środa, 26 grudnia 2018

Podsumowanie RPGowe roku 2018

Ciężko podsumowywać hobby, jeśli się go nie rozwija. No, trochę przesadzam. do wiosny mijającego roku pograłem i poprowadziłem trochę sesji, a potem jesienią podjąłem jeszcze kilka prób i sesji.

Ale jednoznacznie mogę powiedzieć, że erpegowe hobby mi jakoś... przeszło. Ot tak, bez pompy, pożegnań. Zmiana pracy na taką w której spędzam popołudniową zmianę mocno ograniczyła mój czas na granie online (praktycznie tylko soboty). W połączeniu ze stopniową utratą entuzjazmu (choćby po niezbyt udanej próbie poprowadzenia Burning Wheela młodziutkim randomom z internetu, jesienią), nieudanymi rekrutacjami (choćby niepowodzenie do TSoY) najwidoczniej inne rzeczy obecnie mnie interesują w życiu...

sobota, 17 marca 2018

Autentyczność rozgrywki na sesji RPG

Najistotniejszym dla mnie aspektem grania RAW (Rules As Written - "zasady jak spisane") jest poczucie wiarygodności, autentyczności, że gra się w grę. To, że zaistniała sytuacja wynika z takiego a nie innego działania reguł gry, wprowadzonej struktury (sytuacji, sceny, sesji, rozgrywki). A nie dlatego, bo Zenek MG podjął samowolkę, ku przyjemności swojej i pozostałym.

To jest poczucie, że rzeczywiście gra się w jakiś umówiony, skodyfikowany konstrukt, który tworzy (albo pomaga tworzyć) rozrywkę. Wtedy mocno angażuję się w grę, w przedstawioną fikcję i sytuację tak, że na momenty zapominam o świecie rzeczywistym., To jest właściwa immersja - "zanurzenie w tym, co się dzieje" - a nie jakieś wczuty i próby podejścia, że fikcja jest rzeczywistością...

piątek, 9 marca 2018

Powrót starych przebojów w RPG


Rok 2018 może okazać się nie tylko kolejnymi dwunastoma miesiącami dominacji piątej edycji D&D. Tak się składa, że dojść ma do powrotu wydawałoby się starych, dobrych sprawdzonych marek (no, co do tej trzeciej z gier to w sumie nie wiadomo czy w 2018 roku...):
  • Warhammer Fantasy Role Play 4th: Na tegorocznym Genconie, Cubicle 7 ma zaprezentować światu starą nową czwartą edycję kochanego w Polsce WFRP, wedle zapowiedzi czerpiącą głównie z dobrodziejstw i sprawdzonych (?) rozwiązań z pierwszej oraz drugiej edycji. 
  • Pathfinder 2nd Edition: Paizo zapowiedziało wprowadzenie nowej edycji ichniej najpopularniejszej obecnie odsłony d20. Jak bardzo to będzie przypominać starą dobrą edycję D&D 3.5 to się okaże; sprawdzona zostanie lojalność Pathfinder Society wobec dostawców ich upragnionej przeróbki D&D z 2000 roku (w końcu Pathfinder ma już dziesięć lat!)
  • Witcher RPG: Pan Pondsmith Jr tworzy swojego erpega w świecie Wiedźmina w oparciu o starą sprawdzoną mechanikę Interlock. Tak, tak, Cyberpunk: Novigrad się kłania.
I jak to wszystko wyjdzie? Moim zdaniem finansowo wszystkie trzy gry będą udane. Jak bardzo - trudno mi powiedzieć. Paizo musiało w końcu podjąć rękawicę rzuconą przez ich nemezis z WotC, którzy z powrotem odebrali Pathfinderowi prym w dominacji w środowisku oraz na rynku erpegowym... 

czwartek, 1 marca 2018

Przegląd Twierdzy Powszechnej - 2/2018

Drugi miesiąc roku 2018 (luty) nie przyniósł mi aż jedenastu sesji - tylko siedem - ale wcale na tym moje hobby nie straciło. Zrobił się z tego przejściowy miesiąc: pewne kampanie rozpoczęły się, inne zakończyły. Tak po prawdziwe to jedynie poprowadziłem jedną sesję. Chciałem więcej, ale cóż - przypadki się zdarzają...

niedziela, 18 lutego 2018

W erpegie jest co wygrać

Wielokrotnie spotkałem się ze zdaniem, że "gracz nie ma nic do wygrania na sesji RPG". Frazesy o tym, iż sesja RPG nie polega na wygrywaniu czy przegrywaniu (albo "wszyscy wygrywają, bo fabuła"), a na przeżywaniu historii, dramy. To nie do końca słuszne argumenty. 

Jednak zamiast tłumaczyć rozwlekle o teorii gier, o tym co składa się na sesję RPG, co jest sukcesem/porażką in-game oraz o innych zbyt trudnych teoretycznych rozważaniach, wytłumaczę przykład z ostatniej sesji w Burning Wheel. Grałem młodym szermierzem Renardem, którego jeden z Beliefów (przekonanie, cel, dążenie) polegało na wygraniu turnieju szermierczego.

środa, 14 lutego 2018

Mansfeld Prowadzi #10: Monster of the Week

Po pięciu sesjach prowadzenia minikampanii (planowo 5-8 sesji) w Monster of the Week mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony nie żałuję podjęcia się wyzwania prowadzenia tej gry: zarówno realia współczesne (z potworami) są mi obce jako osobie prowadzącej sesje, jak i formuła jednostrzałowych śledztw/tajemnic do rozwikłania (potworów do pokonania) też rzadko jest przeze mnie stosowana. Z drugiej strony nigdy nie wrócę do MotW jako prowadzący. Dlaczego?

Wersja TL;DR: Nie czuję się dobrze z prowadzeniem scenariusza jeden po drugim, poczuciem "muszę zrobić uprzednio sesję, aby w ogóle wspólnie się się bawić, i aby teoretycznie Mystery miało ręce i nogi".

Natomiast niżej notka, jeśli wersja "TL;DR" zaintrygowała Ciebie, czytelniku:

sobota, 10 lutego 2018

Nie kontroluję przygód

Gdy prowadzę sesje, nie kontroluję przygód. Gram w nie - tak jak pozostali jej uczestnicy, po prostu pełnię wtedy funkcję prowadzącego sesji (i oczywiście wprowadzam przygodę do wspólnej fikcji). Gram i prowadzę po to, aby zobaczyć co się stanie w wyniku wypadkowej decyzji i rozstrzygnięć ze strony wszystkich uczestników.

Nie wiem skąd się wzięło to, że rzekomo MG powinien "kontrolować przygodę". To znaczy co robić?

Nie zapominać o przygotowanych uprzednio scenkach i rozwiązaniach, pilnować w miarę równego podziału czasu i uwagi (spotlight) na uczestników, przedstawiać przyczynowo-skutkowe konsekwencje działań postaci (lub ich braku)?

Czy jednak chodzi o: railroading, trzymanie graczy w ryzach, ograniczanie możliwości interakcji gracza na fikcję, pilnowanie tego aby "głupi rzut nie zepsuł przygody" (albo nie zabił postaci gracza), dbanie o brak zdjęcia epickiego bossa na jednego hita, a dalej - wręcz oszukiwanie na rzutach kośćmi?

czwartek, 1 lutego 2018

Przegląd Twierdzy Powszechnej - 1/2018

Początek roku 2018 okazał się dla mnie bardzo owocny erpegowo. Jedenaście sesji - znacznie więcej niż w ubiegłym grudniu - w tym dwie regularne kampanie oraz zaliczony jeden warszawski konwent. Dużo. Na tapecie Blades in the Dark, Monster of the Week (prowadzę!), a także konwentowe The Quiet Year i (ku zaskoczeniu) początek kampanii w Burning Wheel. Mogę to wreszcie napisać: udało mi się wrócić do regularnego grania jako gracz, a nie prowadzący sesię. Co najmniej dwie sesje w tygodniu to jednak sporo...

Miałem za to napisać, iż zapowiada się rok w którym to nie jestem za bardzo zainteresowany poznawaniem nowych erpegów (jedynie powrotem do kilku już sprawdzonych, ewentualnie dalszym ciągiem "nadrabiania erpegowych zaległości" - one rosną!). Ale jednak jest szansa, że będzie inaczej. Zainteresowałem się grą Ironsworn, którą niedawno zrecenzował Ifryt. Nie wiem czy w ogóle poprowadzę, ale zawsze jakaś nowość jest pod ręką.

piątek, 19 stycznia 2018

W jak wiele erpegów graliście dotychczas?

Na pewnej największej grupie facebookowej zrzeszającej fanów RPG ktoś dwa dni temu wrzucił ankietę z zapytaniem, w ile erpegów w sumie ktoś zagrał. Nie moja ankieta, ale w niniejszej notce moje obserwacje i moje wnioski. Mimo niedokładności statystycznej ankiety, da się z niej wysnuć coś konkretnego.

W tamtej ankiecie zagłosowało 635 osoby (odjąłem głosy wskazujące na "0" - cztery osoby zadeklarowały, że nie zagrały w żaden system RPG). Niska próba, lecz mimo wszystko da się z niej odczytać jakiś mglisty obraz przynajmniej tej prawie 13-tysięcznej grupy hobbystycznej...

piątek, 12 stycznia 2018

Mansfeld Prowadzi #9: Burning Wheel

Dość pokaźna garść wniosków o tym, jak szło mi poprowadzenie pierwszej kampanii w Burning Wheel - "Jak będzie w Hrabstwie Athany?". Co prawda odbyło się zaledwie dziesięć sesji, lecz to dla mnie satysfakcjonujące minimum. Nie ukrywam, iż to była lekcja dla mnie jak w ogóle grać w Burning Wheel, a także jak przestać być "początkującym" w tej grze. Zdaję sobie sprawę z tego, że w tamtej kampanii chociażby dopiero co napomknęliśmy aspekt konfliktów skryptowych (rozegrano: 2 x Duel of Wits, 1 x Range & Cover). Nawet nie byłem w pobliżu stania przed problemem prowadzenia postaciom, które zdążyły solidnie rozwinąć swoje parametry. Ledwo dotknęliśmy specyfiki ras orczych (jeden BG) oraz elfich (sporadycznie pojawiający się antagoniści). Tak dalej mógłbym wymieniać, z jakich "modułów" sekcji podręcznika "Rim of the Wheel" jeszcze nie skorzystaliśmy...

Ale do rzeczy, miałem przecież pisać o swoich zmaganiach z BW :-)

środa, 10 stycznia 2018

RPG Online na Facebooku - już od trzech lat

Dokładnie trzy lata temu, 10 stycznia 2015 roku, założyłem grupę "RPG Online" na Facebooku. To miejsce do zgłaszania swoich rekrutacji do sesji rozgrywanych przez internet na komunikatorach internetowych oraz wirtualnych stołach. Z chwilą publikacji tej notki liczy ona 1944 użytkowników.

Z roku na rok, ta grupa liczyła kolejno:
10.01.2016 - 482
10.01.2017 - 1217
10.01.2018 - 1972

Tegoroczny przyrost użytkowników jest niemal identyczny (+755) co poprzedni, co mnie cieszy. Może nie mam co porównywać "RPG Online" do grup "Panie i "Panowie, Zagrajmy w RPG" (niespełna 12,8 tys. członków) czy "RPG Bazar" (4,8 tysięcy), to mimo wszystko świadomość że udało mi się w trzy lata zbudować całkiem pokaźne miejsce jak na realia społeczności polskich erpegowców na Facebooku. 

wtorek, 2 stycznia 2018

Przegląd Twierdzy Powszechnej - 12/2017

Erpegowe podsumowanie roczne to jedno, natomiast w tej notce przybliżę grudzień roku 2017. Ostatni miesiąc minionego roku stanowił u mnie głównie kontynuację kampanii w Burning Wheel (kolejne cztery sesje), a także rozpoczęcie drugiej w Blades in the Dark jako gracz. Właściwie to rozwijam swoje hobby głównie poprzez granie - nic ponadto nie przeczytałem nowego (poza otrzymaniem kolorowego pdfa OH&ET oraz lekturą Afterbomb: Madness drugiej edycji).

Hobby moje trochę jednostajne się zrobiło, zwłaszcza przy braku sesji w Maga: Wstąpienie. Z drugiej strony, zagrałem w sumie sześć sesji w grudniu - czyli całkiem w porządku.

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Podsumowanie RPGowe roku 2017

W przeciągu 2017 roku zdążyłem zagrać wiele sesji w krótkim czasie, zarzucić erpegowe hobby na cztery miesiące i jeszcze do niego wrócić (lecz bez jakiejkolwiek pompy). Żadnego pobitego rekordu w mym graniu nie ma, albowiem przestało mi w ogóle zależeć na rekordach...

Letnia przerwa od erpegów skłoniła mnie do refleksji, co zrobić ze swoim erpegowym hobby. Dotarło do mnie, że tak naprawdę zapoznaję się z zaledwie pojedynczymi nowościami, ale za to zbiór erpegów które chcę wypróbować niepokojąco rośnie. W rezultacie, jesień '17 stanęła pod tytułami "Blades in the Dark" oraz "Burning Wheel".  Pierwszy w ramach kolejnego podejścia do świeżej gry, drugi - w sumie także, ale z kategorii "erpegów w które od dawna chciałem pograć".

To w sumie 62 sesje w 12 gier.