sobota, 16 lutego 2013

Grand Theft Altdorf #3 - Wariat w białej skórzni na rumaku

Raport z trzeciej sesji z rzędu (4 luty 2013), kolejne przygody gdzieś w Grünburgu nad rzeką Teufel. Tym razem trójka graczy, gdyż jeden zrezygnował z gry (ze względu na problemy techniczne), drugi nieobecny z niewiadomych przyczyn. Gracze już planują podróż do Altdorfu, przygotowują się, łatają swoje rany i tym podobne.

Tym razem sesja trwała krócej (nieco poniżej 2,5 godzin, w porównaniu do poprzednich trwających niespełna godzinę dłużej), z przyczyn technicznych takich jak ograniczony czas jednego uczestnika. W sumie, odnoszę wrażenie, że działo się równie dużo, co na poprzedniej sesji. Granie online na virtual tabletop jednak bywa bardziej męczące niż face-to-face.

Poszukiwacze Przygód:
- Boris Jünger, obecnie Łowca Nagród, były Robotnik z Blutroch, ma 20 wiosen, jego marzeniem jest zostać wybitnym łucznikiem, jak na razie zdobył łuk, ale nie posiada strzał.

- Gerhard Poßlig, były Zielarz ze wsi Dorchen pod Starą Wsią Altdorfem, przeżył 20 jesieni i zna aż cztery języki.
- Ginewra, była (?) Banitka ze Starej Wsi zwanej Altdorfem, ma 22 lata i jako jedyna z ekipy ma obu żyjących rodziców, umie czytać i pisać, także skutecznie walczyć.

W ramach tej sesji, wprowadziłem pewne zmiany dotyczące generatorów. Po pierwsze, szansa na wydarzenie było losowane co 12 godzin, a nie raz na dobę (rzut k6, "1" oznacza wydarzenie). Teoretyczny plan "jedno wydarzenie na średnio sześć dni" nie zdał rezultatu, szczególnie kiedy wypadało mało wydarzeń z innych przyczyn (np.: konsekwencja krytycznego pechu w teście). Po drugie, po pierwszym losowaniu pogody naprzód, wspólnie uznaliśmy, że wszystko będę losować w jawnych rzutach. Szykowała się naprawdę zła pogoda, zresztą skoro to był chyba jedyny (oprócz losowania z samego generatora miejskich zdarzeń) tajny rzut MG-owski przewidziany w rozgrywce, to mogłem odpuścić i tę zasłonkę, dla samopoczucia graczy.

Na potrzeby tekstu: oznaczenie "1d6!" (chodzi o wykrzyknik) oznacza kość "eksplodującą".

Przebieg sesji

Trójka bohaterów przeszukała co się da po trupach robotników w zakładzie stolarskim, zgarnęli trzy (rzut 1k6+1) zestawy narzędzi rzemieślniczych, jakiś wóz kryty i pędem odjechali po godzinie drugiej w nocy (czwartek). Zajęło im to 40 minut (1k6 razy 10 minut), więc z powodu wybicia drugiej w nocy sprawdziłem, czy "kłopoty się znajdą". Nie znalazły się (coś innego niż "1" na k6), ale i tak rzucałbym co pół godziny, gdyby gracze ociągali się z lootem oraz odjazdem, a w pogotowiu miałem 2k6!, gdzie wynik powyżej dwunastu wskazuje na milicjantów ponad 12 strażników miejskich. W sumie to i tak dobrze dla nich, że nie ukradli dyliżansu zamówionego przez pewnego barona - jeździliby na fortunie, ale raban dosięgnąłby ich dużo mocniej niż jako "poranne plotki o nocnym napadzie na zakład stolarski z magazynem".

O dziewiątej rano zmieniła się pogoda. Zamaist lekkiego deszczu łamanego z mżawką, ulewa rozkręciła się na dobre. 

Pobudka nieco przed południem, bohaterowie wywieźli i sprzedali te wszystkie "precjoza" po robotnikach i dwie skrzynki z narzędzi, po targu. Średnio każdy z tej trójki zarobił około 47 zk, gdzie jakąś jedną trzecią wartości sprzedaży stanowiły same komplety stolarskie. 

Po powrocie do karczmy (godzina 13-sta), Boris postanowił ponownie zaimprowizować, tańcząc. Krytyczny rezultat, postanowiłem skorzystać z generatora zdarzeń miejskich. Wylosowałem karteczkę "wojownik w białej zbroi na rumaku zabija mieszkańców w mieście" (czy jakoś tak, nie pamiętam w 100%), przygotowałem się wcześniej do tego wydarzenia i wylosowałem jedną z trzynastu profesji z podręcznika, której reprezentanci mają konie. Wyszedł... przemytnik. Wprowadziłem ten element jako jakiegoś przemytnika, który w końcu dorwał Borisa - rzekomego świadka, który podobno miał wyjawić gdzie spotykają się przemytnicy (przynajmniej zdaniem tego przemytnika). Testy na uspokojenie wariata (Ogłada) nie powiodły się krytycznie, więc doszło do walki. To trochę dziwna walka - przemytnik w białej kurtce skórzanej nie trafił ani razu, Ginewra złożyła adwersarza na dwa trafienia w przeciągu minuty walki, a Boris wywalił się o stoły w karczmie, przegrywając test ryzyka. Wylosowałem, że karczmarz nie zareaguje natychmiast, później dziękując bohaterom, że uporali się z kimś kto wywołał tę burdę.

Reszta czwartku to wykorzystywanie ostatnich godzin przed nocą, ostatnich chwil przed parodniową rekonwalescencją. Cała trójka wykorzystała ten czas na dobrą zabawę, zarówno wydając na to złote korony, jak i grając w kości i w karty, organizując zakłady w siłowanie się na rękę (drużyna wyszła na tym "minus szyling", bo Gerhard przegrał wszystkie próby z pięcioma ochotnikami), Gerhard gdzieś przygarnął służki do róznych zakątków, raz do stajni, raz gdzieś po kątach pierwszego piętra zajazdu. No, w międzyczasie Boris i Ginewra odszukali łuczarza, który miał im zrobić strzały do łuków. Wylosowałem na 1k6!, że rzemieślnikowi zajmie to aż 9 dni, Boris przekupił go (5 zk, działanie drugorzędne), aby jednak dzisiaj czeladnicy i terminatorzy zajęli się zamówieniem na aż 80 strzał, do odebrania jutro.

Gdzieś po 21-szej w czwartek pogoda jeszcze bardziej się pogorszyła. Generator pogody wskazał na "groźną burzę, wiatr czyniący spustoszenia". Jakby w sam czas, bo przez piątek i sobotę wszyscy kurowali się. No, w sobotę tylko Gerhard. Druzyna ma naprawdę szczęście, że ma "medyka" w drużynie - oszczędzają 3 zk za kazdą usługę medyczną, a raczej ciężko byłoby przekonać lekarza, aby w niemal "huragan" szedł przez miasto do karczmy. 

Przy okazji, w piątek wylosowałem wydarzenie - "strajk straży miejskiej". Każda podróż w miasto pojedynczego lub dwojki BG automatycznie jest "szukaniem kłopotów", przez kilka dni. Jak na razie, z tej okazji kłopotów nie odnaleziono. 
Chyba musiałem zapomnieć o pogodzie, kiedy w sobotę Boris i Ginewra wyruszyli do składowiska drewna jakieś k3 kilometry za miastem, aby kupic potrzebne deski do przeróbek wozu, o jakie chciał dokonac Boris. No nic, na korzyść graczy. Niemniej, Boris próbował później dodać jakieś otwory strzelnicze do wozu. Beskutecznie.

Z powodu braku czasu, stanęliśmy na końcu dnia w sobotę, 21 maja 2503 KI. Tego dnia wyszło jeszcze wydarzenie o tym, że jakaś wiedźma zaczyna zabijać mieszkańców. W kanałach napotkano na zmasakrowane nagie zwłoki, nabite jak jeż, bohaterowie wykorzystali dostępne pytanie (z testu plotkowania) na to, gdzie może znajdować się wiedźma/ktokolwiek podobny. Poza tym, nic nie wyniknęło z tego wydarzenia, gracze odpuścili. Gdzieś na przełomie soboty i niedzieli wiatr zelżał, teraz tylko "lecą krowy" (to jest - zwyczajna wichura).

Wnioski i wrażenia

Jest lepiej niż na poprzedniej sesji, szkoda że grający Bengtem nie pojawił się. Niemniej, ostatnie pół godziny sesji wrzuciłbym gdzieś głęboko do kosza - mogło mi to pójść znacznie lepiej, w tym wprowadzenie tego wydarzenia z wiedźmą. 
Odnoszę wrażenie, że losowania na to, kiedy "ukryty quest" pojawi się, nie sprawdzają się, jeśli to losowanie typu "kiedy wyjdzie określona liczba na kości, wtedy quest pojawia się".  Następnym razem albo wprowadzę to od razu, przy dogodnej sposobności, albo po prostu w ukryciu rzucę 1k6/2k6 dni, za ile się pojawi. Na czwartej sesji planuję wprowadzić planowane jeszcze przed przygodą pewne zlecenie, tak w ramach domknięcia przygód w Grünburgu. Chyba, że gracze od razu pojadą w stronę Altdorfu, w tę fatalną pogodę. 

Z pedekowaniem za dobrą zabawę jest już w miarę dobrze. Każdy z graczy zyskał na tym powyżej 20 PD, Gerhard zapunktował pulą 48 PD w tej kategorii. Pomiędzy sesjami odpowiedziałem graczowi na pytanie, skąd mówię że możliwej jest dociąganie do limitu 100 PD - po prostu poprzez szastanie pieniędzmi na ten cel (i uzupełnianiem o parę darmowych okazji), licząc na to, że na następnej sesji bohater odbije sobie na tym w przygodzie.

Odrobinę martwi mnie to, że jak na razie gracze nie zawiązują jakiegokolwiek wątku własnego. WFRP 1st nie jest od zawiązywania wątków, tylko poprostu od rozgrywania przygód w motywie "od zera do bohatera". Jednak gracze mogliby planować swoje działania na więcej niż jeden etap. Może czekają na to, aż w końcu pojawią się w Altdorfie? Boris wprowadza swój "wątek z wozem", planuje nadal wprowadzać przeróbki, zrobić z wozu krytego tabór mieszkalny niczym Drzymała. I tutaj przyznam się do pewnej jednak błędnej interpretacji testu budowy.  Test budowy zarządza się głównie wtedy, kiedy trzeba zaimprowizować jakąś większą konstrukcję, albo szybko naprawić coś (np.: koło od wozu). Delikatne przeróbki wozu co prawda nadal pasują pod to, jednakże postać przeznaczyła na to wystarczającą liczbę godzin, w miarę optymalnych warunkach (gdzieś we wnętrzu stajni), i nic z tego nie wyszło po nieudanym teście. Następnym razem pozwolę postaci zmarnować te kilka/kilkanaście godzin (4k6) bez konieczności testowania, skoro i tak ma umiejętnośc Stolarstwo (niemniej, jeśli gracz zadeklarowałby, że jego postać robi to na szybko przed jakimś zdarzeniem, test budowy byłby potrzebny).

Tym razem, wydarzenia z generatora miejskiego szły w oczekiwanym przeze mnie tempie. Trzy na sesję - taka jakby oczekiwana średnia (od dwóch do czterech), aby co jakiś czas trzeba było dokładać kolejne "karteczki", aby po prostu generator cały czas był używany do tworzenia fabuły rozgrywki. Na pewno poproszę graczy o dołożenie karteczek do nowego generatora podrózy, jeśli BG w końcu wyruszą w podróż.

Właścicielem białej skórzni po przemytniku jest Gerhard. Nic, tylko domalować czerwony młot na przedzie i tyle, będzie mógł zorganizować Komitet Czerwonego Młota. ;-) 

Experience Points

To kolejna sesja, gdzie nie było dużych "anomalii" w PD-kach. Tym razem szczęściarzem sesji był Gerhard, który zebrał najwięcej expa, uniknął utraty punktów Żywotności. Tak po prawdzie, to tylko Boris je pechowo oberwał, bo nawet przemytnik nie ciachnął go porządnie mieczem. Tylko dlatego ponieważ było trzech graczy, PD-ki za zadane/otrzymane obrażenia pozwoliły Borisowi na uzyskanie co najmniej 100 PD.

Boris: +103 PD, łącznie 484 PD/3 sesje
Gerhard: +173 PD, łącznie 288 PD/2 sesje
Ginewra: +154 PD, łącznie 435 PD/3 sesje

Gerhard skompletował profesję Zielarza, przejdzie na Ucznia Medyka. Za to Ginewra za jakieś ~165 PD skompletuje Banitę. Boris jak to Boris - długa podróz w stronę profesji zaawansowanej Strzelca.

photo credit: autumnal files via Flickr via cc by nc nd 2.0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.