The Madhouse, fot. Valeshel, licencja CC BY-NC-ND 2.0 |
W tej sesji rzuty graczy nie aż tak fartowne. Dwa misfire po drodze, a walka z jakimiś dwoma długimi stonogami okazała się dużo trudniejsza niż z bossami do tej pory w przygodzie.
Starring:
Prowadzący Grę: Mateusz
BG:
- Albert K. H. Butchlancaster II, Human, Wizard (Conjurer) 5 - Czajnik
- Lena, Human, Gunslinger (Pistolerro) 5 - Agnieszka
- Wolfgang Pietst, Aasimar, Gunslinger (Musket Master) 5 - Michał
Akcja:
W magazynie znaleziono trochę manuskryptów (w tym odpowiednik artefaktycznej księgi o portalach, zapisany we wspólnej mowie). Po opuszczeniu magazynu drużyna wybrała się do alchemika-kronikarza zajmującego dawną świątynię. Sprawne wejście Leny przez dach, uniknięcie pułapki z kuszą i otwarcie drzwi od środka pozwoliło na eksplorację. Po przeszukaniu pomieszczeń z mikstur, przyszło się zająć dziurą prowadzącą do podziemnego korytarza.
Ex Manicomio Granzette, fot. a2zphoto, licencja CC BY-NC-ND 2 |
Ostatnią "sceną" sesji były odwiedziny u ostatniego Strażnika, czyli w zakładzie psychiatrycznym - de facto "izba wytrzeźwień + lobotomia". Co rusz kolejni strażnicy wysyłani na rzekome szukanie nietoperza oraz ludzi go goniących. Na parterze i pierwszym piętrze poza świrami drużyna natrafiła na środki uspokajające, trochę alkoholu i ziela. W podziemiach było ciekawiej. Schody na wstępie były wsparte Śliskością. Po drodze odparto atak sześciu agresywnych lunatyków, a także odstrzelono jakiegoś umarlaka w celi... Drużynie przyjdzie dokaczać ten loch w następnej sesji.
Wnioski i wrażenia:
#1: Kto powiedział, że "by the book" umiejętności socjalne w dedekach są bezużyteczne? Co rusz strażników psychiatryka udawało się wrobić w kontynuację Bluff. Co prawda miałem w tych trzech próbach dwudziestki na k20, niemniej wynik 28 to nie mało nawet jak na PF. To liczyło się jak pokonanie wyzwania - kolejne pedeki (każdy strażnik liczył się jako 200 XP).
#2: Misfire nie taki groźny. Jeśli wykorzystuje Grit Points lub ma się przynajmniej jeden w zanadrzu. Po walce ze stonogami rewolwer i czterolufowa strzelba wróciły do należytej sprawności. W zasadzie misfire jest pretekstem do zmiany użytkowanej broni lub taktyki: moja postać skorzystała z Quick Draw i zaczęła walić z półtoraka ze średnią skutecznością. Lena na upartego przyjmowała na pierś karę -4 ze statusu broken.
#3: Przygoda modułowa wciąż jest prosta. Nawiązując do bliźniaczego wniosku z pierwszej relacji z sesji: chyba dopiero finał z niewidzialnym skaczącym potworem będzie trudny. Niemniej największy przeciwnik nie będzie taki trudny - nie wyssie duszy z co najmniej dwóch Strażników, a wszystko wskazuje na to, że i z trzech także.
Niemniej, przydałby się w drużynie jakiś łotrzyk lub kapłan. Ciągłe rozpuszczanie Acid Splash zamka robi się nudne.
hmmmmmmmm fon Manfred pisz notkę na Karnawal Blogowy a nie jakies głupoty!!
OdpowiedzUsuńAch, wciąż szukam dodatkowych pomysłów na tekst do 29. edycji Karnawału Blogowego. :) Samym "Labyrinths & Lycanthropes" oraz elementami scenerii Wolsunga nie nakarmię swojego tekstu.
Usuńpo co używać acid splasha do otwarcia zamków? czyżby open/close było jeszcze nudniejsze? :D
OdpowiedzUsuńCóż, to chyba potężniejsze czary, prawda? :>
Usuńacid splash i open/close to sztuczki :) ergo - jeśli mag je sobie przygotuje to używa ich na życzenie dowolną ilość razy dziennie. Po co kombinować z rozpuszczaniem zamka, jak można go inną sztuczką po prostu otworzyć :P
OdpowiedzUsuńZawsze to oryginalniej. ;) Poza tym, nasz mag o tym zapominał (open/close), a miewa tendencje do podejmowania dziwnych decyzji, gdy "nie opłaca się rzucić Śmierdzącej Chmury czy Przyzywania Potwora I-III".
UsuńDoskonale to rozumiem :) Magowie bywają "ekscentryczni" w doborze rzucanych czarów do danej sytuacji, u mnie na sesjach to też norma. Ciekawe sytuacje z tego wszystkiego mogą wyniknąć ^^ To chyba jeden z uroków PFa, a wcześniej dedeków.
Usuń