wieku, w dobie piractwa rozpowszechnionego przez niegdyś kaprów Braci Witalijskich. Gramy 1+2, a dokładniej ja, jedyny gracz który mnie nie zawiódł oraz drugi gracz ze starej ekipy któremu CoViD-19 odebrał możliwość kontynuacji po drugiej sesji. Póki co po pierwszej sesji wiele rzeczy wychodzi dobrze, my trzej skupieni jesteśmy na graniu we wspólny pomysł na kampanie. Dość powiedzieć, że już wywołali ahistoryczną rzecz: Zakon Krzyżacki nie będzie się ociągać aż do 1398 roku aby wjechać na Gotlandię!
- Thousand Years Old Vampire [1 sesja] - Ten solo erpeg o trudach życia człowieka skazanego na wampirzą wieczność. Wypróbowałem raz - wcieliłem się w jakiegoś mykeńskiego wojownika z XIII wieku przed naszą erą, który po przejęciu jakiejś hetyckiej kapłanki (podczas rajdów) na niewolnicę został przez nią zraniony w twarz i został oto wampirem. Całe 400 lat nie-życia to najpierw ucieczka z ojczyzny w Pylos do Knossos, potem przeprawa przez całą Anatolię (po tym jak w Knossos ze wściekłości zabił swoją żonę) i zaśnięcie w górach Zagros, aż obudzony w realiach Imperium Neo-Asyryjskiego został niewolnikiem po tym jak wpadł w jedną z zasadzek na dezerterów. Co prawda tej postaci udało się wyjść na ludzi, to jest zostać tłumaczem-urzędnikiem na dworze króla Ashurnarsipala II, ale i tak podczas jednej z wypraw fenickich na Sycylię, na zboczach Etny zapadł się pod ziemię.
Na wrzesień zapowiada się kontynuacja kampanii w Blightburg (celuję w 5-7 sesji przy tej grupie oraz tej intensywności wydarzeń na sesji) oraz dalszy ciąg Burning Evil. Planujemy kontynuować Braci Witalijskich.
Natomiast w planach na jesień/do końca roku mam jeszcze powrót do prowadzenia Blades in the Dark? A potem? Potem albo lepiej przyłożę się do skompletowania ekipy dla Band of Blades (aby po pierwszej sesji nikt się nie obraził, że w tej grze postacie mogą zginąć, nie to co u Dobrego Mistrza Gry), albo w końcu sprawdzę jak sobie radzę w prowadzeniu drugiej edycji Apocalypse World. Ale to w sumie plany aż do końca kalendarzowej zimy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.