lovely, dark, and deep, fot. Katryn Harper, licencja CC BY-NC-ND 2.0 |
A przygoda? Ekspedycja do antycznych ruin Urad, czyli eskorta pewnego archeologa. Lasy, pijackie sioła, doświadczeni goblińscy łowcy i amatorscy zbóje w tle.
Starring:
Prowadzący Grę: Agnieszka
BG:
- Albert K. H. Beuchamp-Lancaster II, Human, Wizard (Conjurer) 6 - Czajnik
- [imię nieznane - jakieś chyba miał], Human, Barbarian (Titan Mauler) 6 - Piotr
- Voltor, Tiefling, Magus 6 - Mateusz
- Wolfgang Pietst, Aasimar, Gunslinger (Musket Master) 6 - Michał
Akcja:
Początek nowej misji zaczął się od wizyty pewnego krasnoluda archeologa, wczesnym wieczorem w Robaczywych Wzgórzach. Jegomośc Edward Wilbury szukał godnej ochrony do wyprawy ku ruinom Urad. Poprzez kilka mniej skoordynowanych rozmówek doszło do ustanowienia drużyny.
Pierwszy dzień drogi minął względnie spokojnie. Po drodze trzech rozbójników-amatorów napadło na drużynę, lecz szybko zostali odparci. W środku nocy zatrzymano się w jedynej wiosce w okolicy, w której godziny "wyliczano" na podstawie flaszek "napojów alchemicznych". Poranek upłynął pod znakiem przepędzenia dwóch goblinów próbujących ukraść krowę. Władyka sioła wspominał coś o ruinach na wyspie na jeziorze gdzieś w głębi głębokiego lasu.
Drugiego dnia drogi zaczęły się kłopoty z goblinami. Wpierw dwóch goblińskich zwiadowców na wilkach wypatrzyło powóz i konnych. Po ich przepędzeniu ekspedycja ruszyła dalej, w głąb lasu, wypatrując spadomisiów wśród wiewiórek. Niestety, w środku lasu toporny i dość płytki wilczy dół zatrzymał ekspedycję - drużynowy barbarzyńca wpadł prosto w dół, a na niego koń z tieflingiem. Goblińscy łowcy na drzewach i na szczycie wąwozu rozpoczęli zasadzkę. Była to ciężka bitwa. Do czterech doborowych łuczników doszło trzech wilczych jeźdźców, z wodzem na czele. Dopiero po kilku rundach walki drużyna bohaterów osiągała przewagę w walce, a barbarzyńca cudem uniknął śmierci. Koniec końców, gobliństwo zostało pokonane.
Wnioski i wrażenia z sesji.
#1: Zoptymalizowane potwory stają się wyzwaniem. Ta grupa goblinów to sześciu Ranger 3, a wódz był Fighter 6. To była trudna do rozegrania walka, głównie ze względu na okoliczności (świetne rzuty przeciwników na Inicjatywę, barbarzyńca potrzebował tury na wygrzebanie się, okoliczności terenowe). Żaden goblin nie był do pokonania jednym zwykłym atakiem konwencjonalnym (pominąwszy trafienie krytyczne). Dzięki premii za osłony oraz wysokiej Zręczności, gobliny nie były łatwym celem do ustrzelenia przez mojego strzelca.
Zresztą, przez większość walki mało kto z drużyny miał szczęśliwe rzuty. Moja postać dopiero w drugiej połowie walki odnosiła sukcesy w atakach. Gdyby nie przyzwany Fiendish Giant Spider (a później dodatkowy Dire Bear) przez Alberta, walka mogłaby potoczyć się mniej szczęśliwie..
#2: Aby jeździć konno, warto mieć wyśrubowaną Zręczność i brak pecha w kościach. Cóż, jazda konno sprawiła część kłopotów drużynie. Wpierw podczas walki ze zbójem, diablę efektownie wypadło z konia. W kontakcie z goblińskimi zwiadowcami, Barbarzyńca chcąc jechać bez trzymanki z pochwyconym goblinem, wywrócił się wraz z nim... Obaj BG mieli przynajmniej rangę w Jeździectwie.
Nie ryzkowałem podobnych zdarzeń u swojej postaci. Nawet szkoda, mógłbym ułatwić sobie kolejno oddawanie strzału do zbója z muszkietem czy ukrywającego się goblina. Akcja ruchu koniem to 18 metrów (60 ft) - Wolfgang zbliżyłby się na kilka metrów, a później mógłby próbować gonić uciekającego muszkietnika.
#3: Następnym razem na wyprawę wezmę cały stragan mikstur Lesser Restoration. Albo przekonam drużynowego Magusa, by używał różdzek z tym czarem. Trucizna na goblińskich strzałach była słaba, ale mocno uprzykrzała granie postacią - 1k2 Siły wystarczało, by dostatecznie obniżyć Siłę mojej postaci, bym stracił +3 do AC z powodu niespełnienia warunków kilku zdolności Gunslingera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.